koniec konsumpcjonizmu - Pani Strzelec blog minimalizm

Nie potrzebujesz kupować. Koniec konsumpcjonizmu?

Czy ujrzymy w tym roku koniec konsumpcjonizmu? Jako minimalistka zainteresowana także dobrem środowiska od lat powtarzam, że produkuje, sprzedaje i reklamuje się za dużo.

Czy to szaleństwo się w końcu skończy?

Trudnym elementem jest fakt, że kupowanie-sprzedawanie-reklama-produkcja są sprzężone z naszą pracą, czyli pozyskiwaniem pieniędzy na życie.

Ile znasz osób, które NIE pracują w sprzedaży, marketingu, analizach, zarządzaniu sprzedażą, a do tego nie w urzędach?

Jakbyśmy wyeliminowali nieekologiczne zawody, związane z wciskaniem braciom i siostrom niepotrzebnego im badziewia oraz urzędników, których spokojnie zastąpi dobrze napisany system informatyczny, to… co wtedy?

Albo trzeba tym ludziom dać socjal i będą się matki zajmowały dziećmi, różnorakimi hobby, a może nawet lepieniem pierogów (chyba że jednak netflixem), albo będą musiały istoty wymyślić sobie zawody jakieś nowe i kreatywne.

A czego nie potrzebujesz kupować?

Opon zimowych. Nie mówię tego ja – blondynka. To powiedział koledze… wulkanizator. Żeby chłop opon nie kupował i nie zmieniał. No chyba że by było -10 stopni. Wtedy to dopiero ma sens.

O ile kasy więcej w portfelu, o ile mniej produkcji tego ohydnego plastiku, o ile mniej zakładów, które przecież zużywają prąd i zabierają dzieciom matki. Zostawilibyśmy tylko wulkanizację dla górali.

Lakieru samochodowego. Tzn. od człowieka z branży Wam mówię, że chemia poszła tak do przodu, że jakby dał Wam taki lakier, to byście już do końca dni danego samochodu nie musiały do takiego pana wracać. Nic by się nie działo. Ale znów: zakłady nie miałyby klientów.

Maszynek do golenia tak często. Firmy od maszynek pracują nad tym, by ostrza się szybciej tępiły. Rozumiesz?! Żebyś wracała i żeby oni mieli robotę.

Wniosek: produkujemy i sprzedajemy rzeczy słabszej jakości niż potrafimy wyprodukować, robimy nadprodukcję towaru i opakowań, eksploatujemy środowisko tylko po to, żeby móc siedzieć w tej obsłudze klienta i uzasadnić swoje comiesięczne pobory kwoty na konto.

Koniec konsumpcjonizmu: Niepotrzebne stanowiska pracy

Po co nam pani w meblowym, która jedyne co umie, to przekartkować leżący przed nami katalog, ewentualnie powiedzieć, że nie ma, nie da się oraz przeczytać cenę z kartki przyklejonej do mebla?

Po co nam pan w meblowym, który wchodzi na sklep internetowy tej marki i mi mówi, czego nie ma (w domu wcześniej też weszłam i widziałam, czego nie ma)?

Każdy meblowy po kolei ma to samo od tego samego producenta. Znaczy nie ma, tylko przyjmuje zamówienia.

Zwolnijmy właściciela takiego meblowego od czynszu, zwolnijmy pracownika z mówienia nie ma, powiedzmy sobie głośno, że jest 7 producentów i dostarczycieli mebli, i niech każdy klient sobie wybierze z ich stron lub katalogów papierowych, zamówi i odbierze, bez udawania, że mamy tysiące sklepów. A właściciel hali i pracownik od nie ma będą wolni dla swoich bliskich, hobby, kościoła, społeczności, wolontariatów, medytacji, sadzenia drzew, czegokolwiek.

Nie masz wrażenia, że jak wpiszesz coś na Allegro, kiedy potrzebujesz jakiegoś przedmiotu, to masz 2653 ofert, z czego 2500 to te same cztery modele z tymi samymi nawet zdjęciami od Chińczyków?

Jakby ludzie ogłosili koniec konsumpcjonizmu i się z tych bzdurnych, a wręcz szkodliwych środowiskowo prac zwolnili, to by odetchnęli! Pić by nie musieli na pocieszenie ani na weekend.

A spełniać się można w rodzinie, domu, w hobby, w pracy nieodpłatnej bądź odpłatnej, niekoniecznie po 8h 5x w tygodniu. Może być i własna produkcja eko mydeł.

A Ty, jakie widzisz rozwiązanie dla nadprodukcji, nadreklamy i zatrudnionych w nich ludzi?

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

Scroll to Top