A wróćmy do starego, dobrego cyklu Zakupy minimalistki.
Choć odklejam od siebie tę etykietkę na literę m, bo wystarczająco długo nosiłam, bardzo dużo pozostało we mnie z tego czasu, z tego podejścia. Aktualnie nie ograniczam się, nie zaciskam, nie napinam… Zamiast ideologii wybieram zdroworozsądkizm, czasem intuicję, czasem cholera-wie-co, czasem chororozsądkim i nie-logikę. Lecz wciąż kupuję mało, bo w kupowaniu, dlatego że coś jest dostępne, nie widzę sensu.
Ten cykl ma pokazywać, jak proste życie wygląda w praktyce. Może myśleliście, że kupuję o wiele mniej, a może dziwicie się, że przez X miesięcy z rzędu w tych zapiskach nie mam żadnych szmatek dla siebie ni butów.
Może uda mi się oświecić i zawrócić z Pepco-dżungli z jedną duszę, która kupuje, bo jest w sklepie. Albo bo ładne. Albo bo wpada na myśl, że potrzebuje patelni nie w swojej kuchni, tylko w Biedro, bo akurat są patelnie.
Przypominam, że na liście umieszczam nasze wydatki poza mieszkaniem, ynternetem, telefonami, jedzeniem i prywatą Męża.
Chodzi o to, jak niewiele (a może jak dużo) nowych gratów znosimy co miesiąc do domu – przedmiotów, którym trzeba będzie znaleźć miejsce, o które trzeba będzie dbać. I może też jest to cykl o tym, jak mało smarowideł do skóry potrzebuje homo sapiens.
Zaczynamy.
Zakupy minimalistki – kwiecień
zużywalne
- 2 paki pampów. Tak, jestem tą matkom, która po dłuższych okresach stosowania tetry jednak dla wygody olała stare, zdrowsze i ekowsze rozwiązania.
- klej kropelka. Młodszy to Moc i Tornado, więc jest co sklejać.
- papier toaletowy 3 rolki :D
- jakieś apteczne dzieciowe, bo jak nigdy nie chorujemy, tak się na majówkę wszyscy pochorowaliśmy. O 1 w nocy z dzieciami na pogotowiu NFZ tak nas wyleczył, że się kurna sami wyleczyliśmy z pomocą pani apteki. A wiedzcie, że ja lekarzy nie używam, więc jeśli ja postanowiłam budzić, ubierać dzieci i o 00:00 jechać do państwowego zakładu opieki zdrowotnej, to to nie był kaszelek.
- mydło zwykłe, chamskie sztuk 4. Nie każdy w domu jest tak ą-ę eko-zdrowotny jak ja.
- worki na śmieci. Oszczędzam na nich, i naszej planecie plastiku oszczędzam. Wiecie jak? Papier, plastik i metal zbieram do oddzielnych pojemników (nie do nowo kupionego plastiku w sensie sexy koszy do sortowania, tylko do butli 5l po wodzie z uciętą górą), co wygląda trochę jakbym była grzeczną łobywatelką (u mnie w tym roku podwyżka za śmieci wyniosła 62 zł, a jak tam u Was?). I jak się nazbiera, pakuję te papiery czy plastiki w bawełnianą torbę i tak wynoszę do altany śmietnikowej. Czyli ten pejper i plastik zmniejszają mi objętość śmieci, które wynoszę w worku, czyli mniej worków zużywam.
nowe przedmioty
- szczoteczki do zębów dla Chłopców. Plastikowe. Jeśli ktoś potrafiłby przekonać mnie o ekości jakichś innych – można próbować.
- filtr wody, a nawet dwa. Używam dzbanka z filtrem. Nie wiem, czy to ma więcej sensu (odsysa chlor?), czy więcej bezsensu. Nie wiem, nie wnikałam. Tak, to głupie. Ale zawsze jest coś ważniejszego do zrobienia lub pomyślenia.
- 6 par skarpet dla Starszego. Do niedawna to była najbardziej zużywająca się, właściwie jedyna zużywająca się część garderoby Chłopców. W ostatnich miesiącach skarpetki zostały niebezpiecznie dogonione przez spodnie, łapiące dziury nawet drugiego dnia po zakupie.
- kask dla Starszego. Tak, mam rowerzystów. Poprzedni kask Starszego poszedł do Młodszego.
- buty piłkarskie dla Starszego. Dostał sportowe, więc zakupione zostały potem piłkarskie. Nie moja logika. Pytajcie Męża.
gifty
To jest pożytek ze spisywania wydatków. Ja myślałam, że my znajomych nie mamy, a tymczasem zapiski pokazują, że niemal w każdym miesiącu coś komuś kupujemy. Chyba fajnie :)
Zobacz wszystkie raporty z cyklu Zakupy minimalistki. Nadrobiłam też raport z marca.
Photo by Artem Beliaikin.
Jeśli lubisz moje teksty, zapisz się na otrzymywanie info o nowych na maila.
A jeśli uwielbiasz moje teksty, kup mi ciastko.
Przez ten link możesz dostać 50 zł zwrotu za zrealizowany pobyt z Booking.