dobre treści innych twórców

Czego słucham, kogo czytam? 🎁

Próbuję jakoś akceptować fakt kijowości naszego klimatu przez 9 miesięcy w roku. Próbuję się w tym odnaleźć. Tak, po 30+ latach chodzenia po tej ziemi.

Otóż ostatnio nie cisnę siebie ni dzieci na chodzenie po krzakach, po lesie. Nie szukam, czym się zachwycić w tej szarej, zimnej substancji. Nie zachwycam się na siłę. Nie wciskam sobie, że nie ma złej pogody.

Czekam na wiosnę i lato, by wtedy spędzać dużo czasu na dworze. Liczę na ocieplenie klimatu, które nam tę wiosnę przyspieszy i podgrzeje.

I póki co, siedzę w domu. Słucham, czytam, oglądam, sprzątam, leżę, jem, trochę porządkuję zdjęcia.

Zimową zgnilizną porządkować zdjęcia zrobione w bardziej uroczych i słonecznych porach roku – to jest dobry patent! Zamiast stresować się w czerwcu, że nie ogarniam zdjęć, że nie nadążam publikować czy wybierać, co ma iść do rodzinnego albumu. Trzeba nad tym siadać, kiedy jest tak ciemno, że przez kilka miesięcy prawie żadne zdjęcia nie wychodzą.

Jonna Jinton, o której już wspominałam, robi foto zimą i pokazuje, jak cudnie jest u niej, gdzie jest jeszcze ciemniej i zimniej niż tu. Ja zdecydowanie cieszę się z temperatur na plusie.

Czego słucham?

Dzięki Matce Tylko Jednej odkryłam piosenkę Flowers Miley Cyrus. Zdaje się, że już oklepana jak niegdyś Despacito, ale do mnie takie rzeczy potrafią nie dotrzeć. Modne piosenki. Bo nie chodzę do modnych miejsc. Radia słucham jedynie w aucie, którym też dużo nie jeżdżę, no i słucham go tylko, kiedy nie ma godziny reklam, a ona jest bardzo często. A w ogóle to przeważnie ustawiamy w tym aucie Polskie Radio Dzieciom, które o 12.00 nap*dala hymnem aparatu państwowego (emotikona plaskania się dłonią w twarz). Jeśli jest godzina reklam, a radio dla dzieci akurat usypia dzieci (12.00-14.00), to włączam z usb Przodków moich dusze. A dzieci jęczą buntem 😉

Wracając do Flowers, to muzyczka przyjemna, a tekst jaki jest, każdy słyszy. Pisałam, że jest rok ja, więc stawianie na siebie, a nie wiszenie na innych będzie w tym roku żarło. Jakbyś i Ty była poza tematem – podmiot liryczny (podmiota liryczna buehehe) po rozstaniu śpiewa, że poradzi sobie bez faceta, bo babeczka może sama ze sobą tańczyć i sama do siebie mówić.

Chciałam tylko napisać, że z jeszcze większą przyjemnością słucham bardzo udanej polskiej wersji tej piosenki: Wonder, Kwiaty.

Choć wciąż obie są piosenkami-ciekawostkami, a nie czymś, czym karmiłabym swój mózg godzinami. Pewnych treści, jak tych z wiadomości, o rozstaniach, zdradach, brudach tego świata nie słucha się godzinami, jeśli chce się być zdrowym.

O brudzie to nagrała też Kasia Nosowska. Kobieta zdecydowanie przejrzała na oczy. Śpiewa nawet o smsach od premiera wiater byndzie, zdejmij majty z balkonu! Piosenka Larum.

Na smutnej, choć w 2020 prawdziwej płycie Larum Bilona i Paprodziada w tym utworze jest z kolei ten cudny fragment, który warto pamiętać:

Możesz mi mówić, że jestem zacofany,
bo nie jest dla mnie miarą zdrowia i męstwa
bycie dobrze przystosowanym do, do głęboko chorego społeczeństwa.

