Live: Network a etat a własna firma

W czerwcu minie rok, odkąd pracuję dla firmy, działającej w modelu marketingu sieciowego. Nagrałam pogadankę, w której poznasz kilka szczegółów odnośnie mojej zarobkowej przeszłości, mojej osobowości i upragnionego stylu życia, i poznasz powody, dla których spośród wielu opcji na rynku wybrałam pracę w networku. Ponieważ dla wielu taka forma pracy jest wciąż nieznana, porównałam ją i do etatu, i do prowadzenia własnego biznesu, wskazując podobieństwa i różnice (network to hybryda tych dwóch modeli). Wyjaśniam też prosto, na czym polega praca w network marketingu – co jest tu naszym zadaniem jako partnerów.

A powiem Wam, że w tej formie na świecie pracuje około 60 mln ludzi, z czego 15 mln w USA. W ostatnim 10-leciu rynek ten wzrósł niemal dwukrotnie. Szczególnie, że przy najsłynniejszej chorobie świata wiele biznesów tradycyjnych przedsiębiorców niestety padało i to oni zasilili szeregi networków ze swoimi proaktywnymi głowami i doświadczeniem.

Network a etat a własna firma

Dla zachęty wypiszę tu kilka najsoczystszych punktów z nagrania:

Praca w networku a etat

Jakie są podobieństwa?

  • poznanie nowej branży – jej tematyki, ale również strategii działań
  • wsparcie lidera i innych osób w firmie
  • święty spokój tzn. nie wymyślasz produktu, nie jesteś za niego odpowiedzialna, brak comiesięcznych kosztów – czyste rączki, wolna głowa 😉

Praca w network marketingu a własna firma

Dlaczego pracę w networku nazywamy w skrócie własnym biznesem?

  • brak szefa
  • elastyczność w organizacji czasu pracy w ciągu dnia, w miesiącu i w roku
  • brak szklanego sufitu = zawsze możesz zarabiać więcej.

W nagraniu wspominam również o wadach tej formy pracy.

Zatem zapraszam:

Na czym polega praca w network marketingu – jeśli ten temat Cię zainteresował, jeśli podobnie jak ja chcesz dorobić lub zbudować poważną nogę finansową, rozwijać siebie i swoją markę osobistą, zarobić na spełnianie swoich marzeń i upragniony styl życia – przejrzyj te linki i napisz do mnie na IG @ula.panistrzelec lub maila na ula.anna@proton.me

Może zostaniemy wspólniczkami? 🙂 Na Twoje pytania chętnie odpowiem na luźnej kawce online.

Sprzedaje “się” nie to, co masz w ofercie, tylko to, o czym mówisz klientom

Co się najlepiej sprzedaje? Sporządzając sobie listę produktów, sprzedanych w ubiegłym roku, w kolejności od tych, których sprzedałam najwięcej sztuk, doszłam do tego wniosku z tytułu.

U mnie na pierwszych miejscach były produkty, o których mówiłam, konkretnie i imiennie, i szerzej:

Spostrzeżenie to dla mnie, introwertyczki, jest nieco niewygodne. Przecież podaję link do całego sklepu z różnymi produktami – których wcale nie jest nieskończona ilość. Podpisuję się pod nimi, mówiąc, że produkty tej firmy są:

  • wysokiej jakości,
  • testowane przez lata przez dziesiątki tysięcy użytkowników co najmniej,
  • są skuteczne, dają efekty,
  • a jakby co kupując u mnie macie zawsze 30 dni na zwrot…

A jednak klient nie wchodzi po prostu w link do sklepu i sobie radośnie nie przegląda.

On wejdzie po coś konkretnego, kiedy ja o tym konkretnym opowiem. I to się najlepiej sprzedaje.

No toż muszę zacząć nadawać o tym, co, jak i do czego stosować.

.

Ot, takie spostrzeżenie spod prysznica – gdy słyszę swe myśli, bo ciurk wody zagłusza odgłosy rodziny – dla przedsiębiorczych koleżanek 🙂

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Czym są firmy MLM i dlaczego warto dołączyć do nas właśnie teraz?

Pewnie gdzieś spotkałaś się z ludźmi, działającym w tzw. emelemie, networku, marketingu sieciowym. W latach 90.-tych były to Amwaye, Oriflame’y i Avony, których niektórzy dobrze nie wspominają.

