Podobno rodzice nie są zadowoleni, gdy dziecko na jakąś prośbę odpowiada: "zaraz".
I wtedy internet odpowiada rodzicowi, że: A kto dziecko tego nauczył?
I na jaw wychodzi prawda. Mianowicie to, że jesteś fe człowiekiem, bo mówisz "zaraz" albo "za chwileczkę". I potem masz fe dzieci, które mówią "zaraz" i "za chwileczkę". Bo dzieci uczą się nie z kazań, a z przykładu, który obserwują.
.
Ja w "zarazach" i "za chwileczkach" nie widzę problemu. Przecież lepiej usłyszeć to niż że nigdy.
.
W zasadzie to ja niemal na każdą prośbę odpowiadam zaraz, za chwileczkę, jak to skończę.
Dlaczego? Bo nie jestem niczyim sługą, wynajętym po to, aby przez określony czas tylko czekać na polecenia pana i władcy, i spełniać je od razu.
Jestem wolnym, odrębnym człowiekiem z pewnymi zobowiązaniami, które na siebie wzięłam. A nawet z zachciankami. Coś tam sobie robię albo nie robię.
Nagle prosisz mnie o coś.
Mogę odpowiedzieć, że nie, że nie teraz, że się zastanowię, że porozmawiamy o tym później. Albo że zrobię to już, ale... zaraz.
Bo siedzę i muszę wstać. Bo rozmyślam i muszę myśl domyśleć. Bo jestem pod prysznicem - muszę skończyć, wyjść, wytrzeć się i ubrać. Bo zmywam talerze i przynajmniej chcę spłukać ten jeden i ręce wytrzeć. A może chcę zmyć te wszystkie pozostałe trzy i dopiero do Ciebie podejdę.
.
Zaraz mówione do drugiego człowieka znaczy tyle, że szanujesz siebie i to, co akurat robisz.
A o szacunku do siebie napisałam więcej pod tym linkiem.
Raz w miesiącu info o nowych tekstach na Twojego maila, zero reklam -> klik
Comiesięczne wsparcie i dostęp do wszystkich tekstów 🗝️ -> klik
Jednorazowe wsparcie: blik / przelew lub PayPal.
Dobrze, że jesteś!
Tylko z Czytelni(cz)kami to miejsce ma sens. Będzie miło, kiedy dasz o sobie znać komentarzu albo w mailu do mnie.
I jeśli dasz znać o mnie podobnie myślącym znajomym. Pomagając mi w promowaniu bloga, zostawiasz mi więcej czasu na pisanie 🙂
Do kolejnego przeczytania!