Od jakiegoś czasu na każdy element świata patrzę jako na zbiór pewnych plusów i pewnych minusów, zbiór potencjałów lub tendencji, dających dobre owoce i tych niekorzystnych. Opowiadając sobie o różnych czynnikach, dojdziemy do tego, dlaczego ja lubię minimalizm. Nie każdy w swoim życiu do niego dochodzi, a z tych którzy wybrali taki styl życia - nie każdy doszedł do niego tą samą drogą.
Do zainteresowania się minimalizmem mogą poprowadzić różne cechy lub potrzeby. Ktoś zaczął, bo to modne. Inny, bo chciał odzyskać pieniądze z nieużywanych rzeczy i zmniejszyć regularne wydatki. Trzeci chciał łatwiej się pakować na wyjazdy lub w sytuacji częstych przeprowadzek. Czwartemu chaos rozsadzał głowę i zaczynał rozsadzać życie. Piąty chciał mniej sprzątać.
Minimalizm może też mieć pozytywne lub negatywne skutki. Pozytywnymi może być uwolniona przestrzeń, czas, energia i uwaga, które zużywaliśmy na rzeczy, z których nie korzystaliśmy. Ale czasem zdarzy się, że wyrzucisz coś, za czym zatęsknisz (miałam jedną taką rzecz) albo że nagle potrzebowałabyś jednak mnogości patelni / nożyczek / miseczek, a tu pustawo.
Za co ja sama lubię minimalizm?
Prostota i praktyczność
(Są tu jakieś zodiakalne Panny?)
Lubię mieć porządek i mieć czysto. A im mniej posiadasz, tym łatwiej utrzymać ład i tym szybciej i prościej się sprząta.
Jak jest porządek, to nie masz tego poczucia winy bądź obowiązku z tyłu głowy. A i psychice lżej w ładzie. Albo odpoczywa, albo wymyśla, albo może się spokojnie skoncentrować. W chaosie przedmiotów jest z tym gorzej.
Wolność - dlatego lubię minimalizm
(Są tu jakieś Strzelce albo i Wodniki?)
Mówią buddyjskie mnichy, żeby się nie przywiązywać? Mówią. Śpiewa pan w radio, że pójdziesz boso? Śpiewa.
Czy to nie cudownie wiedzieć, że w razie chęci szalonej spontanicznej podróży albo strzelenia szalonego focha rodzinie możesz spakować się w dziesięć minut i niczego Ci nie zabraknie przez tygodnie, bo dobrze wiesz, gdzie masz ubrania, komputer, kable, dokumenty i te trzy rzeczy z łazienki? Fajne uczucie! Kontrola i wolność jednocześnie. Z lekką nutką samowystarczalności.
Lubię minimalizm, bo... kontrola
(Koziorożce?)
Ja to jednak mam ogromną potrzebę kontroli, stąd też pewnie zaistnienie dzieci tak mnie wywróciło z równowagi, że wciąż się chybocę.
Mam mało, mam porządek, wiem, co gdzie mam. W takich warunkach trudno coś zgubić lub szukać, gdzie się tym razem odłożyło. Jak mam jeden kabel do telefonu, to on jest ważny i dbam o to, by był na miejscu. Wiem, że nikt nie zadepcze mi kabla, leżącego w nieodpowiednim miejscu, bo on po prostu zawsze jest w odpowiednim 😉
Piękno?
U mnie piękno jest jakoś sprzęgnięte z praktycznością. Albo może chodzi o wygodę? Wygodę nieodkurzania durnostojek.
Jak mam ładne ściany i podłogi, które widzę, których nie zasłaniają stosy gratów... to jest ładnie. Kiedy sunę bez potykania się przez przedpokój, to jest wygodnie. Gdy siadam, by odpocząć i nie patrzę na stosy ubrań lub zbiory segregatorów z dokumentami, jest komfortowo.
Do tego lubię zmiany i ozdoba, leżąca czy wisząca gdzieś trzy tygodnie, dla mnie już jest opatrzona i przestaje mnie odpowiadać, a zaczyna uwierać i wiercić w brzuchu.
...
Taką konstrukcje mam ja, dlatego lubię minimalizm, to podejście mi pasuje w życiu, dobrze gra, dobrze działa. U kogoś innego może być inaczej.
...
O tym, dlaczego warto stosować minimalizm, napisałam w krótkim ebooku, dostępnym po zapisaniu się do Newslettera. A Newslettery wysyłam tylko raz w miesiącu, podając w nich przede wszystkim listę najnowszych tekstów.
Zainteresowana minimalizmem? Zerknij na to:
- ebook Dlaczego warto poeksperymentować z minimalizmem właśnie teraz? - darmowy za zapis do Newslettera
- karty pracy Upraszczacz życia, stworzone w oparciu o najpopularniejsze teksty na blogu, dotyczące minimalizmu.
Lubię poznawać Czytelników i wiedzieć, do kogo piszę. Napisz śmiało komentarz albo maila na blog( )panistrzelec.pl 🙂