Mam gdzieś w domu karteczki z wypisanymi punktami, które planowałam tu opisać. Nie pamiętam ich wszystkich. Wiem, że chciałam sobie intensywnie ponarzekać. Bo naprawdę można. A jednak wiem, że źle się czyta cudze narzekanie. Zmieniłam więc koncepcję. Zamiast wytaczać gorzkie działa - wady edukacji domowej, wyróżnię tylko trzy punkty. W gorszy dzień każda z mam może je sobie poszerzyć w mętną, bulgocącą rzekę pełną jadu.
Wady edukacji domowej
Wada nr 1: Edukacja
Ponieważ podjęliśmy się edukacji domowej naszych dzieci (głównie ja), to jedną z moich ról jest rola wtłaczacza programu nauczania w nasze dzieci.
Żyję nadzieją, że w dalszych latach dzieci rzeczywiście przejmują na siebie odpowiedzialność i uczą się w dużej mierze same.
Póki co u nas pierwsza i druga klasa, czyli uczę, przypominam, zaganiam, opowiadam, pytam, odpowiadam. Wymyślam, JAK nauczyć czegoś, co nie wchodzi samo.
Ponieważ kocham wolność, swobodę, samodecydowanie, to najeżam się na sam pomysł istnienia programu nauczania takiego samego dla wszystkich. W sytuacji pełnej wolności, jak jest np. w niektórych stanach USA, uczyłabym dzieci i książek, i matmy, i przyrody, ale tak, jak by nam wyszło, nie schematem. Cyfr rzymskich nauczyłabym, jakby się z nimi zetknęli i chcieli zrozumieć. A nie w drugiej klasie, gdyż ponieważ akurat w drugiej klasie, bo tak napisali i podpisali ministerialni.
Umiem dzielić i mnożyć i wychodzą mi dobre wyniki. Mimo że nie wiem, które to iloczyn, a które iloraz. Podobnie nie wiem, które odjemnik, odjemna, dzielnik i dzielna. Druga klasa podstawówki. A ja po dobrym mat-fizie.
Także nie jestem tylko towarzyszką każdego dnia, podawaczką posiłków, wysłuchiwaczką historii i taką ciepłą mamusią, gdyż ponieważ muszę też w jakimś zakresie być wtłaczaczem programu. Złym policjantem.
Oczywiście Internet donosi o dzieciach, które latają po łące, robią tylko to, co chcą, a później śpiewająco zdają egzaminy. Fajnie. Ja jednak na łąkach nie widziałam odjemników, nazwy święta z 11 listopada, zasad pisowni z rz.
Tak, zgadzam się z tym, żeby takie rzeczy olewać. Tylko nie chcę tego zrobić dzieciom przy pierwszych egzaminach. Niech będą przygotowani i przejdą je jak najmniej stresowo.
Wady edukacji domowej, nr 2: Domowa
W sezonie grypowym '20-'22 wszyscy rodzice mieli okazję poznać smak przebywania z dziećmi 24h na dobę.
Jest jak jest.
Możesz je kochać. Ale one np. generują hałas i nieustanne rozproszenia (tzn. przychodzenie do rodzica co 1,5 minuty z ważną sprawą).
Możesz być typem, który fizycznie cierpi w hałasie i którego mózg wyje alarmem, gdy jest rozpraszany co 1,5 minuty.
Fakt nr 1: Dobrze jest mieć z kim konie kraść
Każde wyłamanie się ze schematu jest dla mnie jak to kradzenie koni. Robisz w swoim życiu duży żart, który jest w sumie poważną rzeczywistością, ale z mrugnięciem (chyba do swojej wolnej duszy).
Innym albo o tym nie opowiadasz, albo będą Cię mieli za wariata, albo będą liczyli na to, że może jednak Ci przejdzie.
Na pewno jest lżej robić takie rzeczy, gdy ma się takiego kompana, z którym można konie kraść.
Czasami mam wrażenie, że mam to wsparcie, a czasem zupełnie nie. Być samemu odmieńcem w świecie pełnym skopiowanych ludzi - to bywa nieprzyjemne, demotywujące, smutne, rozdzierające.
Dobra rada
Przeczytałam dzisiaj w tym złym Internecie, że
nie muszę być idealną mamą i mieć idealnych dzieci.
Niby nie nazwałabym tego, jak myślę i jak działam, że wierzę, że muszę być idealna. Ale chyba jakoś z założenia trochę tak funkcjonowałam.
A ja jestem po prostu mamą. Dobrą, bo jestem. Odpowiednią. I nie uczestniczę w konkursie.
Dobrze, że sobie to zapisałam.
...
Więcej na ten temat:
- Mój tekst: Za i przeciw edukacji domowej.
- Mój tekst: Ostry jak brzytwa argument przeciw edukacji domowej.
- Obszerniejsza lista bardziej doświadczonej mamy: Kornelia Orwat.
Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie i kalendarza do druku na każdy miesiąc 2023 🙂