Ja przepraszam, ale zdaje się, że poniżej obrażę niemal wszystkich. Znowu.
Mianowicie jako pełnoetatowa matka i człowiek, zajmujący się domem, mam wrażenie, że... inni robio kase i kupujo dzieciom rzeczy, a mnie zostawiają z tym, by te rzeczy po szafach, piwnicach i altanach śmietnikowych upychać.
Sobie myślałam: minimalizm z dziećmi.
Jeśli nie jest Ci wszystko jedno, jak wygląda dom oraz ten dom nie ma nastu pomieszczeń, to będąc matką i kobietą, dbającą o dom, kończysz jako człowiek, który zarządza rzeczami. Rzeczami dzieci też. Przekładasz z miejsca na miejsce. Ewentualnie chowasz, upychasz. Po czasie usuwasz z gospodarstwa domowego.
Mąż, dalsza rodzina i znajomi hajs robią, kupują, przynoszą. A ja po tych szafach...
Bo dzieci ani za bardzo się zabawkami nie bawią...
A ja mam i inne zadania, i swój tryb spędzania czasu z dziećmi, więc nie będę na siłę adaptowała WASZYCH zabawek do mojego stylu i dnia, by ich na siłę z dziećmi używać - bo żeście kupili.
A czas dziecku daj.

Interakcję. To coś z innego poziomu, coś, co buduje relację prawdziwą, a nie kojarzenie przez dziecko imienia człowieka z prezentem. Bankomatu ani sklepu się nie kocha, nawet jeśli można go jakoś pragnąć czy za nim szaleć i chcieć ponownego spotkania.
To nie jest personalnie do nikogo. To nie jest wynik jakiegoś ostatniego prezento-zrzutu. To jest wynik mojego - minimalistki - ostatniego próbowania ogarnięcia domu.
Chowam, co może być zbyt łatwo zniszczone lub co zaczyna służyć do krzywdzenia brata. Upycham, co nudne, nieużywane, czego matce nie chce się sprzątać (zabawki z 200 małych elementów), co nie na ten wiek, nie wpadło w zainteresowania. Coś wyrzucę, coś przechowam w piwnicy z nadzieją...
Regularnie przenoszę te rzeczy. Z pokoju dzieci do szafy, z szafy do piwnicy, z piwnicy do śmietnika. (Tutaj pisałam o porządkowaniu piwnicy).
Po uprzątnięciu w szafie zaczynają się spiętrzać dalej, nowe, bo kupić łatwo. Aż dochodzi minimalistka, która i tak rodzinę w zakupach ogranicza (!!!), do stanu: dziecko, powiedz co chcesz, ja Ci podam, sam nie zdejmuj, bo tu jest wszystko i tyle tego, że już może Ci na głowę spaść.
To nie kwestia organizacji przestrzeni. To niepotrzebne rzeczy. Nie będę kupowała nowych szafek na niepotrzebne!
W skrócie:
Ty kupujesz. Ja wyrzucam.
(Tak, jest jakiś odsetek zabawek czy książek trafionych, ale i tak moglibyście płacić mi za dodatkową piwnicę - tyle jest tych nietrafionych).
A zdjęcia dokumentują, że dotarliśmy ja z Młodszymi rowerami nad Wisłę. Fajnie jest mieć większe dzieci. I to mężczyznę, który wyprawy nigdy mi nie odmówi. No a matka lubi wyprawy. Woli wyprawy niż nowe ubrania, perfumy, zasłony czy biżuterię.


Zainteresowana minimalizmem? Zerknij na to:
- ebook Dlaczego warto poeksperymentować z minimalizmem właśnie teraz? - darmowy za zapis do Newslettera
- karty pracy Upraszczacz życia, stworzone w oparciu o najpopularniejsze teksty na blogu, dotyczące minimalizmu.
Lubię poznawać Czytelników i wiedzieć, do kogo piszę. Napisz śmiało komentarz albo maila na blog( )panistrzelec.pl 🙂