Co na bardzo suchą skórę? Polecam dobry krem z propolisem

Dzisiaj będzie moja historia i trochę wiedzy o pielęgnacji skóry. Problem co na bardzo suchą skórę i skuteczne rozwiązanie.

Zastanów się, jak mogą wyglądać dłonie pani domu i mamy w edukacji domowej? Niemal całe dnie jestem w domu i go oglądam – zawsze znajdzie się coś, co by domyć, odkurzyć, zmyć. Woda, czasem środek czyszczący, płukanie szmatek z kurzu i środków, znowu woda. W takim trybie życia rodziny dodatkowo i ja, i dzieci używamy domu, czyli brudzimy go nie 16, a pełne 24 h na dobę. Na co dzień wszystkie posiłki jemy w domu. Każde siku siusiamy do swojej toalety 😉 To ile jest tego sprzątania, zmywania i mycia warzyw? Sporo.

A jeśli do tego posiadaczka tych spracowanych dłoni ma więcej niż 25 lat (kiedy to zaczyna spadać produkcja kolagenu) i nie dbała do tej pory o nawodnienie

Miałam suche dłonie, zawsze było widać i czuć tę ścierającą się, odpadającą, białą skórę w strzępkach. Skóra dłoni była o delikatnej gramaturze, ale jednak bardziej papierem ściernym niż gładką, spójną powierzchnią.

Nie bawiłam się w zwykłe kremy, bo pojedyncze próby pokazały mi, że to guzik działa. Nawet jeśli zadziała, to po dwóch-trzech dniach mam, jak miałam przed.

reklama – stała współpraca ambasadorska

Co na bardzo suchą skórę? – Krem propolisowy

I tu świetnie sprawdził mi się krem na bazie aloesu (wspomaga wnikanie wartościowych substancji wgłąb skóry) z wyciągiem z propolisu i witaminami A + E.

Już Wam pisałam (tutaj), że po kilku dniach używania skóra była dosłownie na-pra-wio-na, zyskała tę gładkość, spójność. I efekt utrzymywał się przez kilka kolejnych tygodni nie smarowania się żadnym kremem.

Widząc ten efekt, zaczęłam używać tego kremu też na zmarszczki przy zewnętrznych kącikach oczu i na skórę pod okiem.

To jest kosmetyk, który daje zauważalny efekt, a do tego ten efekt jest wow, u mnie zrobił różnicę. A domyślacie się, że byle czym się nie zachwycam, byle czego nie polecam i na pewno nie polecam niczego po krótkim czasie używania. Polecam produkty, które ze mną zostaną.

Tego akurat kremu puściłam już trzy sztuki do moich najbliższych.

Sprzedaje się od razu, gdy dam pomiziać swoją dłoń. Szkoda, że przez Internet nie możecie.

Efekt jest wow, mogę znów nie smarować, a wciąż prać i zmywać, i miziać się z przyjemnością po tej dłoni.

co na bardzo suchą skórę - krem z propolisem i aloesem

To były moje doświadczenia, a teraz wypowiem się

bardziej profesjonalnie:

Propolis, inaczej kit pszczeli (producent prowadzi własne pasieki), od wieków znany jest z prozdrowotnych właściwości i wykorzystywany m.in. w zabiegach pielęgnacyjnych.

Wraz z aloesem dezynfekuje, odżywia i przywraca skórze bardziej jednolity koloryt.

Przy regularnym stosowaniu pobudzana jest regenarcja i wzrost komórek skóry.

Aloes pomaga też oczyścić i zamknąć pory.

Krem stosowany na twarz łagodzi trądzik, koi, wspiera suchą skórę, nadaje cerze blasku. Dzięki matowemu efektowi sprawdza się jako baza pod makijaż.

W sumie skóra jest zregenerowana i delikatnie natłuszczona. Ale nie świeci się i nie lepi 😉

Ja wspominałam o dłoniach. Ale krem propolisowy może bardzo wesprzeć także suche stopy, pięty.

Nawilża skórę i tworzy warstwę ochronną, dzięki której nawilżenie pozostaje na długo. Do tego możesz zadbać o nawodnienie od środka ze wsparciem soku z aloesu i stopniowo wyglądowo stajesz się boginią 🙂 Na luzie cofasz pesel.

Krem też uroczo pachnie, choć jakoś głupio spędzać czas z dłonią przy własnym nosie. Nosem wąchać, a wargami odczuwać te gładkość dłoni. No możnaby, można. Przyjemnie jest.

