rozwój osobisty

Co jest dla Ciebie najcenniejsze w rozwoju osobistym? Co z niego wyniosłaś?

Dla mnie najpiękniejsze, choć nieraz nieprzyjemne, jest odkrywanie swoich schematów. Schematów w myśleniu, reagowaniu, działaniu. Uświadamianie sobie ich. Tych automatyzmów, wynikających z naśladowania ludzi z najbliższego środowiska, z przyzwyczajenia…

Okazuje się, że

  • sporo z nich jest szkodliwych,
  • wiele niezgodnych z prawdą
  • lub niepraktycznych.

Dzięki uświadomieniu ich sobie, możemy zacząć rozpoznawać je na co dzień, odkładać na bok.

Uwalniać się. Być coraz bardziej wolnym, swobodnym, otwartym.

Duże zrozumienie siebie i innych dała mi astrologia.

Ostatnio dużo o sobie, o świecie i o moim błędnym, zniekształconym, niepraktycznym (!!) postrzeganiu świata przeczytałam w książce: Michała Sikorskiego “Wrażliwość. Twoja ukryta siła”.

Rozumiecie? Przeczytać O SOBIE w czyjejś książce. O tym, co mam w głowie…

Nie jest ona o balsamowaniu swojej wyjątkowości i użalaniu się nad sobą, o nie!

Pomaga zrozumieć siebie, swoje schematy myślenia, swoje potrzeby, ale także funkcjonowanie świata. Jest o tym, jak żyć w tym świecie, jaki jest, umieć w jego reguły, dostawać jego nagrody. Nawet jeśli jest się bardziej wrażliwym niż mediana.

Autor swoimi słowami przyklepnął moje aktualne przemyślenia i decyzje: Żyję w świecie, jaki jest, z ludźmi, jacy są i robię to, co w tym świecie działa.

🦋 A co dla Ciebie jest najcenniejsze w rozwoju osobistym? 🦋

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia

Pielgrzymka na Ślężę

Wspomnień czar. Relacjonowałam Wam już Karkonosze, pisałam o tym, jak szanować się w związku na przykładzie wyprawy… której w końcu tu nie opisałam. Czeka w planach dwa lata.

Ale już.

Wspomnienia i temat wolności.

Pamiętam ten wrześniowy poranek 2 lata temu, gdy nasi Chłopcy wylecieli z domu z plecaczkami na parking. Podobnie jak dzieci sąsiadów. Tylko że nasz Starszy rzucił wtedy do Taty:

– Tata-a! A ten Karpacz to jest bliżej niż Zakopane czy dalej?

Co mogli mieć wtedy w głowie sąsiedzi, wiozący dzieci do placówek, a siebie do prac w sztywnych godzinach, a może i sztywnych marynarach? 😉

Elastyczna praca z domu + edukacja domowa = duża dawka wolności, dowolności, możliwości decydowania, co, kiedy, jak i gdzie chcemy robić.

A wiele jest wśród nas jednostek, które bez wolności po prostu nie funkcjonują. Tracą blask, zdrowie psychiczne i chęć do życia.

Na zdjęciach wycieczka na Ślężę, już w drodze powrotnej z Karkonoszy. To był u mnie etap zachwycania się słowiańskością, słuchania Paprodziada, więc miejsce modłów naszych przodków – jak znalazł!

Pogoda chciała nas stamtąd przegnać. W ogóle było jakoś tak… z dreszczykiem. Tak odbierałam nastrój. Dostojnie, majestatycznie, tajemniczo, ale nie do końca przyjaźnie. Złowrogo? Niegościnnie?

Zapowiadana przeze mnie 3-godzinna wycieczka zajęła prawie dwa razy tyle.

Dlatego dobrze oprócz zdrowego egoizmu budować także zdrowe relacje, by Mąż przyjmował takie spontaniczne miażdżenia planów bez słowa 😉

.

Starożytna historia i klimacik bez wątpienia są:

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

Żeby dzieci chciały iść i były jakkolwiek zainteresowane, opowiedzieliśmy im o teoriach, że na szczycie Ślęży ląduje od czasu do czasu ufo, a wchodząc w tereny jak niżej mówiłam, że to ufo rozpuściło mgłę, żeby lądować w ukryciu.

ślęża pielgrzymka

ślęża pielgrzymka

Jest i szczyt. Droga męcząca. Zwiedzanie kościoła, w którym można oglądać szczątki jakichś bardzo starych budowli – nieczynne. Wiatr taki – i z mżawką – że nie chciało mi się iść nawet na punkt widokowy, do którego kierowała strzałka z napisem w rodzaju “Punkt widokowy 30 m”.

Ale w środku radość i satysfakcja jak milion.

Jeśli ktoś zaproponowałby mi 5 kurtek od Szanel albo tę wycieczkę, nawet w mokrości i wietrze, wolałabym wycieczkę. Bo przyroda, bo góra, bo miejsce dawnych modłów.

ślęża pielgrzymka

Powiązane teksty:

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

fotorelacje
witamina C

Porozmawiajmy o witaminie C

Wszyscy słyszeli o niej milion razy. Ale co można o niej powiedzieć poza tym, że odporność, że cytryna i inne owoce?

