O kobiecości i męskości w naszej (nie)kulturze +

Jako mama dwóch Chłopaków stykam się z takimi cudami jak Batmany i inne Marvele.

Domyślam się, że powiedzmy w latach 70-tych był Batman czy Spiderman – bohater, który ratował świat / miasto / człowieka / grupę ludzi. Facet brał albo swój intelekt, albo siłę, a żeby to było ciekawe, miał też supermoc pająka czy nietoperza – i działał dla zwycięstwa dobra. Dzięki niemu powracało bezpieczeństwo. I takie tam.

Dziś jest inaczej. Batman dostał towarzyszkę – Batgirl. Ciekawe czy postać o imieniu Flash dostała Flaszkę – nie sprawdzałam tego, ale byłoby to logiczne.

Może za czterdzieści lat jakiś papież-transwestyta doczepi Jezusowi Jezusę? Dżejzusę? Dżizasę? Jeszu-girl?

Bo to przecież niepoprawne polityczne, żeby mężczyźni byli tak wielcy, silni i wspaniali, że wyszedł jeden, odwalił trudną robotę i jest już dobrze na świecie, a kobiety mogły w czasie jego walk gotować, modlić się, ganiać dzieci albo leżeć i pachnieć. No nie! Kobieta też ma latać na sieci, prać po mordach wrogów i przelewać krew (bo ta w czasie miesiączki się nie liczy, bo facet tego nie robi, więc dla feministek to jest g. warte – warte zachodu jest jedynie to, co robili od zawsze mężczyźni).

Także wycina się mężczyźnie / Spidermanowi jądra i dodaje się mu babę. Kiedyś z tym zadaniem radził sobie jeden mąż. I dzisiaj by sobie poradził, jakby go nie kastrować.

Także wycina się mężczyźnie / Spidermanowi jądra i dodaje się mu babę. A dzieci do śmieci albo do instytucji. Bo pamiętajcie wyznanie wiary feministek: wartościowe jest to, czym zawsze zajmowali się mężczyźni: oranie pola, bicie wrogów, stawianie mostów, zdobywanie szczytów, rządzenie, badanie kosmosu. Natomiast dzieci do śmieci, zielarstwo do śmieci, naturalne porody do śmieci, cerowanie ubrań do śmieci, zaplatanie warkoczy do śmieci.

Tekst opublikowany po raz pierwszy 3 września 2021.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *