Zaraz przedstawię wam kilka eko-pomysłów minimalistki na bardziej ekologiczny dom w kontekście ilości znoszonych do domu, a potem wyrzucanych przedmiotów-śmieci.
O tym, że temat zachowania naszego środowiska w jak najlepszym stanie stał mi się jeszcze bliższy, mogliście dowiedzieć się w artykule:
CO MNIE PRZERAŻA, CZYLI ZARZĄDŹMY OGRANICZANIE ILOŚCI ŚMIECI
A pierwszy tekst z listą sposobów, jak ograniczać śmieci, dotyczył ekologii w kwestii higieny:
EKO HIGIENA I DLACZEGO POWINIENEŚ POŻEGNAĆ EKOLOGICZNE KOSMETYKI
Na szczęście minimalizm i ekologia idą w parze.
Zyskaj eko dom w najprostszy sposób:
przez ograniczenie ilości śmieci.
Czego możesz kupować mniej aby oszczędzać pieniądze, zdrowie i środowisko?
Pożywienie
Pakowana żywność
Sześć plasterków wędliny i… gruby plastik. Trochę sera i plastik. Jogurt w plastikowym kubku lub jogurt pitny w butelce z naprawdę grubego i twardego plastiku. Woda w butelkach…
Ostatnio widziałam, jak sąsiedzi, mieszkający obok mojej działki, wypakowywali sobotnie zakupy. W tym zgrzewkę wody (butelki + ta folia spajająca kilka butelek w jeden pakunek). Rodzina, mieszkająca na wsi, mająca własną wodę z własnej studni.
Woda kupowana w butelkach to nie tylko więcej śmieci, większe koszty, ale też niepewność, czy picie wody z plastiku nie jest szkodliwe dla zdrowia.
Wyciągnij z szafki termos
Zastąpi wszystkie plastikowe butelki, które chciałeś kupić na wszystkie swoje wyjścia.
Dom
Proszki i płyny do prania i płukania
Prać można jakimkolwiek środkiem, przeznaczonym do mycia. Na mój nos, mydło zwykłe lub w płynie jest mniej żrące niż proszek do prania. Pamiętaj, że nasączone tym środkiem ubrania nakładasz bezpośrednio na swoją skórę. Codziennie. Na dzień i na noc.
Ja ostatnio piorę wszystko w ekologicznym mydle w formie – przepraszam – gluta marki Babuszki Agafii. Ekologię daję tu w cudzysłowie, bo jaka to ekologia w plastikowym słoiku i z datą ważności typu 2019?
Aha, nie uwierzę w ekologiczność przewożenia przez pół świata orzechów piorących.
Chemia domowa
Ostatnio wobec braku pod ręką popularnego mleczka do mycia łazienek, złapałam za mydło w płynie i nim umyłam zlew. Efekt był taki jak po żrącym mleczku.
Zastąp kilkanaście specjalistycznych środków do czyszczenia jednym. Na przykład płynem do naczyń. Umyje wannę, podłogi, okna i naczynia. Mniej plastiku, więcej miejsca w domu, mniej trucizn, więcej na koncie. Prostota.
Worki na śmieci
Zużywaj mniej. Kiedyś ich przecież nie było. Chodziło się z wiadrem do osiedlowego śmietnika, raz na kilka wyniesień myło się wiadro wodą lub wodą z płynem do naczyń. Naprawdę nagle coś się zmieniło, że potrzebujemy tych worów z grubego plastiku? Niektóre gospodarstwa domowe (nie dbające o ograniczenie innych opakowań) wynoszą śmieci codziennie. 365 worów z grubego plastiku w roku razy 60 mieszkań w niewielkim wieżowcu to… 22 tysiące worków rocznie. I licz dalej.
Artykuły papiernicze
Nie nadużywaj. Nie przepisuj w kółko karteczek i list. Ogranicz zużycie taśm klejących. Jeśli nie jesteś gadżeciarzem z trzeciej klasy podstawówki, naprawdę wystarczy ci parę długopisów i notes lub luźne kartki. Nie potrzebujesz korektora ani zakreślaczy. Nie kochamy plastiku.
