Ranczo, odcinek 126.
Szybkie wyjaśnienie dla tych, którzy nie znają postaci i zdarzeń.
Solejukowa to dobra i niezwykle inteligentna wiejska "kura domowa", mama szóstki, ale i bizneswoman, która jako dorosła zrobiła maturę, licencjat z filozofii i teraz zaczyna uczyć filozofii w wiejskiej szkole.
Pani dyrektor to istota, która może i jest w stanie zrozumieć paranoje systemu, ale jednak pozostaje mu wierna, jest na stanowisku i stołka bezwzględnie broni, i stołka bezwzględnie się trzymie.
A teraz wy, dzieci do placówek posyłający, się trzymajcie:
Solejukowa: Ale o co się rozchodzi to ja nie rozumiem całkiem. Źle uczę?
Dyrektorka szkoły: Dobrze pani uczy. Nie mam zastrzeżeń. Ale pani Kaziu. Musi pani wiedzieć, że środowisko nauczycielskie jest bardzo konserwatywne.
Solejukowa: Ale jak konserwatywne może być, jak z młodzieżą pracuje i wiedzę ciągle nową przekazuje? To niemożliwe jest.
Dyrektorka szkoły: Jak niemożliwe? Jaką nową? Nauczy się taka biolożka na studiach na przykład o tym pantofelku i reszcie, i potem tłucze to na każdej lekcji do emerytury. Tak?
Solejukowa: No ale z biologii co rusz nowe odkrycia są.
Dyrektorka szkoły: Odkrycia może i są, ale w programie ich nie ma. I każdy normalny nauczyciel cieszy się z tego, że nie musi się niczego nowego uczyć. Rozumie pani?
Solejukowa: Nijak nie rozumiem. Toż młodzież potrzebuje, żeby jej pokazać, jak...
Dyrektorka szkoły: Pani! Solejukowa! Może pani nie rrozumieć, ale TAK JEST. JASNE?!!
I w dalszej części klasyczne, nauczycielskie:
Dyrektorka szkoły: Cicho! Ja mówię.
KURTYNA
Zyskaj 🗝️ dostęp do wszystkich tekstów.
Dobrze, że jesteś! To dzięki Czytelni(cz)kom mam motywację, by prowadzić to miejsce systematycznie. Możesz dać o sobie znać komentarzu albo w mailu do mnie. Lub dać znać o mnie podobnie myślącym znajomym. Do kolejnego przeczytania!