Wprawdzie Twoja dwu-z-hakiem-letnia córka chodzi nawet w wakacje do przedszkola, ale usłyszawszy jedno kaszlnięcie uznałaś, że będziesz tak chuchać na swoje maleństwo, albo tak ratować resztę grupy przedszkolnej, że postanawiasz przez kilka dni nie zaprowadzać tam małej. - "Będziesz tak chuchać" pisałam? Dzwonisz po matkę czy teściową i mówisz jej, że ma z nią zostawać. Babcia z dzieckiem.
Pierwszego dnia mała jest u babci, ale tak dom roznosi, tak jej wszędzie pełno, że babcia nie ogarnia i na kolejny dzień wybiera opcję mieszkanie dziecko plus place zabaw czy osiedlowe alejki.
Babcia spociła się już na pierwszym porannym spacerze, połączonym z zakupami.
Ale okazało się, że w mieszkaniu też nie daje rady, więc zaraz wyszła drugi raz.
Pod blokiem dziewczynka zobaczyła dwóch chłopców, większych od siebie, i zaczęła za nimi chodzić. Chciała się z nimi bawić. Gdy dostrzegła ich mamę, zaczęła w jej kierunku mówić "mama, mama, mama, mama".
Twoja córka na obcą babę woła "mama". Może taki chwilowy etap nierozumienia słownictwa, może akurat w jej przypadku "mama" znaczy "człowiek" albo "każda kobieta". Oby tylko o to chodziło.
Niedługo chłopcy z mamą odchodzą. Twoja córka idzie za nimi z "mama, mama, mama" na ustach. Babcia, taszcząc jakieś graty dziewczynki, jakiś jeździk czy wózek dla lalki, idzie za nią, próbując przekonać do zmiany kierunku.
Ale babcia nie ogarnia, nie daje rady sobie z dzieckiem. Mówi do niego, przy czym jest w ogóle nie słuchana i cały czas podąża za dzieckiem. Urządzają sobie spacer z obcą babą i większymi chłopcami, bo babcia ma zero kontroli nad dziewczynką, która wyraźnie garnie się do kontaktu.
Ciekawe, czy jest jedynaczką, czy ma rodzeństwo, ale każde w oddzielnej placówce? Wtedy co z tego, że niby mają siebie, jak nie mają…
Po jakimś czasie chodzenia za małą, słania w jej stronę próśb, które przechodziły bez echa, mówienia coś do dwulatki, która chciała ganiać po schodach jak 6- i 4-latek, narzekania do obcej baby, że to takie złe niegrzeczne dziecko, babcia w końcu bierze małą siłą na ręcę i siłą odchodzi w innym kierunku niż chłopcy. Oczywiście wmawiając małej, że "chłopcy już też wracają do domu".
Tak, tą obcą babą byłam ja. Smutny widok, szczególnie jak obce dziecko lata za mną "mama", a babcia zamiast mieć z dzieckiem porozumienie i być względem niego starszą, podąża za dzieckiem.
Jeśli kiedyś zastanawiałaś się, co tam u Twojego dziecka, kiedy zostaje z babcią…
A znam też dziadka, który dobrze radzi sobie z dzieciakami. Oczywiście jego dzieci bezczelnie wykorzystują go pięćdziesiąt albo i lepiej godzin w tygodniu. (Po jego zawale zajeżdżają już głównie babcię).
Ja to mówię, że bosko, jak są dziadkowie, ale niedobrze, kiedy wstawia się ich w miejsce rodziców.
Wracając do dziadka. Jakby fajny nie był i w jakim kontakcie z dzieckiem, to taka roczna z hakiem dziewczynka, która dopiero nauczyła się chodzić, po upadku, ze łzami w oczach, nie przytuli się tak do dziadka, jak przytuliłaby się do mamy czy taty.
Czy ja próbuję zawrócić lewoskręt historii i umieścić z powrotem połowę ludzi w wieku produkcyjnym - się znaczy babki - w domach? Chciałabym, ale nie próbuję.
Wiecie, po co ja to wszystko piszę? Żeby ta jedna czy dwie matki na każde miasto, które coś w środku czują, w coś wierzą, coś cenią i marzą o byciu w domu ze swoimi dziećmi, nawet jeśli młode skończyło już pół roku, rok, dojechało do wieku szkolnego… Żeby te jedne na milion dostały potwierdzenie, że może słusznie czują. Że mimo że są odmieńcami, to nas odmieńców jest trochę. Nie umieramy z głodu, nie trafiamy do więzień. Zajmujemy się swoimi dziećmi i domem, bardziej lub mniej spektakularnie, z większymi lub mniejszymi sukcesami. Ale jesteśmy wierne sobie.
Chcę też, żeby ludzie zaczęli dostrzegać, że wysłanie dzieci tu czy tam na całe dnie jest obarczone minusami, jak większość życiowych wyborów. Ty się realizujesz, masz czas dla siebie, pieścisz swoje pasje albo masz swoje pieniądze, żeby zawsze można było łatwiej męża zostawić. Dziecko ma zajęcia rozwojowe, angielskie, konie i jakże niezbędne - lepienie placków z gliny z obcą panią Asią. Ale i dużo tracicie. Dużo potencjału, który jest, dużo materiału, który macie, nie wykorzystujecie, to leży, a wy nie budujecie.
Podobają Ci się moje teksty?
W ramach podziękowania kup SOBIE coś w moim sklepie. 5% zniżki ode mnie 🙂
Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się
Lubię poznawać Czytelników i wiedzieć, do kogo piszę. Napisz śmiało komentarz albo maila na blog( )panistrzelec.pl 🙂