To teraz coś niecoś pozytywniej. Coś, czego można słuchać godzinami, bo jest przyjemne muzycznie i z dobrymi treściami:

  • płyta Naturalna Generacja Goorala i Paprodziada – pierwsza i ostatnia piosenka są zawsze dobre, poza tym ostatnio mam nastroje na piątą (Przodków moich dusze) i siódmą (Ciemną stronę księżyca w sobie mam)
  • płyta Fenix ShatyQS – słuchana ponad rok temu, teraz widzę w niej nowe treści
  • być może dla Ciebie jest najnowsza płyta ShatyQS Wedatytułowy utwór jest wg mnie bardzo trafny w przekazie, prawdziwy (kapłani przejęli klucz do mądrości i razem z nami utknęli we mgle, czyli ludziom zakazano ufać własnej wiedzy z wewnątrz, nie ofiarowując w zamian niczego mądrego; a my przecież wszystko, co ważne, wiemy), pozostałe są dla mnie albo zbyt mocne, a ja nie chcę się wzruszać ze łzami, albo rozumiem teksty rozumem, natomiast sama tego nie doświadczyłam lub tam nie jestem, więc głupio się takim czymś godzinami mantrować jak dla mnie.

Bliżej ziemi? Ok.

Maciej Wieczorek o Internecie i o szkole. Jeśli zajrzysz do o szkole, to zerknij też na ten tekst.

Coś do oglądania

W tekście o tym, że proste życie i krzaki to jednak takie moje jest i nie ustępuje, polecałam kanał Kącik Hani.

Oto filmy, od których możesz zacząć, jeśli (jeszcze) nie śledzisz pani Hani dla pani Hani tylko szukasz mądrych przemyśleń:

Uwaga, uwaga! Jeśli zabierasz się za oglądanie czegokolwiek na YT, polecam być wylogowanym z gugla, żeby Cię dziad (m)nie(j) śledził. I do tego: jeśli używasz YT w przeglądarce Brave na komputerze lub DuckDuckGo na telefonie – masz YT bez reklam. O tego rodzaju podejściu do Internetu pisałam tutaj, a wyżej poleciłam film Macieja Wieczorka.

Warto przeczytać

Książki: Tomasz Chałko Wolna Wola i Świadoma dieta.

Blog: Jasna Polska.

Z niego chociażby taki cytat:

[Świadoma Kobieta] Znakomicie zna swój gniew. Pozostaje w bardzo świadomej relacji z osobistą Godzillą. Spuszcza ją ze smyczy tylko wtedy, gdy jest to absolutnie niezbędne. A potem natychmiast przywołuje z powrotem do siebie – do Domu.

Dobre, co? W kobiecie mieszka wiele postaci. Mamy różne twarze. Możemy piec ciasto, ale gdy trzeba, mamy i Ciemną Stronę Księżyca (Paprodziad), Demona (ShataQS) czy hinduską kobiecą boginię – niszczycielkę, Kali. Ktoś Tobie drzazgę, ale tam, gdzie nie wolno – Ty w ułamek sekundy rozsadzasz cały Układ Słoneczny i 9 sąsiednich.

A później po rozsadzeniu znowu z Shatą śpiewasz:

Czy naprawdę odbiegam od reszty swą myślą,
Kiedy w ręce trzymam nóż przeciwko tym, co niszczą?

A z Jasnej Polski może chcesz coś o fb? Po przeczytaniu dodaj sobie, ile tam poszło do przodu, czyli do chamstwa od czasu publikacji artykułu w 2018.

Coś o tej świadomej kobiecie, skoro już poszedł cytat wyżej?

Może odpowiedź, podpowiedź, komentarz dla Kornelii i jej Kubusia z Prosiaczkiem? Tak mi się kojarzy kwestia pragnień, kontroli, nieotrzymywania tego, czego pragniemy:

Im dłużej z czymś walczysz, tym bardziej to napiera. Im bardziej czegoś nie chcesz i się tego boisz, tym bardziej to jest obecne w Twoim życiu.
Tylko akceptacja i pozwolenie stanowi klucz do wolności.
Wiem, to kontr-intuicyjne, ale naprawdę tak jest. Przetestowałam to tysiące razy na sobie.
Walka powoduje przepięcia i blokady w energiach. Naciskanie, kontrolowanie, wymuszanie to nie są dobre wibracje, nie przyciągają dobrych rzeczy…
Jeśli spróbowałaś-eś już „wszystkiego” i nadal
[niechciana sytuacja]… całkowicie się poddaj.

To akurat z tekstu o wyczekiwaniu miłości, ale jest chyba o pragnieniu czy oczekiwaniu czegokolwiek.

A codziennie zamiast fejsunia: Dobre Wiadomości!

