suplementy kobiety po 30 trzydziestce

Moje suplementy po trzydziestce

Pozwól, że będziemy kontynuować temat… efektów odłożenia się w ciele lat i stylu życia. Albo odłożenia się tylko czasów, w których żyjemy. Bo one oddziałują, obciążają, odkładają się. W formie niekorzystnych substancji ze smogu, z konserwantów i innych dodatków w jedzeniu czy w kosmetykach. O skórze i siwych włosach już było. Dziś o wnętrzu ciała. Czyli suplementy po trzydziestce.

W tej chwili mój w miarę zdrowy styl życia polega na tym, że wprawdzie korzystam z ekranu późną porą, a niby powinnam zakończyć dwie godziny przed snem, ale… Planuję położyć się po dwudziestej drugiej, a nie po północy. W salonie jedzą czipsy, a ja po odczekaniu czasu od kolacji popijam teraz ziemię okrzemkową, a nie wino ani nie kawę.

Ja jestem w takim stanie, że może nic szczególnego mi nie dolega (i za to jestem wdzięczna), ale powera takiego jak w liceum to nie mam. Zmęczona, zamulona, zacukrzona, zatoksynowana? Nie wiem. Od roku złapałam też kilka przeziębień, po których kaszel i delikatny katar pozostawały tygodniami. Ja, która zawsze chwaliłam się, że nie choruję.

Dostrzegając takie sprawy albo niesprawność fizyczną ciała w zetknięciu z drabinkami, staram się coś poprawić.

Ćwiczę regularnie już dwa i pół roku. Z hantli przeszłam głównie na pilates, co działa cudownie na sylwetkę, kręgosłup, wzmocnienie ciała, rozciągnięcie oraz na samopoczucie psychiczne.

Od jakiegoś tygodnia staram się nie siedzieć po nocach z tym komputerem, za to powoli wstawać wcześniej. I wstaję.

Poza zmianami w stylu życia, tymi, które są realne, widząc ten odłożony czas w ciele, czasem idę po konkretniejszą pomoc.

Moje suplementy po trzydziestce

Po ziemię okrzemkową poszłam z polecenia w Internecie. Dostarcza kilku ważnych pierwiastków i ponoć też oczyszcza. Wiecie, powoli, z… robaków i innych elementów, które niepotrzebnie zalegają w układzie pokarmowym. Uznałam, że nawet jeśli oczyszczanie nie zadziała, to przynajmniej będę miała mocniejsze paznokcie i włosy. I mam! Tzn. paznokcie mam w porządku odkąd nie używam lakieru 😉 , natomiast włosy po ziemi okrzemkowej lepiej trzymają się głowy. I nawet rosną nowe. Mam też wrażenie, że sińce pod oczami zmniejszają się w okresach, kiedy to piję.

Teraz doczytałam, że ziemia okrzemkowa nawet zabija niekorzystne mikroorganizmy, usuwa metale ciężkie, wzmacnia stawy, kości, a nawet skórę i poprzez odtrucie umożliwia ciału skuteczniejsze wchłanianie pożądanych substancji z pożywienia.

Jeśli chodzi o moje suplementy po trzydziestce, z początkiem roku z polecenia bliskich ludzi poszłam po adaptogen i coś na mózg. Możliwe, że te dwie rzeczy pozwoliły mi w ogóle przetrwać te miesiące i nie paść na tle nerwowym.

Adaptogeny to substancje, znane przez ludzi od setek lat, a bardziej współcześnie badane przez radzieckich naukowców. Pomagają w adaptacji ciała do warunków takich, jakie są. A bywają niekorzystne. Adaptogeny regulują, normują. Komu trzeba coś obniżyć, obniżają, komu podnieść – podnoszą. Dają ulgę w stresie.

Coś na mózg miało wzmocnić pamięć, jasność myślenia. No sprawić, by przy dwójce dzieci mózg nie osiwiał i bym nie zawiesiła się raz na wieki. Bo myśli mi się urywały, serio.

Do tego zimą jem witaminę D. Nie wiem, czy pamiętacie, że 10+ lat temu suplementowanie witaminy D3 było uważane za coś w rodzaju wiary w teorie spiskowe? Lekarze tego nie zalecali. Dzisiaj firmy i medycy reklamują i prześcigają się, kto ma większą dawkę.

Są też krótkie okresy, kiedy łykam żelazo. Anemia wraca, by mnie potrzymać, a lekarze… są ograniczeni. Wiem, że jeśli popołykam, to wynik mi wzrośnie. Lekarz wpisze w papierach, że mnie wyleczył i od tego momentu wynik zacznie mi spadać. Dla mnie to nie jest utrzymywanie organizmu w zdrowiu. To jest wsypywanie piasku do worka Grzesia zamiast zastanowienia się, dlaczego piachu ubywa.

No dobra, niektórzy lekarze widzą kawałek dalej. Ci twierdzą, że może źle miesiączkuję, podczas czego może tracę za dużo krwi czy za często, czy za długo, więc… jedzenie żelaza rzeczywiście jest głupie, zatem lepiej jedz hormony, regulujące układ rozrodczy!

Dobra, znam pewne sposoby i – znów – delikatne zmiany w stylu życia, dzięki którym ta anemia odsuwa się na dalszą odległość. A jednak żeby w gorszych okresach nie zbliżać się za bardzo do granicy zagrożenia życia, czasem to żelazo łykam.

Ponieważ w sumie i tak jeszcze jest ze mnie zamulony zamuł (choć i zmiany w myślach wpływają na ciało oraz poziom energii! – zerknij o czym mowa tutaj i tutaj), planuję zrobić sobie badania krwi, potem przejść porządny, ułożony nie przeze mnie, sprawdzony proces oczyszczania, a później ponowić badania i oczywiście ocenić swoje samopoczucie. I może jeszcze lepiej dobrać suplementy po trzydziestce.

Tak za dwa-trzy tygodnie. Po pełni.

Zasad ogólna: po nowiu zasiewamy, rozwijamy, budujemy. Po pełni dokańczamy zadania lub oczyszczamy, usuwamy, odgracamy, wyrywamy, leczymy.

To tyle w skrócie o stanie mojego zdrowego przecież na oko i szczupłego ciała chwilę po trzydziestce. Może komuś się przyda.

Po szumie fal i świergocie ptaków dla wyciszenia rodziny, gdy pracuję na kompie, przyszedł czas na dźwięki deszczu i burzy. Jak to mnie relaksuje i rozluźnia!

Zdjęcie – Adrien Olichon.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top