Na szczęście Internet pomaga tej branży i prawdopodobnie będzie ona rosła, bo ludzie coraz częściej nie chcą pracować dla szefów albo nie chcą pracować w z góry ustalonych warunkach, godzinach, procedurach.

Plus, branżę tę odziera się teraz z niesłużących jej mitów, a ostatnio konkretnie nasza firma, konkretnie mój zespół – dostały swoje miejsce w Forbsie i na Kongresie Przedsiębiorczości – na równi z innymi biznesami.

Także z wypiętą piersią, odważnie mówimy o tym, co robimy i jakie masz tu możliwości – od dorobienia paru stówek po stanie się milionerką.

Zatem: czym są firmy typu MLM?

Dla producenta

Masz plantacje aloesu, pasieki i chcesz sprzedawać pochodzące z nich produkty. Jak to ogarnąć?

  • Możesz negocjować z sieciami supermarketów i drogerii w każdym kraju po kolei i po ustaleniu warunków, być wystawionym na półkach między konkurencją. Sprzedawcy nie będą wiedzieli o Twoim produkcie nic. Lepiej wykup reklamy w tiwi.
  • Możesz otworzyć własną sieć sklepów, wyszkolić pracowników, płacić czynsze, etaty, prąd, sprzątanie i płacić za reklamę.
  • Możesz sprzedać pierwsze produkty klientom detalicznym i zaproponować im procent od sprzedaży, jeśli chcieliby polecać te produkty kolejnym osobom. Raz rozpisujesz dokument, określający warunki współpracy – wynagrodzeń (u nas niezmienny od 40 lat!), a później zajmujesz się już tylko produktem i dostawami. Marketing, lokale, negocjacje ze sklepami i wiele, wiele innych Cię nie dotyczą.

Dla współpracownika

MLM to taki twór pośredni między zatrudnieniem u kogoś a własnym biznesem. Masz tu ogrom wolności – możesz nawet nie robić nic i nie dostaniesz kary! – jest to biznes bez kosztów stałych.

Ma jeden gruby minus: wypłatę dostajesz za efekty, a nie za pojawienie się w pracy, nie za dobre chęci, nie za nieefetywne działania. Byznes is byznes.

.

Kupujesz trochę produktów dla siebie, by wiedzieć, co polecać i jak o tym mówić.

Dostajesz tzw. plan marketingowy, czyli rozpisane, jak i za co będziesz wynagradzany (procent od sprzedaży i procent od pracy osób, które zachęcisz do polecenia produktów, tak jak robisz to Ty).

Uczysz się o branży, produktach.

Działasz offline albo online, możesz tu wybierać ze wszystkich możliwości i form działań, jakie oferuje dzisiaj świat, w tym oczywiście internet.

Wkręcasz się i działasz. W naszej branży (zdrowie i uroda) chcąc nie chcąc, po drodze stajesz się zdrowsza, piękniejsza i bardziej przedsiębiorcza.

.

Chora? Jeśli nie umówiłaś się z nikim na spotkanie, możesz podczas choroby nie robić nic. A spotkanie przełożyć.

Dziecko chore – możesz pracować mniej i z domu.

Chcesz zrobić całą pracę w 3 dni i mieć 4-dniowy wyjazd bez Internetu? Proszę bardzo.

Sama ustalasz swoje warunki.

Dla Klienta

Dostajesz produkt wysokiej jakości. Do taniego sieciówkowego sklepu, do Internetu czy nawet do supermarketu można wstawić badziew i zalać go taką ilością telewizyjnej i billboardowej reklamy, i na yt reklamy, że ludzie po to pójdą, a nikomu nie będzie chciało się reklamować.

Ale jeśli pojedynczy człowiek ze swoim nazwiskiem i twarzą ma polecać ten produkt m.in. znajomym, to tu już nie możesz dać badziewia, producencie, bo nikt w takiej firmie nie będzie chciał pracować.

Jako Klient kupujesz od osoby, która dobrze zna produkty (nie to co pani w sieciówkowej drogerii) i ma wiedzę w tematach wokół nich.

Wiesz, do kogo zwrócić się po poradę lub w razie pytań.

Wreszcie – jeśli polubisz produkty, możesz nie tylko na nie wydawać, ale i dzięki nim zarabiać.

A czy to, panie, piramida nie jest?