Krem równie dobrze sprawdza się też u mężczyzn i u dzieci. Nie myślmy wyłącznie o sobie 😉

Ponieważ ten kosmetyk dał mi taki efekt, że z pewnością siebie o nim mówię i daję dłonie do miziania, to w naszym zespole nazywam się Królową Kremu Propolisowego. Niech będzie. Na razie.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Co postanowiłam domówić w Forever + zakupy pierwszych Klientek

Moje pierwsze klientki w nowej działalności. A niech to będzie pamiętniczek mojej drogi w firmie, która produkuje suplementy diety i kosmetyki na bazie naturalnych substancji.

Otóż wiedząc, że zaczęłam współpracę z Forever, zgłosiły się do mnie najpierw bliskie mi kobiety. Nawet nie namawiałam ich na żaden zakup, nawet nie chciałam zaczynać im opowieści o produktach, choć takie praktyki wciąż są normą w marketingu sieciowym.

Cóż, ja, jeśli już, to wolę przyciągać niż naciskać. Pokazywać, co robię, wspominać o swoich powodach, czyli dlaczego według mnie, dla mnie jest warto coś robić, jakoś myśleć, czegoś używać.

Ale okazuje się, że to ze mnie taka minimalistka, szukająca wiecznie argumentów, żeby czegoś nie kupić. Większość ludzi chyba jednak ma inaczej. Bo te kobiety, moje pierwsze klientki, same zaczęły pytać, co mam, a czy jakieś dobre to, a czy coś na to, czy na tamto. Albo że wcześniej używały jakiegoś typu suplementu i czy u mnie mogłyby kupić podobny.

reklama – stała współpraca ambasadorska

I tak do jednej poszły:

  • pomadka na bazie aloesu, olejku jojoba i propolisu
  • aloesowa pasta do zębów z propolisem, a bez fluoru
  • krem propolisowy, dla mnie boski na suche dłonie i na cienką skórę oraz zmarszczeczki wokół oczu
  • butelka aloesu, czyli miesięczne doładowanie zdrowia jelit, odporności, wyglądu skóry i nie tylko.

Druga wybrała:

A ja już po miesiącu od zakupienia dużej paki, dzięki której zapoznaję się z produktami, dokupiłam:

Nie chcę być z tych, które na insta tańczą, podniecają się i zachwalają albo nawet straszą, że bez tego to łumrzesz. Nie żeby to nie działało. Mają swoich klientów. Ale to nie mój styl.

Będę Wam tu krótko, prosto, lakonicznie, a czasem po blondynkowemu (choć wiedzę o suplach i skórze też sumiennie zdobywam!) opowiadać, z czego korzystam albo jak czym można sobie pomóc. Na pewno bliskim nie poleciłabym czegoś, co nie jest warte zachodu. A wyżej wymienione rzeczy z czystym sumieniem pozwoliłam im zakupić.

Z kosmetyków to czuję się przede wszystkim Królową Kremu Propolisowego. Kiedy w skrócie mówię, że skóra po nim jest gładka, nawilżona, śliska, taka bez chropowatości, to to nie oddaje jeszcze sedna. Zawsze po nasmarowaniu czymkolwiek skóra jest śliska. Chodzi o to, że ja tę moją skórę matki i kury domowej 24/7 w domu, która co i rusz zmywa, myje coś przy przygotowywaniu jedzenia, sprząta i płucze te ścierki po kurzu… Ja te dłonie smarowałam rano przez cztery czy pięć dni. Później nie musiałam, bo skóra była jak z żurnala i po kilku tygodniach bez smarowania efekt wciąż jest – ta gładka, jednolita w dotyku powierzchnia bez przesuszeń. Ta skóra się naprawiła. Moje pierwsze klientki też już mają swoje efekty.

A używam więcej rzeczy z Forever, bo i pasty, i dezodorantu, i balsamu do ciała, i czasem świetnie pachnącego żelu pod prysznic, i pomadki, i żelu z czystego aloesu na ranki, poparzenia czy po depilacji. I mydła w płynie, szamponu, odżywki…

Jeśli chodzi o suplementy, to najchętniej codziennie piłabym białko waniliowe, ale skończyło mi się. Za to sumiennie dożywiam się aloesem, tzn. piję go raz dziennie. Leci czwarta butelka – w tym porcje dla dzieci. Pierwsze klientki też zaufały jego możliwościom kompleksowego wsparcia zdrowia..

