Jakiś czas temu przeczytałam, tak szczerze to przeleciałam, omijając spore fragmenty, książkę Wędrówka dusz Michaela Newtona. Obraz, jaki nakreśliła, pozostał we mnie. A książka jest o tym, co dzieje się z nami po śmierci. Jeśli wierzyć autorowi.
Przy okazji niedawnej wizyty w bibliotece szybko chwyciłam z półki tytuł, traktujący o podobnej tematyce. Choć tu chodzi o spotkania z wyższym światem niekoniecznie połączone bezpośrednią ze śmiercią człowieka, przeżywającego taką wędrówkę. Są tu świadectwa ludzi, którzy przebywali w śpiączce lub podobnych trudnych stanach ciała, ludzi czuwających przy chorych czy umierających bliskich oraz ludzi po przeżyciu śmierci bliskich.
Mapa nieba to druga książka autorstwa Ebena Alexandra. W pierwszej, zatytułowanej Dowód, której nie znam, ten neurochirurg opowiada historię swoich wędrówek po innych światach, których doświadczył podczas śpiączki. Lekarz i naukowiec naszych czasów, człowiek szkiełka i oka. Ględzi o różnych stopniach światów duchowych (jak u Dantego), aż po Jądro, w którym jest Om. Czyli On. Albo Ty.
Dlaczego wzięłam się za taką lekturę? Jako Strzelca, interesują mnie Prawda i wiedza. Mam też jakąś wrażliwość, intuicję, a może tylko zdrowy rozsądek, który mówi mi, że ilość zer na koncie to nie wszystko i że to życie to nie wszystko, i że nie jesteśmy tylko materią, maszyną czy zwierzęciem, które czuje, bo hormony, a potem kaput i nic nie ma.
Prawdy nie widzę ani w modleniu się do pieniądza, ani w celibacie, ani w odmawianiu dla jego bolesnej męki.
Zjazd z głównego tematu na religię katolicką
W religii katolickiej, poza instytucjonalnością, która zawsze prowadzi do paranoi, sztywności i przeczenia samej sobie, przeszkadza mi to koncentrowanie się na krzyżu. Gdyby nawet uznać historię Jezusa, przedstawianą przez katolików, za prawdziwą, uważam, że krzyż można postawić na marginesie. Nie wymazywać, ale i nie modlić się do niego.
Od lat powtarzam: rodziłam dwójkę dzieci. Bolało tak, że wolałabym nie być wtedy w swoim ciele. Była krew, pot, łzy, cierpienie, męka, ból, nad którym nie panowałam. Dałam nowe życia. Mam dzieci. I żadnemu nie każę co wtorek czy co niedzielę celebrować mej krwi i nie jeść z tej okazji mięsa.
Bóg też jest na tyle zdrowy psychicznie, że już dawno zapomniał o tym, że jego ciało przez parę godzin bolało jak skurwysyn i tylko cieszy się ze swoich dzieci, kibicuje im, kocha i pomaga, a jak zbłądzą i bluźnią, to też kocha i przytula.
Napisałam już dawno zapomniał o tym, że jego ciało bolało? Chyba że nie zapomniał, bo kuźwa katoliccy kapłani codziennie w magicznym rytualne wzywają go znów do tablicy na narzędzie tortur, robią mu śmierć i zmartwychwstanie. Jeśli jesteś katolikiem w stopniu większym niż wigilijny piernik i wielkanocny sernik, to powinieneś wiedzieć, co odbywa się na ołtarzu. Nie pamiątka, jak prosił Jezus. Tylko realna powtórka. Mogłabym dłużej, ale nie będę teraz, bo tekst jest o czymś innym.
Znów temat główny
Także wracając, prawdy nie widzę ani w modleniu się do pieniądza, ani w celibacie, ani w odmawianiu dla jego bolesnej męki.
Brakuje mi w dzisiejszym świecie odwołania do tej transcendencji, duchowości, wyższych wartości, istnienia innych światów, wymiarów, życia po śmierci, miłości (nie związku kobiety i mężczyzny), dobroci, Boga. Bo moim zdaniem to wszystko istnieje. Jesteśmy i istotami materialnymi, cielesnymi, fizycznymi, i jakąś świadomością, duchem, duszą, umysłem. I ta nasza druga część też ma np. swoje potrzeby. Leżenia przez godzinę ze śpiącym dzieckiem, gapienia się w gwiazdy, kontemplowania przyrody, bycia w samotności, czucia i praktykowania miłości wykraczającej poza ty mi to, to ja ci to, on tak, to ja nie.
