Kto jest ze mną dłużej, może kojarzyć, że z tematem wyboru, wydrukowania i włożenia do albumów zdjęć naszych rodzinnych z lat dziesięciu nosiłam się od... półtora roku. Tak nie mogłam się do tego zabrać, że aż zrobiłam sobie z tego postanowienie noworoczne. Na styczeń '21.
W sumie pierwszą partię zdjęć przygotowałam - przejrzałam, wybrałam, wybrałam drukarnię, pozmieniałam format na 3 : 2, wgrywałam tyle razy do drukarni, aż wgra się wszystko, wybrałam albumy, odebrałam, powkładałam - na przełomie listopada i grudnia. Teraz zrobiłam resztę.
Pozostało mi poukładać bałagan z drukarni latami, podpisać latami (pierwszej partii nie podpisałam - będzie wyciąganie), włożyć i zapomnieć.
Po co drukować zdjęcia do albumu rodzinnego?
Ja sama jestem człowiekiem, który nie potrzebuje przechowywać, mielić i na nowo odtwarzać wspomnień. Dzieci były kiedyś mniejsze, byłam w jakichś górskich krzakach. A dzisiaj (tu i teraz) mam nasze cudne i nieraz trudne dzisiejsze dzieci oraz te krzaki, które mam i w które zawsze mogę pójść.
Ponoć zdrowy psychicznie człowiek żyje w tym słynnym tu i teraz, nie grzebie się w przeszłości, ani nie wylatuje siedzieć w przyszłości.
Jednocześnie wiem, że moje spojrzenie na wiele kwestii jest dziwaczne. Zatem dla dzieci naszych, co by mogły i dziś, i kiedyś popatrzeć na swe buźki jako maluszków - takie archiwum tworzę.
Dlaczego drukuję? Bo sądzę, że pożar, myszy chętne na papier fotograficzny i powódź są mniej prawdopodobne niż to, że zawiedzie nas technologia. Dyski padają, pojedyncze pliki przestają się otwierać. Nie ufam temu cyfrowemu draństwu. Używam, ale staram nie przywiązywać się i nie uzależniać.
Tworzeniem albumu rodzinnego podkreślam też i odciskam w materii to, że rodzina jest dla mnie ważna. Album rodzinny. Bobaski, wyjazdy, święta, wspólne zdjęcia. Dziadkowie, wujkowie, ciocie, bracia cioteczni i wujeczni. Możesz mieć na półkach modlitwę do Twych guru (gurek?) z instagrama, które wypuściły produkty. A możesz mieć album z mężem Twym jedynym i dzieciorami. I rodzicami.
Ile zdjęć warto wybrać z roku?
Oj, staram się być minimalistką i na tym polu, choć czasem przy wyborze zdjęć, czyli decyzji, które wyleci, a które będzie z nami - bywa trudno.
Staram się zostawiać do 50 zdjęć z jednego roku. Włącznie z latami bobaskowymi.
Dodam, że właściwie nie drukuję poza pojedynczymi przypadkami krajobrazów ani jaszczurek. To leci np. na bloga. W albumie zdjęcia ludzi.
Jeśli w jakimś roku mam zdjęcia z wakacyjnego wyjazdu lub dwóch albo chrzciny i chcę mieć wszystkich gości na zdjęciach - dopuszczam 60 zdjęć.
I w tych granicach się zmieściłam. Nawet, gdy dla jednego roku do 50-60 zdjęć miałam dojść z posiadanych na dysku siedemset sześćdziesięciu.
Co daje drukowanie albumu w kwestii minimalizmu i ograniczania elektroniki?
Jeśli masz charakter podobny do mojego i raz przejdziesz coś takiego jak moje wybieranie zdjęć, to zaczniesz mniej ich cykać. Bo z tyłu głowy będziesz miała, że kiedyś trzeba będzie do nich wrócić i się przez nie przekopać, by je przebrać. Wolisz przekopywać się przez mniej.
Na ten moment na przykład nie mam żadnego zdjęcia z tego roku, które szłoby do albumu. Przyjdą święta jedne, drugie, dwie wycieczki i wakacje - wystarczy.
Przestałam po prostu obfotografowywać wszystko, co jest ładne i ciekawe. Mogę na to patrzeć. Nie muszę tego zatrzymywać w formie pliku.
.
Polecam zrobienie sobie takich porządków w zdjęciach. Aby mieć je prawdopodobnie na zawsze i móc przekazać dzieciom.
Mnie to tak wisiało jako sprawa do zrobienia, że teraz czuję się o dziewięćdziesiąt procent lżejsza. Jeszcze piwnica i zacznę latać 😉
Zyskaj 🗝️ dostęp do wszystkich tekstów.
Dobrze, że jesteś! To dzięki Czytelni(cz)kom mam motywację, by prowadzić to miejsce systematycznie. Możesz dać o sobie znać komentarzu albo w mailu do mnie. Lub dać znać o mnie podobnie myślącym znajomym. Do kolejnego przeczytania!