Nie, to jest sieć.

Oto mój nieidealny, poglądowy rysunek w prostym programie Paint:

mlm piramida sieć

Sieć to firma MLM, zielone kropki to ambasadorzy. Miejska legenda głosi, że ktoś na górze mlmu zarabia ze wszystkich. No, tak nie jest. Zarabiasz procent od ludzi, którym polecisz biznes i procent od ich partnerów – po to, by chciało nam się pracować i rozszerzać dotarcie marki do klientów! – ale to nie ciągnie się w nieskończoność przez całą strukturę. Zarabiasz np. z 3 linii pod sobą, natomiast z partnerów ludzi z trzej głębokości, czyli Twojej 4 linii – już nie.

I tak to sobie masz kogoś, u kogo zapisałaś się do firmy, natomiast (przynajmniej u nas) ta osoba nie ma nad Tobą żadnej władzy, zwierzchnictwa, nie może niczego wymagać, żądać, egzekwować. A na początek Ty masz kontakt z zespołem wokół siebie i z liderami np. do 3 linii nad sobą (lider, lider lidera, lider lidera Twojego lidera…), bo im zależy na Twoich efektach i zarobkach! Bo mają z nich %.

A piramidka?

Każdy to zna. Korpo. Zus. Państwo.

Do narysowania dolnego piętra aż użyłam narzędzia spray, tyle jest tych telefonicznych obsługiwaczy klienta, pań na kasach, wykładaczy na półki, ostatnich i najmniejszych biurek w biurowcach, urzędniczek, każących obywatelom pisać 300 razy w formularzu to, co one i tak mają w kompie.

Później jest sporo zwierzchników tych ludzi. Którzy odpowiadają przed swoimi zwierzchnikami.

Aż na górze śmietankę z wpłat wszystkich obywateli i pracy wszystkich ludzi spija czterech chłopa.

Ważna różnica

Granicę miedzy piętrami piramidy narysowałam grubą kreską. Nie każdy może awansować. Z 2000 najniższego stanowiska pracowników nie może nagle 1800 stać się kierownikami i zarządzać dwustoma.

Sieć działa inaczej i tu każdy człowiek, każda z zielonych kropek (przynajmniej w firmie, z którą ja współpracuję) może awansować i nie ma przeszkód, by każda piastowała najwyższe stanowiska, najwyższy tytuł i miała najwyższe zarobki. I jest to niezależne od pozycji innych osób w strukturze. Jeden wyjątek na plus: osoby, które Ty wprowadziłaś do biznesu mogą pociągnąć Cię swoją pracą na wyższe stanowiska 🙂

Co oferuje mój najbliższy zespół

– Profesjonalne wprowadzenie do biznesu przez osoby, które są tu kilka lat i na ogół zarabiają 5-cyfrowe kwoty.

– Mnóstwo darmowych szkoleń produktowych i biznesowych.

– Stałe wsparcie na komunikatorach.

– Platforma szkoleniowa.

– Comiesięczne szkolenie z kosmetolog, która pracuje z naszymi produktami od ponad 20 lat.

– Cotygodniowe narady.

– I wiele, wiele więcej.

Korzystasz z czego chcesz i jak chcesz. Jesteś wolna. A jeśli potrzebujesz wsparcia – masz tę sieć 🙂

Dlaczego warto dołączyć do nas właśnie teraz?

Założycielka naszej części sieci jest teraz totalnie na fali. Nagrywa nam spoty reklamowe, udziela wywiadów w Forbsie, jest zapraszana na Kongresy Przedsiębiorczności, gdzie występuje obok Anny Lewandowskiej i Joanny Przetakiewicz, założyła nam fundację, nasz zarząd wydał książkę dla partnerów, organizujemy sobie gale większe od wesel…

I co z tego?

Ano to, że nasza założycielka teraz odczarowuje biznes MLM i otwarcie, z uśmiechem wchodzi z nim na salony. Jesteśmy traktowani na poważnie przez magazyny i kongresy biznesowe. Jesteśmy dobrą opcją na biznes. Jesteśmy normalnymi przedsiębiorcami. Siadamy z nimi na ich imprezach. Na naszych imprezach.

c.d.