Drukarka
Bo niby co i po co drukować? Gdyby nie firma, z chęcią stałabym się nieposiadaczką drukarki. A tak to jest odpalana raz w miesiącu, gdy trzeba zebrać dokumentację. Wielkie to, zajmuje miejsce, kurzy się, potrzebuje kabli, ryz papieru, od czasu do czasu plastikowego tonera, pakowanego w fuj! gruby plastik. Do tego wytwarza szkodliwe fale, szkodliwe opary i hałas. Jeśli miałabym tylko prywatne potrzeby drukowania, spokojnie wystarczyłaby mi wizyta u rodziny lub w punkcie xero – kilka razy w roku.
Kwiaty doniczkowe
Zabierają twój czas w dzień, a w nocy zabierają tlen. Jeśli masz ogródek, może być jeszcze gorzej. Ostatnio widziałam u sąsiadów kilka (plastikowych) paczek kory jakiejśtam… bo ogródek mają. Dbać muszą. Sypiać korę, ziemię i wyciągać tuje z plastikowych doniczek. Fuj! Jeśli chcesz mieć czyste powietrze, zamieszkaj na zielonym osiedlu i otwórz okno! Albo wyjdź na spacer w zielone. Wiadomo też, że kupowanie kwiatów i doniczek kosztuje.
Kwiaty cięte
No bezsens. Umarte to i nietrwałe. Woda z tego śmierdzi, wazon trzeba w szafce trzymać i myć. Szkoda zachodu.
Świeczki
Jestem na nie, bo większość oferowanych na rynku jest… trująca. Tak, te wszystkie piękne zapachy nie lecą do nas z ukwieconych drzew, tylko z chemii, która rozgrzewa się, spala, penetruje nasze płuca. Chyba że płacisz więcej i kupujesz naturalne.
Wtedy polecę ci praktykę pana No Impact Man – poleca urządzić sobie jeden w dzień w tygodniu bez eksploatowania planety, w tym bez prądu. Obiad przy zdrowych świecach – ekstra!
Dekoracje
Ramki, figurki, obrazy. Kupując to, pompujesz produkcję, która zatruwa. A same te przedmioty wyrzucone zaśmiecają. Jeśli nie są z naturalnych materiałów – zaśmiecają na baaaardzo długo. Zresztą po co ci to? Lubisz układać i odkurzać? Ja wolę zajmować się życiem, nie rzeczami. Obrazów z galerii w Kazimierzu Dolnym nie chciałabym mieć u siebie, nawet gdyby ktoś mi dopłacił.
Pościel
Podobnie jak ręczników, nie wymieniaj jej, póki się nie rozpadnie. I zakładam, że nie śpisz w żadnym poliestrze. Bawełenka rządzi, tak samo jak w przypadku ubrań.
CZYTAJ: JAK KUPOWAĆ UBRANIA – 7 ZASAD OSZCZĘDNYCH I EKOLOGICZNYCH ZAKUPÓW
Osobiste
Ubrania
Wystarczy mniej. Wybierz swoje idealne, najlepsze, najulubieńsze ubrania, a reszty się pozbądź. Dzięki temu codziennie będziesz wyglądać jak najlepsza wersja siebie.
CZYTAJ: JEDEN STRÓJ. JAK ZORGANIZOWAĆ GARDEROBĘ, ŻEBY CODZIENNIE WYGLĄDAĆ NAJPIĘKNIEJ
Kupuj nowe tylko w miejsce zniszczonych. Jak z ręcznikami i pościelą.
Higiena
Minimalizm i ekologia w temacie higieny, od kosmetyków, przez pampersy po ręczniki – w osobnym artykule:
CZYTAJ: EKO HIGIENA I DLACZEGO POWINIENEŚ POŻEGNAĆ EKOLOGICZNE KOSMETYKI
Zabawki
Sama kupiłam mojemu dwuletniemu już prawie Synowi tylko pięć zabawek (nie licząc książek). A w domu, mimo niewielkiego grona rodziny i znajomych, mam tyle tego, że chowam, a nawet wyrzucam.
Z moich obserwacji wynika, że praktycznie każda zabawka jest atrakcyjna dla dziecka. I praktycznie każda jest fajna przez jakiś czas pierwszego dnia. Więc naprawdę nie kupujcie tego plastiku ani lakierowanego drewna. Ani śmierdzących fabryką książeczek. Mniej syfu pójdzie w atmosferę przy produkcji, mniej opakowań i samych znudzonych zabawek pójdzie na wysypiska, mniej dzieciaków czy dorosłych będzie pracowało przy produkcji tego w nieludzkich i szkodliwych dla zdrowia warunkach.