Chodzi mi o to wszystko, co miały i nadal mają kultury pierwotne. A może po prostu bliższe źródła. Budują domy, łowią ryby, kłócą się, sprawdzają kierunki wiatru i wiedzą, jak dobrze zbudować łódkę i upędzić bimber, ale jednak modlą się, tańczą, łączą z przodkami, szanują przyrodę, bo w każdym jej elemencie widzą albo życie, albo duszę, albo symbol.
Eben Alexander śmiało ocenia, że nigdy w historii nie odeszliśmy jeszcze tak bardzo od pamiętania o świecie duchowym w imię badania i cenienia jedynie materii. Która, co dowiedli twardzi naukowcy ze sto lat temu, wcale nie jest twarda i jest energią, w dodatku zmienianą przez świadomość, a nie tylko przez twarde prawa fizyki. Tak. Materia jest jakby pustką. Potencjałem. I myśl może ją kształtować (elo, afirmacje!).
reklama – stała współpraca ambasadorska
Czyli chciałabym, żebyśmy pamiętali i na co dzień mówili spokojnie i otwarcie o tym, że ten świat to nie wszystko oraz o sprawach związanych z miłością i etyką. I żeby to nam zbalansowało, zluzowało to przywiązanie do materii i obsesyjne przejmowanie się nią. Jak umrzesz, to umrzesz. Jak zachorujesz, to zachorujesz. Jak się zawali, to się zawali. Jak upadniesz, to wstaniesz, a jak nie wstaniesz, to sobie poleżysz ( ostatnie zdanie to słowa Jacka Walkiewicza, którego żona, Monika, tak jak ja działa w Forever).
Mapa nieba – cytaty i myśli, które chcę zapamiętać
Nie sądziłem, że kiedykolwiek doznam takiego ukojenia. Nie używając słów, przekazała mi, że ktoś mnie kocha, opiekuje się mną, a wszechświat jest o wiele większym, lepszym i piękniejszym miejscem, niż mógłbym to sobie wyobrazić. Jestem niezastąpioną częścią całości (tak samo jak każdy z nas), a smutek i strach, jakich kiedykolwiek doświadczyłem w przeszłości, były wynikiem tego, iż zdarzyło mi się zapomnieć o tym najważniejszym fakcie.
I ja, i każda z Was, i każdy człowiek, choćby myślał o sobie jako o przegranym, beznadziejnym itd., jest tu absolutnie potrzebny, jest widziany i kochany – taki, jaki jest.
Być kochaną tylko za to, że jestem – chciałabym. Pisałam już o tym.
Wierzę, że niebo czyni nas ludźmi, dlatego jeżeli brak nam wiedzy o tym, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy – czyli o naszej prawdziwej ojczyźnie – życie nie ma sensu.
Z listu do autora: Śmierć to największa z przygód. Zdumiewa mnie, że zachodnia cywilizacja do tego stopnia wypiera jej istnienie ze swojej świadomości. Być może właśnie to zjawisko tłumaczy tak liczne u nas przypadki nieprzystosowania społecznego.
To my oddaliliśmy się od prawdziwego wszechświata, powróciliśmy do niego i znów się od niego oddaliliśmy. Ale nigdy nie znajdowaliśmy się aż tak daleko i przez tak długi czas jak teraz.
Bo szczęśliwie żyć na ziemi można tylko w świetle nieba.
Jeśli człowiek szuka spełnienia tylko tutaj, idzie za tutejszym sukcesem, to chociażby eksploatuje planetę, widząc w niej pojedyncze zasoby, a nie żywy ekosystem.
Ciało to nie ograniczenie, ale narzędzie do sprowadzania możliwości rzeczywistości duchowej na ziemię.
Jesteśmy otoczeni miłością. Nie jesteśmy anonimowi. Przynależymy do wyższego porządku wszechświata.
Być może nie spełnią się w tym życiu wszystkie pragnienia mojej duszy. Ale spokojnie. będą mogły się spełnić w wyższym świecie.
Taniec, muzyka, dźwięk, koło – pierwotne, ważne, łączą nas z wyższym światem.
Aldoul Huxley: człowiek musi znaleźć sposó istnienia w świecie, jednocześnie nie utożsamiając się z nim.
Pochodzimy z innych wymiarów i jest nam pisane kiedyś do nich powrócić. – Czy to nie piękna wizja?
Ten świat nie jest wszystkim, co istnieje. Chociaż wydaje się kompletny, stanowi zaledwie maleńką część świata wyższego rzędu. Tym większym światem rządzi miłość, a my wszyscy znajdujemy się w drodze do niego, do naszego prawdziwego domu […].
Czeba medytować. Wyciszać pędzący, pracowity Koziorożcowy mózg, by usłyszeć tego obserwatora, to wyższe ja.
Tyle bezpośrednio z książki. A że połączyła mi się z własnymi wieloletnimi lekturami, obserwacjami i przemyślenia, to powstała
część druga dla Czytelniczek wspierających bloga 🙂
Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