A nam, partnerkom, Joanna wraz z managerami zapewniają pełno darmowych szkoleń, regularne spotkania, gotowe strategie, mamy do nich kontakt plus kawał pracy – grafik do social mediów, szablonów, wizytówek, a nawet codziennych spotkań dla osób zainteresowanych współpracą jak Ty, video i pdfy z wprowadzeniem dla nowych osób, szkolenia z Insta – robią za nas, dla nas – za darmo.

To jest taka ilość materiału i taka jakość, że mogliby spokojnie brać grube pieniądze za takie wsparcie w czyimś biznesie. Mieliśmy z Mężem firmę własną, stacjonarny sklep. Zapisywaliśmy się na warsztaty, kursy i za nie płaciliśmy. Jak robić marketing, jak zatrudniać pracowników… Tu mamy to za free.

Dziewczyny, które przez miesiące jeszcze nie zarabiają – bo takie mają tempo, charakter, układ pracowo-rodzinny – i tak nie żałują dołączenia, bo korzystając z tego środowiska – wzrastają, zmieniają się, nabierają odwagi, pewności siebie, coraz lepiej rozumieją szansę, na jaką się otworzyły.

.

Jeśli taka szansa na dodatkowe pieniądze, a może i z czasem na rezygnację z nielubianej dotychczasowej pracy Ciebie zainteresowała,

więcej opowiadam TUTAJ.

Możesz też napisać do mnie na insta @ula.panistrzelec lub na maila ula.archer@proton.me .

Równowaga w dawaniu i otrzymywaniu

Mam wrażenie, a może i pewność, że od zawsze sabotowałam się w swoich działaniach, chociażby zarobkowych. Że niby chciałam pójść do przodu, ale… jednocześnie sama się hamowałam.

Ostatnio przyszło olśnienie.

Ja nie chciałam więcej, mocniej, lepiej, mądrzej, efektywniej pracować, bo miałam takie wyobrażenie, że gdy będę więcej zarabiać, to ogromnym kosztem. Że przez jakiś czas pociągnę takimi wynikami i takim tempem, po czym nie wytrzymam i albo zwolnię tempo, i wszystko spadnie do ułamka tego, co było, albo wyloguję się z tego całkiem.

Tak, bałam się, że pójście dalej w zarobkach mnie zeżre, zamęczy.

A może tak to nie działa? Może kiedy daję z siebie, to i otrzymam wedle swoich potrzeb czy też proporcjonalnie do tego, co daję?

Może nie będę zasapana, padnięta, dręczona terminami, zobowiązaniami i powiadomieniami, tylko… wszystko się dobrze ułoży?

Przecież człowiek, zarabiający miesięcznie 5-cyfrowe kwoty, nie pracuje dziesięć razy dłużej czy intensywniej niż ten o najniższych zarobkach, bo to fizycznie niemożliwie 🤔

Zaczynam sobie przeprogramowywać to niekorzystne przekonanie. Już sprawdziłam, że:

✨ praca z przekonaniami
✨afirmacje
✨manifestacje
✨wdzięczność

– to działa. Zastosuję do tego tematu.

Choć sama świadomość, samo odkrycie niewspierającego schematu działania czy myślenia już uruchamia proces zmian.

Bo kiedy sobie coś uświadamiasz, to nie możesz tego odzobaczyć. Możesz zapomnieć, ale podświadomość będzie pamiętała i działała zgodnie ze wszystkim, co już wie.

Pytanie do Was:

Czy to jest choć troche zrozumiałe, czy czuję to tylko ja, w swojej głowie? Wiecie, o co mi tu chodzi? Mogę czasem dawać tego typu treści? – Bo wiem, że bywa, że twórca odlatuje tak, że nikt (poza nim samym) już nie wie, o czym on nadaje 😉

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Potrzebujesz pomocnej dłoni?

Pamiętaj: Co dla siebie zrobisz, jest zrobione i jest Twoje. Umiejętności, wiedzy i zdrowych nawyków nikt Ci nie zabierze.

Bierz życie w swoje ręce. Udowodnij sobie, że można na Ciebie liczyć. Że Ty możesz na siebie liczyć. I twórz to swoje życie, buduj, działaj zmieniaj. Zrób sobie w życiu to, co chcesz w nim mieć, bez czekania, aż samo się ułoży, aż inni dla Ciebie zrobią.