Tekst powstał we współpracy ze stanem podgorączkowym.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia
koszmar o szkole, blog Pani Strzelec, edukacja domowa

Koszmar nocy zimowej, czyli polska szkoła 🎁

Nad ranem miałam sen. Te nad ranem są u mnie niezwykle wyraziste. Albo po prostu najlepiej zapamiętywane. 

We śnie budziłam się w łóżku ze stresem. Domyślałam się, że zaspałam. Domyślałam się, że jest w najlepszym razie 7.45 a ja mam na powiedzmy 8.15 do szkoły. Do której trzeba dojechać. 

Wstawałam i ze stresem szukałam kartek w szufladach biurkach, i ze stresem logowałam się na stronie liceum, żeby znaleźć swój plan lekcji. 

Pierwsza matma. Straszne. Pewnie nie zdążę. A w ogóle lepiej na matmę pójść czy nie pójść – co będzie bardziej stresujące? Nie odrobiłam prac domowych, nie mam pojęcia, o czym była ostatnia lekcja, nie umiem. A jeśli mnie zapyta?

I ile tam tych lekcji mam w planie? Milion… Do wieczora.

I tak każdego dnia. Ileż to wszystko powodowało stresu!

.

Obudziłam się potem już tak naprawdę w świecie, w którym jestem wolna, nic nie muszę, a na pewno nie muszę do szkoły. I w którym moje dzieci nie chodzą do szkoły.

Jaka ulga!

Dosłownie jakby ktoś mi darował jakąś karę w postaci niewolniczego życia, karę życia w stresie dla samego stresu, zrywania się dla zrywania i orki dla orki.

.

Minęło ze 13 lat od mojej szkoły, a wciąż potrafi się przyśnić. Jakby nie patrzeć, to był kawał życia!

Byłam dobra uczennicą, w niektórych sprawach bardzo dobrą i w cholerę grzeczną tzn. cichą, bojącą się własnego cienia. I własnego światła też. Czyli nie sprawiającą kłopotów

.

Szkoła jedna z najelepszych w mieście i katolicka więc nie było totalnych patologii w relacjach między uczniami czy z ich zachowaniem wobec nauczyciela na lekcji. 

Mimo wszystko nie chciałabym tam być.

Odsiadywać życia, słuchając po raz któryś tego dnia czytanej listy obecności.

.

Każda stresująca sytuacja w życiu dorosłym jest przynajmniej albo wynikiem moich działań, moich wyborów, albo ja mam na nią wpływ.

Ludzie dzieciństwo, nastoletniość wspominają z pragnieniem, by się tam znów znaleźć? Ale że jak!?

Mnie jest lepiej teraz. W dorosłości mam obowiązki, ale wybieram je i ustawiam w wolności. I jeśli kotlety schabowe mi nie wychodzą, to mogę uznać, że nie będę robiła kotletów. Istnieje 465 innych możliwych obiadów. W szkole cisną, by każdy nauczył się wszystkich 466 obiadów lub nienauczony cierpiał stres kartkówek, odpytywań i wysłuchiwał, jak istotne są schabowe. Tak samo jak stolica Kongo i schemat budowania się estrów. Na luzie bez tego wszystkiego przeżyjesz i jeszcze szczęście osiągniesz, majątek i nirwanę. Bez schabowych, bez Kongo i bez wzorów estrów.

Szkoła to stres dla stresu, kara za to, że żyjesz.

W temacie polecam dwie nowe publikacje. No, jeśli najbliższe lata nie przyniosą zmian w szkolnictwie (lub odpływu rodziców z państwowego systemu szkolnego), to… bardzo się zdziwię.

Do tej pory paranoję widzieli pojedynczy, zwykli ludzie. Dzisiaj mówią o niej ludzie ze znanymi nazwiskami, twarzami, renomą i wpływem. Przebieram nóżkami w oczekiwaniu na zmiany.

Jak słyszę czasami, że przychodzi dziecko do domu i ma dwie godziny zadań domowych, to ja mam tak że w edukacji domowej tyle dziecko się uczy przez cały dzień. I to jest ktoś, kto przez dwie godziny, ale jak to, przecież dzieci w szkole się uczą 8 godzin! Nie, dzieci w szkole też się uczą dwie godziny i to jak mają naprawdę dobry dzień i dobrze zorganizowany dzień, bo większość czasu zajmuje, zajmują przerwy, sprawdzanie obecności, odpytywanie, kartkówki, sprawdziany, sprawdzanie kartkówek, sprawdzanie sprawdzianów, poprawy kartkówek, poprawy sprawdzianów, właśnie zebrania jakieś, zajęcia dodatkowe, jakieś później są jeszcze apele, przygotowania, teatrzyki . Ogólnie w szkole na lekcji to w zasadzie, jak dobrze pójdzie to 15 minut jest nauki na 45 minutowej.

