Staram się tak siadać i pisać do Was wieczorami. Nocą tak po prawdzie.
Ileż ja się nie nakombinowałam z blogami. Póki nie było dzieci lub były na tyle małe, że rzucenie pięciu dowolnych przedmiotów pod stół zajmowało je na jakiś czas... mogłam sobie blogować. A później zaczęło wychodzić, że dzieci coraz częściej mnie potrzebują, dom tak samo, kuchnia, bo coraz porządniej jedzą... Uświadomienie sobie faktu, że nie sztuka być niby z dziećmi, ale tak właściwie to od nich uciekać, by swoją uwagę i energię dawać na co innego.
I jestem tutaj, na fotelu-leżaku w kuchni, przy delikatnym świetle, pół godziny przed północą. Miałam większe przerwy w blogowaniu, bo miałam wcześniej i okresy zbyt wielu planów, zbyt szerokich, zbyt wielotorowych i wszystko najlepiej na już.
Przez ostatni rok-dwa lata dałam więcej siebie dzieciom i domowi, odkładając to bycie w Internecie niemal całkowicie. Idąc bardzo powoli i bez stawiania sobie wymagań, by przyjrzeć się tematowi. Chcę pisać - ale ile, o czym, z serca czy tak "jak należy"? Chcę być czytana - ale czy chcę dla zdobycia większej publiczności uzależniać się od instagramów?
Stanęło na trybie regularnym, ale bez stawiania sobie poprzeczki wyżej niż ten mój wysiedziany leżak. Napiszę krótko, prosto i niezbyt lotnie - będzie krótko, prosto i niezbyt lotnie. Wyjdzie mi tekst-rakieta - będzie rakieta. Siadam, piszę z siebie lub na temat z kartki, na której mam pomysły na konkretne teksty na jakiś temat - żeby tak całkiem nie popłynąć 😉 I niemal nie promuję tego. Czyli zna mnie tylko ten, kto mnie zna. (Zechcesz moje pisanie komuś polecić - będzie mi miło). Około raz w miesiącu przypominam o sobie swoim Newsletterowiczom.
...
W połączeniu z tym tematem jedna bardzo ważna sprawa: zaakceptowałam swoją nie-maszynową naturę. Akceptuję to, że czasem się tak nazbiera, że przychodzi czas, kiedy trzeba się wycofać, przestać działać, wrócić do siebie, nie dawać z siebie, bo może chwilowo nie ma z czego... Są dni, gdy odhaczam listy zadań jak jakiś Rambo produktywności. A są dni, bardzo często pojawiające się z zaskoczenia, kiedy potrzebuję nie robić nic albo zająć się karmieniem siebie: smakami spożywczymi, wartościami odżywczymi, książką, komedią w telewizorze, jedną piosenką odtwarzaną przez trzy dni w kółko. "Ważne" sprawy wtedy sobie leżą nieruszane, a świat kręci się dalej.
Taka natura.
...
Zaglądam czasem do źródełek, które dla zwykłego człowieka są dziwne, a nawet chore i niebezpieczne, na łeb upadłe. A jednak jak patrzę, kim jest wielu "zwykłych człowieków", to ich złe zdanie na temat źródełek... nawet może ku tym źródełkom mocniej przyciągać.
Nie jest dla mnie miarą zdrowia i męstwa bycie dobrze przystosowanym do głęboko chorego społeczeństwa.
- Bilon i Paprodziad
Zalinkuję więc do dziwnej maści źródła. A jednak ono i podobne miejsca jesienią ubiegłego roku dały mi "cynk", który się później sprawdził, a mianowicie, że z sezonem grypowym będą nas próbowali mocno pociskiwać w grudniu, gdyż ich czas się kończy, że w styczniu możemy mieć jeszcze konsekwencje tego grudnia, a później wszystko się rozpłynie. W grudniu owszem pociskiwali i straszyli. No i mamy luty, temat już został zamieciony.
Toto samo źródło o aktualnych przykrych sytuacjach / strachach mówi, że mogą chcieć nas tym pociskiwać mocno pod koniec lata, a od połowy jesieni się rozpłynie. Oby!
Nie wiem jak Wy, ale ja chcę widzieć przyszłość piękną i z chęcią łykam dobre dawki nadziei. W tefałpe ich nie uświadczysz, choćby istotnie piękno się zbliżało.
Możesz więc poczytać: Architektura Osobowości.
...
Drugi link. Słyszałaś o tzw. higienie informacyjnej czy diecie niskoinformacyjnej, czy o wyrzucaniu telewizora i wyłączaniu się z Internetu choćby na jeden dzień w tygodniu.
Bartłomiej dobrze wyjaśnia to, jak płynące do nas komunikaty wpływają na nas, na naszą komunikację z innymi, jak wchodzą w nas - słowa, wyrażenia, wzorce zachowań, które uznajemy za normalne itd. Powtarzamy nie tylko zasłyszane treści - tematy, opinie, ale i ton, styl wypowiedzi, nasze podejście - to szczególnie podkreśla Bartłomiej.
Warto! W tych czasach stracho-na-Lachowo-grypowo-cośtam - bardzo warto!
...
AKTUALIZACJA
Dodaję dobry tekst Ariny Nikitinej, tłumaczony przez Annę Wrzesińską: Czas się obudzić.
...
Zobacz też wcześniejsze polecajki: Podnosimy się na oku, uchu i duchu, czyli dobre miejsca w Internecie.
...
Jak to mamy w naszej religii: Nie lękaj się.
Wystaw twarz do słońca, wyjdź na dwór, odłóż ekran, zrób dobre jedzenie, poruszaj się. Nakarm się i odżyw tą pojawiającą się to tu, to tam wiosną. Później karm i odżywiaj się latem - słońcem, powietrzem, naturą.
Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie i kalendarza do druku na każdy miesiąc 2023 🙂