✨ Świat jest pełen możliwości, ale praca sama się nie zrobi ✨

Ja w tym roku wyciągam do siebie pomocną dłoń na paru płaszczyznach. M.in. finansowej. Dostaję ogromne zaplecze, wiedzę, gotowy produkt. Ale jeśli chcę mieć owoce, muszę wykonać swoją część 🙂 Tego nikt za mnie nie zrobi.

pomocna dłoń - umiesz liczyć licz na siebie

Jeśli też chciałabyś swoimi działaniami poprawić swoje finanse, napisz do mnie na instagramie @ula.panistrzelec 🙂 – maila i komentarze na blogu sprawdzam rzadziej.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Czym jest dla mnie wolność?

Wolność to dla mnie CZAS, który nie jest zbyt wypełniony i którym zawiaduję ja lub moi najbliżsi, kiedy są to wspólne sprawy.

Wolny czas, brak pogoni i INTYMNOŚĆ relacji w rodzinie. Bycie razem, w swoim przestrzeniach. Swoboda. Jesz, wstajesz, siadasz, idziesz do łazienki, robisz przerwę albo jeszcze więcej zadań z zegarami – wtedy, kiedy Ty chcesz.

Życie możliwie jak najbardziej skrojone NA MIARĘ.

Dlatego edukacja domowa. (Zobacz ten film z rozpoczęcia roku naszych dzieci).

Dlatego praca w domu.

Czym dla Ciebie jest wolność? Jest ważna? Jak sobie ją organizujesz? Daj znać 😃⬇️

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Co postanowiłam domówić w Forever + zakupy pierwszych Klientek

Moje pierwsze klientki w nowej działalności. A niech to będzie pamiętniczek mojej drogi w firmie, która produkuje suplementy diety i kosmetyki na bazie naturalnych substancji.

Otóż wiedząc, że zaczęłam współpracę z Forever, zgłosiły się do mnie najpierw bliskie mi kobiety. Nawet nie namawiałam ich na żaden zakup, nawet nie chciałam zaczynać im opowieści o produktach, choć takie praktyki wciąż są normą w marketingu sieciowym.

Cóż, ja, jeśli już, to wolę przyciągać niż naciskać. Pokazywać, co robię, wspominać o swoich powodach, czyli dlaczego według mnie, dla mnie jest warto coś robić, jakoś myśleć, czegoś używać.

Ale okazuje się, że to ze mnie taka minimalistka, szukająca wiecznie argumentów, żeby czegoś nie kupić. Większość ludzi chyba jednak ma inaczej. Bo te kobiety, moje pierwsze klientki, same zaczęły pytać, co mam, a czy jakieś dobre to, a czy coś na to, czy na tamto. Albo że wcześniej używały jakiegoś typu suplementu i czy u mnie mogłyby kupić podobny.

reklama – stała współpraca ambasadorska

I tak do jednej poszły:

  • pomadka na bazie aloesu, olejku jojoba i propolisu
  • aloesowa pasta do zębów z propolisem, a bez fluoru
  • krem propolisowy, dla mnie boski na suche dłonie i na cienką skórę oraz zmarszczeczki wokół oczu
  • butelka aloesu, czyli miesięczne doładowanie zdrowia jelit, odporności, wyglądu skóry i nie tylko.

Druga wybrała:

A ja już po miesiącu od zakupienia dużej paki, dzięki której zapoznaję się z produktami, dokupiłam:

Nie chcę być z tych, które na insta tańczą, podniecają się i zachwalają albo nawet straszą, że bez tego to łumrzesz. Nie żeby to nie działało. Mają swoich klientów. Ale to nie mój styl.

Będę Wam tu krótko, prosto, lakonicznie, a czasem po blondynkowemu (choć wiedzę o suplach i skórze też sumiennie zdobywam!) opowiadać, z czego korzystam albo jak czym można sobie pomóc. Na pewno bliskim nie poleciłabym czegoś, co nie jest warte zachodu. A wyżej wymienione rzeczy z czystym sumieniem pozwoliłam im zakupić.