Może jeszcze 😉 nie znana twarz, ale polecam też zobaczyć tekst mojego Męża w tym temacie. Możecie go oczywiście zaobserwować i zrobić wszystko inne, co można na fb, którego ja wciąż nie mam.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia
dochód podstawowy w Polsce - czy to realne, czy nas stać

Dochód podstawowy. On już tu jest! 🎁

Od paru lat nie tylko u nas wprowadza się duże finansowanie socjalne dla ludzi i eksperymentuje się z dochodem gwarantowanym. Czy dochód podstawowy w Polsce to realna wizja?

Jak by to było, gdybyś dostawał pieniądze tylko dlatego, że żyjesz?

Jak by to było, gdybyś za słowami Jezusa patrzył na te lilie i ptaki, co nie przędą i nie sieją, a są ubrane i najedzone?

Do niedawna byłam całą sobą za kapitalizmem. Może nadal jestem? Dostrzegam jego minusy. Przede wszystkim zagrożenie, że mogą powstawać monopole czy oligopole i wolny rynek tak naprawdę przestaje być wolny. Ale poza minusami to w kapitalizmie każdy ma tyle, ile sobie wypracował. Choć każdy startuje z innego punktu – może mieć łatwiej bądź trudniej.

Nie upieram się przy kapitalizmie. Nie ufam też z hip-hip-hura komunistom. Nie wiem, co i jak będzie oraz czy to, co będzie, wyjdzie ludziom na dobre czy na złe. Ale przyglądam się zmianom. I ich kierunek jest teraz taki: dajmy ludziom co miesiąc gwarantowane wypłaty za nic.

Pierwsze eksperymenty pokazały, że ludzie wcale nie staczają się w wyniku przepijania tych kwot, czego niektórzy się obawiali.

I teraz kontrowersyjnie, w tej Polsce, na którą wszyscy narzekają, że kijowo zarządzana i ciągle zbyt biedna, ja Wam powiem, że nas stać. Na wypłacanie każdemu obywatelowi co miesiąc.

Argumenty?

Pan od wosu a dochód podstawowy w Polsce

Wiedza o społeczeństwie. Nie pamiętam, czego dotyczyła lekcja, ale pamiętam, że nauczyciel powiedział nam coś w tym stylu:

– Coraz więcej pracy sprawnie wykonują maszyny. Część ludzi zostałaby bez pracy. Można wysłać ludzi na zieloną trawkę i dać im zasiłki, albo można wynaleźć im pracę w urzędach.

Tą wykrętną logiką działano w ostatnich dziesięcioleciach. Władze chyba bały się mas wolnych ludzi w domach, na ulicach i na tej zielonej trawce. Więc przymknęli ich w bunkrach, kazali uwierzyć w ważność formularzy i te formularze sprawdzać.

Na kij nam urzędnicy?

Po pierwsze, wystarczyłoby nam prostsze prawo, wtedy formularzy byłoby mniej, tych wszystkich pozwoleń, zezwoleń, deklaracji, wniosków, certyfikatów – byłoby mniej pracy dla urzędników.

A po drugie, czy nawet przy skomplikowaniu prawa rzeczywiście potrzebujemy tych wszystkich pań i panów w bunkrach?

Zobacz, jak działają banki. Przychodzisz raz na jakąś wyspę w korytarzu galerii handlowej. Zakładasz konto, po prostu przychodząc ze swoją twarzą, podając swój dowód oraz jakikolwiek numer telefonu. Później latami bank może Cię nie oglądać, a Ty możesz obracać w nim pieniędzmi, zakładać kolejne konta, brać kredyty, a nawet załatwiać sprawy urzędowe!!

Jak to się dzieje? Co to za cud?

Bank chce zarobić, więc ogranicza liczbę wypłat i podatków za ewentualnych pracowników. Weźmie paru dobrych informatyków, raz zbuduje dobry, bezpieczny system, milion razy czytelniejszy i milion razy lepiej działający niż państwowe śmiechu warte profile zasiusiane.