Zabawki dla dorosłych. Jakby to nie było podane, wszystko to plastik, plastik, kable i opakowania. Jak ci źle, zmień partnera.
Prezenty
Ja już nie lubię dostawać. Przedmioty są na ogół nietrafione (bo czego mi więcej potrzeba?), czekoladki niezdrowe, kosmetyki bez sensu – o nich i o ciętych kwiatach już pisałam.
To wszystko są przykładowe kategorie rzeczy. Lista jest otwarta. Jak widzisz, masz naprawdę szerokie pole do poprawiania swojego sposobu konsumpcji na bardziej oszczędny, ekologiczny i zdrowszy.
Powodzenia!
Zerknijcie też na tekst Tofalarii: O śmieciach. Na swojej działce miała spotkanie pierwszego stopnia z nierozłożonymi śmieciami sprzed 20-30 lat. Co tam znalazła?
Jeśli lubisz moje teksty, zapisz się na otrzymywanie info o nowych na maila.
A jeśli uwielbiasz moje teksty, kup mi ciastko.
Przez ten link możesz dostać 50 zł zwrotu za zrealizowany pobyt z Booking.
Zgrałyśmy się tematycznie. Piszę dziś o tym samym – a skłoniła mnie do tego osobista historia. Od paru dni mam plastikowstręt (i nie tylko).
Dobrze piszesz i oby te działania pojedynczych ludzi okazały się kroplą, która drąży skałę!
Wierzmy w to mocno!
„Kwiaty doniczkowe.Zabierają twój czas w dzień, a w nocy zabierają tlen”. Zależy
od gatunku, niektóre w nocy dają tlen, oczyszczają powietrze, neutralizują
szkodliwe związki, które są w meblach itp.
„Jeśli chcesz mieć czyste powietrze, zamieszkaj na zielonym osiedlu…”
Oczywiście, to takie proste! ;) Albo przeprowadźmy się wszyscy w Beskidy.
„Wiadomo też, że kupowanie kwiatów i doniczek kosztuje.” Można siać nasionka albo
wymieniać się odnóżkami z innymi hodowcami. Mam sporo kwiatów, kupiłam tylko jeden.
Poza tym jednym punktem, całkowicie się zgadzam. A ten pęd do kupowania sztucznie pachnących świeczek jest dla mnie niepojęty.
„W nocy zabierają tlen” – tak, to uogólnienie. Większość, a nie 100%. Ja jako zupełnie niekwiatkowa potrzebowałam w tym temacie zerojedynkowej odpowiedzi.
Jeśli ktoś ma raka, chce się leczyć niedostępną marihuaną, to jakoś ją zdobywa, może z innego kraju, a może sam się przenosi do tego kraju. Bo mu cholernie zależy. Jeśli dla kogoś czyste powietrze jest ważne, przeprowadzi się.
Siedzenie na tyłku „bo tu się urodziłem” i życie wg schematów „bo wszyscy tak robią” to właśnie te punkty, z którymi chcę trochę powalczyć poprzez bloga :)
Idea tego bloga do mnie przemawia bardzo, naprawdę.
Ale – „Jeśli dla kogoś czyste powietrze jest ważne, przeprowadzi się.” Oczywiście, jeśli to jest jego główny życiowy priorytet. Bo czasem są inne priorytety, które trzymają w miejscu, zobowiązania rodzinne, zawodowe itp. Czasem współmałżonek nie chce, czasem kredyt wyklucza jakąkolwiek zmianę. W naszym wypadku, ponieważ bardzo nie lubię mówić, że „czegoś się nie da”, wolę mówić, że na razie tak wybrałam. Na razie.
A nie zmienia to faktu, że nawet na najbardziej zielonym osiedlu, pewnie nawet, gdybym miała własny ogród (to mój priorytet, nie osiedle) i tak hodowałabym kwiaty w doniczkach, bo to uwielbiam.