Z kosmetyków to czuję się przede wszystkim Królową Kremu Propolisowego. Kiedy w skrócie mówię, że skóra po nim jest gładka, nawilżona, śliska, taka bez chropowatości, to to nie oddaje jeszcze sedna. Zawsze po nasmarowaniu czymkolwiek skóra jest śliska. Chodzi o to, że ja tę moją skórę matki i kury domowej 24/7 w domu, która co i rusz zmywa, myje coś przy przygotowywaniu jedzenia, sprząta i płucze te ścierki po kurzu… Ja te dłonie smarowałam rano przez cztery czy pięć dni. Później nie musiałam, bo skóra była jak z żurnala i po kilku tygodniach bez smarowania efekt wciąż jest – ta gładka, jednolita w dotyku powierzchnia bez przesuszeń. Ta skóra się naprawiła. Moje pierwsze klientki też już mają swoje efekty.

A używam więcej rzeczy z Forever, bo i pasty, i dezodorantu, i balsamu do ciała, i czasem świetnie pachnącego żelu pod prysznic, i pomadki, i żelu z czystego aloesu na ranki, poparzenia czy po depilacji. I mydła w płynie, szamponu, odżywki…

Jeśli chodzi o suplementy, to najchętniej codziennie piłabym białko waniliowe, ale skończyło mi się. Za to sumiennie dożywiam się aloesem, tzn. piję go raz dziennie. Leci czwarta butelka – w tym porcje dla dzieci. Pierwsze klientki też zaufały jego możliwościom kompleksowego wsparcia zdrowia..

👍🏻 Poza dostarczaniem wielu witamin i minerałów,

👍🏻 i byciem adaptogenem – samo to to już dużo! –

👍🏻 aloes wspiera układ pokarmowy. Po pierwsze, pomaga usunąć toksyny, w tym metale ciężkie, po drugie, wspiera pożądaną mikroflorę w jelitach, a to wszystko sprowadza się do tego, że ciało się odtruwa i jest w stanie przyswoić, wchłonąć więcej pożądanych substancji z tego, co jemy. Nie sztuka zjeść steka czy wątróbkę na żelazo, jeśli ciało jest zapchane toksynami, a jelitka tak słabe, że wcale tego żelaza dużo nie wciągną, choć dostały.

👍🏻 No i jeszcze po tym aloesie poprawia się odporność. To zawsze się przyda.

👍🏻 I jeszcze pobudza on produkcję kolagenu. I ja to u siebie obserwuję jako wzmocnienie się struktury skóry i delikatnie spłycenie zmarszczek, choć najbardziej zadziwiło mnie to, że bruzdy nosowo-wargowe zaczęły się spłycać. Nie sądziłam, że to można zrobić bez operacji czy masażów.

Ostatnio zauważyłam, że jestem w stanie przeżywać dni z mniejszą ilością słodyczy. Może to dzięki temu aloesowi. Gdy planowałam sobie, co będę robić, gdy Mąż z dziećmi wyjadą i zostanę sama, widziałam siebie, jak pierwszego dnia jadę do cukierni, kupuję ciasto z mocno kakaowym kremem, prawie torta, a w sklepie dużo słodyczy czy czipsów. I w sumie tego wcale nie kupiłam, a przez ponad pięć dni zjadłam jedną czekoladę i pół paczki ciastek. Ciasto z gościem się nie liczy, prawda? 😉

Także tak to otworzyłam sobie kolejne okienko w moim życiu, działam tam, obwąchuję, rozgaszczam się i urządzam. Cieszą mnie te pierwsze klientki bardzo.

Inne nowe okienko – zlecenia korekt i innych Exceli – też jest super. Tyle że w przypadku osobistej pracy, sprzedaję swój czas. I widoku na emeryturę lżejszą niż dzień dzisiejszy – nie bardzo.

A w marketingu sieciowym, jak ładnie stawia się kolejne kroczki, to można sobie wypracować różne fajne bonusy na przyszłość.

Nie jestem lekarzem ani specjalistą medycznym. Informacje zawarte w moich tekstach są wyłącznie opinią i nie zastępują porady lekarskiej.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Czym jest marketing sieciowy? Jak działa taki rodzaj firmy i pracy?

Zaraz napiszę Wam prosto i obrazowo o tym, czym jest marketing sieciowy. Ale najpierw opiszę to z punktu widzenia mojej osobistej historii.

Czy jest tu ktoś, kto czyta mnie od czasów, gdy 6-10 lat temu prowadziłam z Mężem firmę, pisałam o vatach, sklepach, klientach, pieniądzach?

I’m back. Ta wersja mnie is back po zasłużonym odpoczynku i potrzebnej hibernacji. Rozdział bycia tylko mamą i panią domu skończony.