Przecież jak raz podałeś pesel, to on tam jest zapisany. W banku. W urzędzie tym bardziej, bo on Ci go nadał!

Jeśli chodzi o banki – to, że to Ty coś robisz, sprawdzą hasłem i telefonem. Widocznie prawnie się to spina, że wystarczy. Możesz wysyłać grube tysiące za granicę bez odwiedzania żadnej pani w żadnym bunkrze.

A żeby paszport dostać, to musisz ładnie umówić się na dzień i godzinę wizyty, opłacić samemu i wydrukować, bo pani urzędnik nie może mieć terminala, pójść, wypisać na kartce te pesele, które pani i tak ma w kompie, ale gdybyś nie wypisywał tego na żywo, jej by się roboczogodziny skróciły, podpisać, pokazać dowód i twarz, nawet w srajdemii twarz pokazać ryzykownie i nieprzepisowo, a za parę tygodni przyjść znów z dowodem, twarzą i podpisem, i najlepiej jeszcze z jakąś kartką po odbiór…

Także płacimy

Pan od wosu, czyli oficjalny człowiek systemu, lata temu otwarcie i na spokojnie mówił, że praca dla urzędników jest wymyślona na siłę, jest nikomu niepotrzebna.

A jednak im płacimy. Tysiącom. Dziesiątkom tysięcy!

Mamy pieniądze, by płacić na życie ludziom, których nie potrzebujemy do pracy! Już, od lat płacimy im co miesiąc!

Jeśli do tego weźmiesz pod uwagę koszty utrzymania i remontów okupowanych przez nich osiem godzin na dobę budynków… Mamy na to pieniądze, płacimy za to wszystko. I za kartki na te formularze! Segregatory, monitory, biureczka, toalety, ułatwienia dla niepełnosprawnych, długopisy, drukarki, niszczarki, sejfy, sprzątanie, ogrzewanie, prąd…

A jakby oni serio nic nie robili? Czy możemy im płacić?

A co kurka robiło państwo w srajdemii? Pracownicy państwowych teatrów, szkół przez pewien czas nie robili NIC, a pensje były przelewane, emeryturki rosły, zusy były opłacane. Lekarze zaczęli przychodzić do pracy co drugi dzień, bo nie było pacjentów. I wypłaty dostawali, jeszcze z dodatkami, że są tak narażeni czy coś. Bibliotekarze, panie z ośrodków kultury, biurowa obsługa uczelni i tak dalej. Siedzieli w domu, nie wykonując żadnej pracy, a pensje wpływały na konta.

Ktoś może smęci, że dziś m.in. przez tamto mamy niby kryzys. No nie wiem. Ludzie, włącznie z tymi, co ponoć uciekli spod ostrzałów, telewizory kupują, maski helołinowe, sukienki w cekinki, nakładki na telefony po 200 zł, alkohole i domy budują…

Pińcat i inne plusy

Już wypłacany jest dochód gwarantowany w postaci pińcat plusa oraz dodatki socjalne (komunistyczne?) w postaci pieniędzy za urodzenie dziecka, za posłanie dziecka do szkoły, za kaloryfery, za wakacje…

Dochód podstawowy w Polsce: Wniosek

Mamy w budżecie pieniądze na wypłaty ludziom za nic.

Już płacimy zastępom niepotrzebnych urzędników plus za utrzymanie i wyposażenie ich stanowisk pracy w budynkach.

Już płacimy ludziom na konta, nazywając to jeszcze dopłatami “za coś”.

Już płaciliśmy ludziom za niepracowanie i siedzenie w domu. Kraj przez to wcale nie stanął w karambolach ani innych dramatach z powodu niepracowania przez znaczny procent ludzi.

Przypomina mi się też argument z Rozmów z Bogiem Neale’a Walscha: jeśli przestaniemy finansować zbrojenia, będziemy mieli pieniądze, by wszystkich wykarmić, zapewnić im dom, higienę i ubranie.

Czy dochód podstawowy jest eko?

Tak mi przyszło na myśl. Bo jak o czymś pisze, to mózg mi o tym gdzieś pod spodem myśli i czasem wyrzuci z siebie coś więcej niż planowałam, pójdzie dalej.