Wydaje mi się, że hodowanie kwiatów nie jest bardziej nieekologiczne niż czytanie książek – też zabierają miejsce w domu, kurzą się, zabierają mnóstwo czasu, drzewa sie ścina, żeby je wydrukować, a pisarze piszą plastikowymi długopisami albo na plastikowych komputerach i jeżdżą na spotkania autorskie po całym świecie, zatruwając środowisko ;) Ale jak ktoś uwielbia czytać, może też wybierać bardziej ekologiczne sposoby – biblioteki, wymianki, ebooki. Jak ktoś lubi kwiaty doniczkowe może sadzić odnóżki w glinianych doniczkach, a ziemię nakopać gdzieś własnoręcznie. Kwestia nastawienia, proekologicznego lub nie. Rezygnacja z hobby, bo to „zabiera czas” nie wydaje mi się dobrą drogą. Życie zabiera czas ;)
Może Was pogodzę. ;) Ja z tych absolutnie niekwiatkowych – szkoda mi miejsca w naszej malutkiej kawalerce, szkoda czasu na pielęgnację i sprzątanie tego i zwyczajnie nie mam do tego ręki. Uwielbiam za to rośliny w stanie dzikim, jak chcę na nie popatrzeć, to jadę rowerem do lasu albo idę gdzieś na spacer (jeszcze w okolicy developerzy nie wykupili całej zieleniny!). Jak chcę czystego powietrza, to otwieram okno, tlen wlatuje. ;) Ale tak jak pisze Madika, można donicę glinianą, można też coś zrecyklingować na donicę, można posadzić nawet jakąś dziką roślinkę z lasu, nie trzeba sztucznych nawozów, których pełno w sklepach. Taki ideał dla mnie (nieosiągalny) to jakieś zioła albo własne małe pomidorki, papryczki. Cóż, jak pisałam, to się raczej nie uda.
O, w końcu jakaś „prosta baba” jak ja :D Nie sprzątać, pojechać w naturę i otworzyć okno ;)
Zbieranie zaszczepek i wiele spraw związanych z hodowaniem roślin jest super. Ale nie ziemia z plastikowego wora, kora z plastikowego wora, tuje z plastikowych doniczek – tu sobie robisz ogródek, a gdzieś indziej rośnie wysypisko.
Hobby to rozumiem i można je postawić na mniej lub bardziej ekologicznym torze. Chodzi o to, że nie musisz mieć kwiatów „bo mama hodowała, bo wszyscy mają”.
Ja odwodzę ludzi od zamykania się w chałupie z lakierem na podłogach i bóg wie czym na ścianach. Można mieć widok na zielone prze okno, można otworzyć okno, można wyjść w naturę.
Wszystkie pozostałe porady są uniwersalne ale ta o roślinach w domu już nie.
– nie każdy ma możliwość (z obiektywnych powodów) albo chęć mieszkania za miastem a powietrze nawet w najbardziej zielonej dzielnicy nadal będzie zanieczyszczone (choć w mniejszym stopniu) cząsteczkami smogu i Bóg wie jaką jeszcze chemią. Kilka roślin w pokoju potrafi zredukować stężenie takich substancji o 50-80%.
– okazjonalne (a nawet codzienne) spacery i aktywnośc za miastem nie zmieni faktu, że w mieszkaniu w mieście potem człowiek spędza minimum 8-12 godzin
Nie namawiam nikogo do hodowli roślin jeśli szkoda mu na to czasu i pieniędzy, ale jeśli ma inklinacje do posiadania kilku kwiatków to bym go od tego nie odwodził w imię dziwnie rozumianej ekologii.
Sama w swoim życiu i powoli też artykułami – podpowiedziami na blogu dążę do ustawienia sobie życia jak najidealniej. Do tego, by spakować wszystkie potrzebne rzeczy w jeden plecak i wyjechać do przyjemnego miejsca z powietrzem mniej zanieczyszczonym niż w naszych miastach.
I do takiej wizji życia kwiatki doniczkowe po prostu nie pasują ;) Nie spakuję ich do samolotu.
A kto chce osiąść, niech sobie hoduje i uprawia na zdrowie.
Padłam! Po całej bandzie pojechałas! Dzièki za kopniaka motywacyjnego! Powinnam to sobie nagrac i raz dziennie puszczac ;))
W sumie nie pomyślałam o tym, że śmieci można bezpośrednio do wiadra wyrzucać, a my też w domu KIEDYŚ tak robiliśmy. Wszystkim rządzi wygoda i niechęć do brudzenia sobie rąk …czymś, czego sami nie zdołaliśmy zużyć. Ostatnio staram się kompostować, ale nie wszystko wpada do kompostownika, więc śmieci i tak mamy. A szkoda.
Od kiedy to fotosynteza działa w nocy?!
Fany wpis, super, że coraz więcej ludzi prowadzi ekologiczny styl życia.