Od paru miesięcy czułam i pisałam, że:

to będzie rok postawienia na JA, na mnie i że w końcu chcę mieć życie.

Ja, utknięta jako pani domu i mama w edukacji domowej.

Otworzenie się i znalezienie pomysłu na taką działalność, która będzie mi pasowała, trochę mnie kosztowało. Ale zrobiłam to. Zostałam specjalistką od języka polskiego dla zagranicznych klientów. Czego nie zdążę w dzień, to robię w nocy. Kręci mnie to w sumie i bawi, poznaję nowe obszary, w jakich działają ludzie. To bardzo ciekawe. I mam w końcu wypracowane przez siebie pieniądze.

Jednak ja myślę na tyle dalekosiężnie, na tyle jestem cwana, na tyle chcę pozwalać sobie na lenistwo i slow life, na tyle mam wizję pięknego życia w niezależności finansowej, że już po pierwszym miesiącu tej pracy uwierało mnie, że sprzedaję swój czas, że siebie ani godzin w dobie nie skopiuję. Że mam sufit. A Strzelce nie lubią granic. Lubią zagranicę, włoskie latyfundia i wielkie wizje!

Pracuję nad tekstami. Dostałam znów zadania na weekend. Jestem wdzięczna. I trzymam się tego, bo dostaję konkretne wypłaty.

A żeby nie dotyczył mnie sufit, w tym samym czasie weszłam też w działalność, która jest dla mnie nowa i trochę drażniąca moją strefę komfortu – zostałam ambasadorką firmy Forever, która działa w marketingu sieciowym, której modelowi i produktom zaufałam. I nie zamierzam się czaić, tylko wchodzę w to po całości.

Będę też szukała współpracowniczek – przedsiębiorczych kobiet, które mają ochotę na coś nowego i perspektywicznego. Skoro znamy się, a na pewno Wy mnie trochę znacie (minus Pani Strzelec – jędza, bo tę postać już przegoniłam) – może wśród Czytelniczek znajdzie się ktoś, z kim będziemy razem działać? Ale po kolei.

Dużo uczę się i działam, bo wiem, że to przedsięwzięcie może tylko rosnąć i z czasem dać mi więcej wolnego czasu albo więcej pieniędzy, a może i to, i to. Najważniejsze, że tu nie ma sufitu. Że mogę dostać awans niezależnie od tego, co robią inni. Jeśli 15 kobiet będzie wspaniale, skutecznie pracowało, 15 może dostać awanse i podwyżki w tym samym miesiącu. W jakiej innej firmie jest to realne?

Tutaj na blogu na pewno dojdzie nowa tematyka: biznes i marketing sieciowy. Będzie więcej o naturalnej pielęgnacji i zdrowiu. Bo tym teraz się zajmuję, o tym czytam i słucham, to mnie ciekawi.

Także niejednego dnia za mało snu i za dużo kawy, ale idę po swoje wymarzone życie.

Jeśli szukasz dla siebie suplementów lub zdrowej pielęgnacji skóry w świetnej jakości, zapytaj, czy znajdę coś na Twoje potrzeby 🙂

Te produkty to inna półka. Wyobraź sobie, że mamy propolis o stężeniu 70%, podczas gdy apteki sprzedają np. 5-14%. Taką tu mamy jakość, że mózg wybucha.

Po nadmiarze szkoleń też 😃

Mam nadzieję, że będziecie trzymały za mnie kciuki. A może uda nam się nawet razem podziałać na tej drodze?

Pisałam, że to będzie rok JA? Pisałam.

Że otwieram się na to, jak jest, chcąc w końcu mieć życie, a nie rację? Pisałam.

Here I am.

Osobiste opowiastki mamy za sobą.

Dobra, dobra. Teraz prosta, konkretna wiedza obiecana w tytule.

Czym jest ten marketing sieciowy?

Wyobraź sobie, że produkujesz pomadki. Masz super zakład produkcyjny i setki tysiące pomadek. Jak sprawić, by ktoś je kupił?