Zobacz, że jeśli znikłby przymus pracowania na jedzenie, dach nad głową i jedne wakacje w roku, znikłby przymus wymyślania i ciśnięcia produkcji czegokolwiek, co by można komuś na siłę wciskać. Skończyłoby się wymyślanie na siłę pomysłu na firmę z d*py, pomysłu na wyróżnienie się na rynku zalanym przez wszystko, na bycie kłamliwie pomocnym społeczności, tworząc kolejne i kolejne treści, w sumie robiące papkę z mózgu odbiorcom.

Czy dochód podstawowy w Polsce i nie tylko mógłby uciąć niepotrzebną produkcję (czy jest eko?) i niepotrzebny konsumpcjonizm, który powoduje gorsze samopoczucie i dlatego, że kogoś nie stać, i dlatego, że dowiadujesz się, że Twój sweter zły i sylwetka zła, i włosy, i skóra, i sposób odżywiania?

A do otwarcia się na temat dochodu gwarantowanego poza własnym sercem kapitalistkę zainspirowała także Rachela Agnieszka i jej artykuł Marzysz, by odejść z pracy? Rzucić etat? Nie chcesz pracować? Wielka Rezygnacja stała się światowym trendem.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia
Jak świętować 11 listopada

Jak świętuję 11 listopada? + Lektura i piosenka na ten dzień 🎁

Jak świętować 11 listopada – imieniny Anastazji, Jozafata i paru innych?

Według numerologii czy innej współczesnej (a może matematyczno-pitagorejskiej?) magii data typu 11.11 to gwiezdna brama, specjalny dzień, w którym odmówione przez Ciebie Ojcze nasz zadziała nieco mocniej niż w każdym innym dniu. Czy coś w tym stylu. Otwiera się brama w niebie. Czy masz przez nią stąd uciekać, czy ktoś nią wejdzie, czy coś wwiozą, czy wywiozą? Chwilowo nie zawracam sobie tym głowy.

Aha. No bo Świemto Niepodległości jest niby.

Święto czego? Gdzie tę niepodległość widziałeś?

Święto tego, co umarło, było ponad tydzień temu. Spóźniłeś się z tymi swoimi zniczami.

Z tego, co kojarzę, to w roku dziewięć sześć sześć Mieszko pokłonił się Rzymowi i aż do dziś religia jest w szkołach, dzwony kościołów dzwonią i nie ma rozdziału państwa od Kościoła.

Z tego, co kojarzę, to aparat państwowy, który nazwał się Rzeczpostolitom Polskom, podlega takiemu czemuś jak nato, podlega czemuś takiemu jak łunia jewropejska i podlega paru innym mechanizmom, o których telewizory, a nawet dokumenty nie wspominają.

A naród polski jakby podlega temu aparatowi państwowemu. Olewaj go i pluj mu w podzespoły, gdzie się da (czy nie o tym jest cała nasza szkolna historia i szkolne polskie lektury?). Ale nie wszędzie się da.

Prawda to czy plotka, że 22.02.2022 (fajna data, co? aż zaczynasz wierzyć w kabalistyczne spiski) polski prezydencik podpisał taki dokumencik, że żołnierz amerykancki może do mnie szczelić, a polski żołnierz nie może do mnie szczelić?

Także ja nie wiem, gdzie tę niepodległość widziałeś. Może czas na wizytę u okulisty? Lub kurs z zakresu logiki?

W takim razie jak świętować 11 listopada, jeśli mimo wszystko Ci zależy?

Na dzień dzisiejszy zadaję Wam lekturę lub wysłuchanie poezji człowieka, którego każą dzieciom czytać w pierwszej klasie szkoły, a młodzieży w ostatniej klasie szkoły. Klamrą nas spina że tak powiem. I mądrze dodaje fakty.

Julian Tuwim Do prostego człowieka

Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy „do ludności”, „do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić „historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie „żołnierzyków”.
– O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
„Bujać – to my, panowie szlachta!”

INTERPRETACJA MUZYCZNA

Masz jeszcze siłę na dwa słowa o hymnie? Jego treści? O czym to jest?

Ja myślałam, że Polakiem się człowiek rodzi, a tu tymczasem niespodzianka. Trzeba se krwi utoczyć, trzeba się narobić…

Jeśli jesteś tą wspaniałą jednostką, która znalazłaby siłę, by zmienić hymn, zacznij tutaj.

A któregoś maja napisałam: Trzeźwo o Święcie Konstytucji.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia