Polski hymn i wiewiórki (Wakacyjne śmichy-chichy i radości)
Nieco odświeżona po urlopie od bloga – choć nie od zleceń, czyli pracy na kompie – wracam powoli i spokojnie. Na początek tekst luźny, wakacyjny, taki na rozgrzewkę. Z soczystą treścią do zastosowania na co dzień 😉
Żart roku
O tym fakcie wspominałam już w tekście Czego słucham, kogo czytam?, ale powtórzę: otóż przynajmniej w dni robocze Polskie Radio Dzieciom w samo południe, every single day, nadaje hymn aparatu państwowego. Starszy wtedy kwiczy, że powinni się nazwać radio pis. Ja po prostu wyłączam. Ale właściwie dlaczego?
Lato jest, gorąco.
Jedziesz tym autem,
zsuwasz wszystkie szyby w dół.
Zimny łokieć.
Pan w radio dudni basem
Każdy kraj
ma swój hymn…
Podgłaśniasz.
I suniesz powoli mieściną spokojną, mieściną wesołą ze zsuniętymi szybami i chóralno-orkiestrową, piejąco-wzniosłą wersją mazurka na full.
Także jeśli miałabyś dzień mniejszej miłości do Jarosława czy coś takiego, to polecam przeprowadzić taki ziomalski happening.
A jeśli jeszcze nie do końca wiesz, o czym są słowa tej pieśni, w tym tekście zagaiłam temat i odesłałam do obszerniejszego artykułu.
Letnie radości
Od lat uprawiam wdzięczność, tzn. staram się zauważać dobre rzeczy, nawet małe i za nie dziękować. Czasem zapisuję je raz dziennie w zeszycie, miewam takie okresy.
Od roku z przerwami stosuję też afirmacje, dzięki którym ruszyłam do przodu, wzrosłam, zmieniłam troszku swoje życie. Cieszę się.
Niedawno miałam fajny spacer. Nie zapiszę tej wdzięczności w zeszycie, zapiszę na blogu.
Chłopcy z Mężem byli wyjechani na kilka dni, a ja home alone. Szłam na piechotę do takiego dalszego sklepu upolować obiad na kolację. Krowę konkretnie. Steka. W jednym sklepie już ich nie było, ale postanowiłam, że w tym oddalonym czekają na mnie antrykoty i rostbefy.
W drodze słuchałam afirmacji na słuchawkach. Piękny letni spacerek i ten wzrastający nastrój, kiedy słuchasz wspierających, budujących słów.
W pewnym momencie spotkałam wiewiórkę. Z orzechem w dziobie. Pierwszy raz widziałam taki obrazek na dziko. Bo to była dość wolna, raczej niedokarmiana wiewiórka, która sama tego orzecha skądś… Fajne te zwierzaki są. Wesołe i pocieszne. I śliczne.
Zobacz, że one sobie dziko przetrwały i mają się dobrze. Tak jak sarny, łosie i komary. Bez programów ochrony i robienia im dobrze na siłę. Ja wypowiem się lekceważąco wobec wszystkich ekologów, którzy nałykali się różnych danych, ale ja uważam, że jakby człowiek się uspokoił, to natura by się odnowiła w dwie sekundy. Jej nie trzeba pomagać. Wystarczy jej nie zarzynać.
U nas jedna sąsiadka zorganizowała sobie ogródek przy swoim balkonie. Posadziła krzewy, kwiaty, jest tam i parę drzewek. Pilnuje, żeby waryjaty tam nie kosiły. Dokarmia ptaki i wystawia wodę zwierzętom. Wszystko na terenie może 7 na 7 metrów.
I tam utworzył się mikroklimat. Tam przyroda szaleje bujnie. Tam jest cień, więc wilgoć dłużej się trzyma. Przylatuje wiele gatunków ptaków, przychodzą koty, latają chmary motyli i innych lataczy.
A wokół mikro drzewka i trawa regularnie golona na łyso – jak sądzisz, jak się mają i jakiego są koloru?
Koloru pustyni. Kładą wszędzie beton, wycinają drzewa i krzaki, golą trawę, a potem pieją, że zmiana klimatu i za sucho, i za gorąco. Posadź krzaki i zostaw je w spokoju. Będzie chłodniej i wilgotniej. To jest takie proste.
Wracając do spaceru…
Zauważ, że wszystkie wiewióry są śliczne, jędrne, z lśniącym futrem i o takich samych proporcjach ciała. Nie ma wiewiór wegańsko szarych ani obficie wielorybich. Ciało człowieka też jest ciałem jednego gatunku ziemskich istot. Odnieś teraz swoje obrazy ciał różnych egzemplarzy wiewiórek do ciał różnych egzemplarzy ludzi. Czy wiewiórki leżą w szpitalach? Czy może każda utrzymuje optymalny dla tego gatunku kształt i skład ciała? Do przemyślenia.
A przed wiewiórą oddawałam coś do kontenera charytatywnego i na nim siedziała sobie i czekała na mnie biedronka. Biorąc pod uwagę, że rano czytałam coś o biedronkach, miły znak.
Później były jeszcze kwiczące sikorki i kąpiące się w piasku wróble.
Na balkonie mam trochę kwiatów w średniej kondycji, nie żaden wycackany ogród, a i tak przylatuje pełno bzykadeł, a wieczorami ciem, czyli motyli nocnych. Je też interesują kwiaty.
Także przyroda jest, jest bogata, daje radę i mnie zawsze cieszą takie małe spotkania z cudami natury. Nie zapominaj, że Ty też jesteś cudem natury i że drzewa, i rzeka robią Ci lepiej niż beton i golarka 😉
Dobrych dni. Kto jeszcze nie czytał o energii lipca tudzież astrologicznego Raczka, zapraszam tutaj.
Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