Opcja nr 1: Otwierasz swoje sklepy. Wynajmujesz i opłacasz lokale, remontujesz je, urządzasz. Szukasz pracowników, szkolisz, opłacasz. Wynajmujesz ludzi od marketingu i wykupujesz reklamy na billboardach, w Internecie, telewizji i tak dalej. Opłacasz oświetlenie, kasy fiskalne i zusy pracowników, żeby mogli się zapisać do kardiologa na za rok. I w tych swoich sklepach sprzedajesz swoje pomadki.

Opcja nr 2: Za dużo zachodu z własnymi sklepami. Umawiasz się z siecią już funkcjonujących drogerii czy supermarketów, że będą sprzedawały Twoje pomadki. Negocjujesz warunki i ceny. Nie zawsze wszystko idzie tu po Twojej myśli. Obok na półce leży konkurencja. I tak dobrze, gdybyś opłacił reklamy w tiwi i Internetach. I tak sprzedajesz swoje pomadki w nie swoich sklepach.

Opcja nr 3: Sprzedajesz swoje pomadki jakiejś liczbie pierwszych klientów i oferujesz im prowizję, jeśli polecą i sprzedadzą pomadkę kolejnym ludziom. Możesz ich troszku wyszkolić i pozostawić z tzw. planem marketingowym, czyli rozpiską prowizji od sprzedaży własnej oraz od sprzedaży kolejnych osób, które ta pierwsza osoba zachęci i przeszkoli do wykonywania tej pracy. Żadnych czynszów za lokale, etatowych pracowników, żadnych drogich reklam w telewizorni. Tylko wypłaty dla tych, którzy realnie przyczyniają się do sprzedaży produktu. I tak sprzedajesz swoje pomadki przez sieć zaangażowanych sprzedawców.

Czym jest marketing sieciowy, MLM czy network marketing? To właśnie ta trzecia opcja.

Podowiadywałam się o takiej formie pracy, wybrałam firmę, której program wynagrodzeń (plan marketingowy) i produkty najbardziej mi odpowiadają, także pod względem zarobkowym (nie chciałabym np. musieć zarabiać prowizjami od kredek do oczu sprzedawanych po kilkanaście zł).

Dołączyłam do zespołu Dziewczyny, która wprowadza mnie w tę działalność.

Dostałam dostęp do różnorodnych szkoleń dotyczących i tej konkretnej firmy z jej produktami, i biznesu, finansów czy rozwoju w ogóle.

Kupiłam pierwszą paczkę produktów, żebym wiedziała, o czym mówię.

Chłonę wiedzę, rozglądam się, rozeznaję, działam, ulepszam swoje działania i zaczynam mówić o tematyce suplementacji, jakości produktów (na co zwracać uwagę?), naturalnej pielęgnacji i możliwości biznesowych.

Dlaczego zdecydowałam się na działalność w tej formie?

Własny biznes, czyli robienie wszystkiego samemu, począwszy od wymyślenia i stworzenia produktu, przez znalezienie klientów po reklamę i sprzedaż wraz z narzędziami – paragonami, przelewami, kasami, dostarczeniem produktu, jest bardzo wymagający, trudny i nie daje gwarancji sukcesu. Wymagający też pod względem czasu, którego jako mama mam mniej. I generuje comiesięczne koszty – jak nie lokalu, to obsługi narzędzi internetowych, o opłatach na lekarzy i zasiłki dla bezrobotnych nie wspominając. W tej chwili nie mam czasu ani mocy przerobowych, by stworzyć coś z niczego. Rozreklamować. Sprzedać. I znów pocić się nad stwarzaniem następnego.

A jednak trochę tego czasu mam, chcę coś robić i wiem, że jestem dobra!

Dlatego zdecydowałam się na marketing sieciowy – opcję, w której mam gotowe, w dodatku rewelacyjnej jakości produkty (wiele lepszych od aptecznych!), do tego szkolenia, czyli doświadczenie ludzi, którzy już to robią z sukcesami. I zero kosztów stałych. Elastyczność. Oczywiście w definicji wolności i elastyczności mieści się to, że jeśli skupię się na dzieciach, domu, śnie i sloł lajfie, to zarobię mniej niż gdybym cisnęła po osiemnaście godzin dziennie. Choć czas i doświadczenie na pewno pomogą mi określić, które działania dają najlepsze efekty. By pracować mądrze, a nie ciężko.

Na razie tyle, bo i tak się rozpisałam. Ale o sobie każdy lubi mówić, a kiedy dzieje się coś nowego, ekscytującego, to już w ogóle 😉

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