👍🏻 Poza dostarczaniem wielu witamin i minerałów,

👍🏻 i byciem adaptogenem – samo to to już dużo! –

👍🏻 aloes wspiera układ pokarmowy. Po pierwsze, pomaga usunąć toksyny, w tym metale ciężkie, po drugie, wspiera pożądaną mikroflorę w jelitach, a to wszystko sprowadza się do tego, że ciało się odtruwa i jest w stanie przyswoić, wchłonąć więcej pożądanych substancji z tego, co jemy. Nie sztuka zjeść steka czy wątróbkę na żelazo, jeśli ciało jest zapchane toksynami, a jelitka tak słabe, że wcale tego żelaza dużo nie wciągną, choć dostały.

👍🏻 No i jeszcze po tym aloesie poprawia się odporność. To zawsze się przyda.

👍🏻 I jeszcze pobudza on produkcję kolagenu. I ja to u siebie obserwuję jako wzmocnienie się struktury skóry i delikatnie spłycenie zmarszczek, choć najbardziej zadziwiło mnie to, że bruzdy nosowo-wargowe zaczęły się spłycać. Nie sądziłam, że to można zrobić bez operacji czy masażów.

Ostatnio zauważyłam, że jestem w stanie przeżywać dni z mniejszą ilością słodyczy. Może to dzięki temu aloesowi. Gdy planowałam sobie, co będę robić, gdy Mąż z dziećmi wyjadą i zostanę sama, widziałam siebie, jak pierwszego dnia jadę do cukierni, kupuję ciasto z mocno kakaowym kremem, prawie torta, a w sklepie dużo słodyczy czy czipsów. I w sumie tego wcale nie kupiłam, a przez ponad pięć dni zjadłam jedną czekoladę i pół paczki ciastek. Ciasto z gościem się nie liczy, prawda? 😉

Także tak to otworzyłam sobie kolejne okienko w moim życiu, działam tam, obwąchuję, rozgaszczam się i urządzam. Cieszą mnie te pierwsze klientki bardzo.

Inne nowe okienko – zlecenia korekt i innych Exceli – też jest super. Tyle że w przypadku osobistej pracy, sprzedaję swój czas. I widoku na emeryturę lżejszą niż dzień dzisiejszy – nie bardzo.

A w marketingu sieciowym, jak ładnie stawia się kolejne kroczki, to można sobie wypracować różne fajne bonusy na przyszłość.

Nie jestem lekarzem ani specjalistą medycznym. Informacje zawarte w moich tekstach są wyłącznie opinią i nie zastępują porady lekarskiej.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Dlaczego od 12 lat unikam drogeryjnych kosmetyków? I o tym, że znalazłam wysokiej jakości naturalne

Kosmetyki naturalne – czy warto? Uświadomiłam sobie, że minęła dobrze ponad dekada, od kiedy zainteresowałam się zdrowszym stylem życia i ekologią, od kiedy zaczęłam myśleć i czytać o składach tego, co jemy, co trzymamy w domu i co nakładamy na naszą skórę.

W zwykłych kosmetykach pielęgnacyjnych i tzw. kolorowych zaczęłam widzieć zagrożenie. Bo ono tam jest.

Zagrożenia i kontrowersje w popularnych kosmetykach

Fluor w pastach do zębów. Uznawany za truciznę, stąd na normalnych pastach tyle ostrzeżeń, żeby nie połykać, a w razie czego jechać do lekarza. Ponoć w czasie drugiej wojny światowej był dodawany przez złych ludzi do wody więźniów w obozach, by… byli potulniejsi, posłuszni, bezrefleksyjni, nie myśleli samodzielnie. Ponoć fluor wchodzi w zęby w miejsce wapnia, a jednak zęby oryginalnie składają się z wapnia. Kto chce, ten poklika i doczyta.

Aluminium w dezodorantach skorelowane jest ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka piersi. Podobnie jak noszenie biustonosza. Jesteśmy też ostrzegani przed aluminiowymi patelniami, puszkami na żywność czy foliami aluminiowymi. Bo chyba okazało się, że to przedostaje się do żywności i wtedy jest dla nas szkodliwe. Więc jeśli smarujesz tym pachę, nie przepuszczając substancji nawet przez wątrobę… Kto chce, ten poklika i doczyta.

Do tego antyperspiranty – a wymyśla się coraz mocniejsze, nie na 24, a na 72 godzin działania, albo w ogóle na miesiąc – blokują wydzielanie potu, a to nie do końca o to chodzi. Poprzez pot ciało pozbywa się niepotrzebnych substancji, w tym toksyn. Jeśli nie pozwolisz im wyjść, będą siedzieć w środku! A kiedy nazbiera się dużo… może być źle. Do tego… nasz zapach przyciąga partnerów, nasze ciała rozpoznają się po feromonach i innych takich. Szkoda sobie to zablokować, oszukać i znaleźć gorzej dopasowanego samca 😉 Dobry dezodorant niweluje zapach, a dokładniej przeciwdziała rozwojowi bakterii na pocie. A żeby brzydko nie pachnieć, warto po prostu zdrowo żyć, zdrowo jeść, a najlepiej byłoby się od czasu do czasu oczyścić. Ja pierwszy raz zrobię taki solidny program oczyszczający, zaczynając od drugiego tygodnia czerwca. Oczyszcza się po pełni, pamiętajcie 😉

Kremy przeciwsłoneczne też budzą coraz więcej kontrowersji. Kto chce, ten poklika i doczyta.

Przez te około dziesięć lat zdarzyły się pojedyncze razy, kiedy użyłam zwykłego dezodorantu, zwykłej pasty do zębów czy standardowego kremu, również przeciwsłonecznego.

Szukałam naturalnych substancji lub prostych przepisów na środki, które dadzą mi pożądane efekty (umyte zęby, niepachnąca pacha 😉 , czasem dodatkowe nawilżenie czy ochrona skóry). I znajdowałam te substancje i przepisy. Efekty raz były słabe, raz świetne. Przygotowanie czy forma stosowania raz wygodna, raz mniej.

Przez tę raz mniejszą wygodę w ostatnich miesiącach testowałam pasty z drogerii lub kupowane przez Internet, ale bez fluoru. Podobnie jak z suplementacją witaminy D3 – coś, co te naście lat temu uznawane było za wiarę w teorie spiskowe, dziś jest zalecane przez lekarzy i reklamy (witamina D3) lub leży w coraz większej ilości w drogeriach (pasty bez fluoru).

Przez wiele lat unikałam więc tych drogeryjnych kosmetyków. Bo bałam się zniszczeń, bałam się toksyn i plastiku (wiesz, że ciała dzisiaj rozkładają się o wiele dłużej niż sto lat temu, bo mamy w sobie plastik?).

Wysokiej jakości kosmetyki naturalne

przypadkiem trafiłam na markę premium, na firmę, oferującą najwyższej jakości kosmetyki oparte na naturalnych substancjach. Więcej: bazą większości ich kosmetyków jest aloes (nie np. woda), a jest to cudowna roślina, która poza przyspieszaniem gojenia oparzeń i ran, w kosmetyce ułatwia wchłanianie przez skórę także innych substancji aktywnych – witamin i pozostałych cudów, zawartych w produktach. I wspiera nawilżanie.

Może nie będę dziewczyną od serum, toników, masek i aktywatorów. Ale jeśli znalazłam kremy, mydła, produkty naprawcze po ukąszeniach czy przy zajadach, dezodorant, pastę do zębów i tym podobne podstawy, to cieszę się, że mogę korzystać z pozytywnych efektów, a nie muszę bać się chemii zwykłego mydła. Kosmetyki naturalne – tak, warto.

Tak, szkolę się z tego, jak działa skóra i jak działają na nią różne substancje. Nowy świat się otwiera 🙂 Nowa wiedza, większa świadomość.

O aloesie też będzie więcej, bo już widzę efekty. A stosuje się go nie tylko na zewnątrz.

Dzisiaj na szybko przedstawiam Wam moją nową podstawową pielęgnację. Są to produkty na bazie aloesu, świetnej jakości i z super dodatkami, ale wszystkiego na raz nie napiszę, to nie wykład, tylko teksty na blogu 😉

Poza tym, że mają świetne właściwości, rozpoczynając od solidnego nawilżenia i dają efekty, chcę zwrócić Waszą uwagę na to, jak duże są to opakowania. To są produkty na miesiące. Tu w porównaniu z popularnymi markami drogeryjnymi i aptecznymi:

reklama – stała współpraca ambasadorska

Kosmetyki naturalne – czy warto? Ja już zdecydowałam. Jeśli też chciałabyś zamienić swoją codzienną pielęgnację na zdrowszą, bezpieczniejszą i skuteczną, podaję linki do sklepu:

W sklepie jest też odżywka, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu na testy, żebym wiedziała, czy polecać.

W razie pytań, po tylu szkoleniach, ile przechodzę w firmie, służę pomocą i doradztwem 🙂

Możesz napisać do mnie na blog@panistrzelec.pl lub na Instagramie @ula.panistrzelec .

Rozwijam temat:

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się
Lubię poznawać Czytelników i wiedzieć, do kogo piszę. Napisz śmiało komentarz albo maila na blog@panistrzelec.pl 🙂