Bo witamina C to nie tylko odporność, a nawet ponoć ładowanie się nią, gdy już coś nas bierze, to bezsensowny wysiłek.

Może powtórzę ciekawostki dot. witaminy C z głowy i pomysłów dwukrotnego noblisty, Linusa Paulinga:

🟡 wg niego witamina C odpowiada za długowieczność
🟡 jej stosowanie zapobiega najpaskudniejszym chorobom lub mocno je opóźnia
🟡 sugerował stosowanie dużych dawek
🟡 opatentował umieszczenie witaminy C w matrycy z otrąb owsianych, co wspomaga jej wchłanianie przy jednoczesnym powolnym, stopniowym uwalnianiu (prościej mówiąc: z dużej dawki sporo byś wydaliła, a w tej formie ciało widzi to jako wiele mniejszych dawek).

witamina C suplementacja

Jeśli dla wzmocnienia odporności, doładowania skóry albo wzroku chciałabyś posuplementować się jesienią witaminą C… sprzedam Ci lajfhaka. Skrót do poprawy zdrowia. Informację, że produkty firmy, z którą współpracuję, po prostu dają widoczne, odczuwalne efekty!

reklama – stała współpraca ambasadorska

Piszę to m.in. po kilku dobrych butelkach aloesu, po których widzę też poprawę odporności u dziecka, które piło (drugie odmawiało, co by matka miała grupę kontrolą w badaniu). A ostatnio zaczęłam stosować iVision – głównie na wzrok, także z dzisiejszą bohaterką – witaminą C.

Poniżej linkuję do świetnych preparatów z witaminą C:

Witamina C w formie opatentowanej przez noblistę

witamina C suplementacja

Link do zakupu ze zniżką -5%

Nie zapomnij do dowolnego zamówienia dodać pomadki i kremu propolisowego. Podziękujesz mi później! 🙂

Sok z czystego miąższu aloesu zawiera duże ilości witaminy C

witamina C suplement - czysty sok z aloesu bez skórki

Link do zakupu ze zniżką -5%

Nie zapomnij do dowolnego zamówienia dodać pomadki i kremu propolisowego. Podziękujesz mi później! 🙂

Preparat, poprawiający wzrok, stan skóry i odporność

witamina C suplement na zdrowe oczy z cynkiem

Link do zakupu ze zniżką -5%

Nie zapomnij do dowolnego zamówienia dodać pomadki i kremu propolisowego. Podziękujesz mi później! 🙂

✨ Żyj długo i zdrowo – 100 lat to dopiero początek ✨

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

w miarę zdrowy styl życia
minimalizm łazienka blog

Ułatw Sobie Dom: Łazienka

W sezonie porządnickiej i doskonalącej otoczenie Panny ♍ przypomnijmy sobie zasady skutecznego oczyszczania przestrzeni z niepotrzebnych rzeczy. Tekst moim zdaniem wyczerpuje temat. Cóż, te notatki po uzupełnieniu, rozbudowaniu i wrzuceniu w atrakcyjną, elegancką formę miały stać się dużym ebookiem. Zrezygnowałam z tych planów. Uładniam notatki i publikuję je tu i teraz. A mały ebook o minimalizmie dostępny jest dla Newsletterowiczów od dawna. Minimalizm w łazience – czas start!

Ułatw Sobie Dom

Oto zbiór moich doświadczeń i porad, które mogą pomóc Wam oczyścić swoje domy z rzeczy niepotrzebnych i nieużywanych. Kogo interesuje minimalizowanie stanu posiadania – zapraszam na pokład 🙂

Część dotycząca łazienki jest pierwsza i jest najdokładniejszym instruktażem. Tutaj poznacie i zrozumiecie schemat działania, który można zastosować w kolejnych miejscach. Tu podaję wskazówki, sposoby, które przydają się i w łazience, i w reszcie domu. Omówienie kolejnych pomieszczeń będzie zatem krótsze.

To, co przedstawiam jako swój stan posiadania, to jest już zdecydowanie minimalizm z rodziną, minimalizm z dziećmi. Ułatwiający życie, ale nie ekstremalny. Można spokojnie mieć mniej niż to, co przedstawiam poniżej i przeżyć. Można mieć i więcej. Minimalizm jest propozycją, a nie jedynym słusznym rozwiązaniem czegokolwiek.

Łazienka

Dlaczego zaczynam od łazienki? Wydaje mi się, że w tym pomieszczeniu przechowujemy najmniej rzeczy, więc będzie stosunkowo miło i łatwo doprowadzić tę przestrzeń do pożądanego stanu. A do tego ład w łazience da nam komfort… To jest w końcu miejsce, które służy relaksowi, miejsce, w którym żegnamy, zdejmujemy z siebie i zmywamy sprawy dnia. Gdzie jesteśmy same (pozdrawiam mamy małych dzieci – naprawdę, kiedyś będziecie tam same!).

Żeby móc wygodnie działać, zachęcam, by w pierwszej kolejności omieść wzrokiem otwarte przestrzenie i usunąć z łazienki przedmioty, które nie powinny w niej być.

U mnie są to: śmieci, balon, „chemia”, którą przechowuję gdzie indziej, metalowe kółeczko niezidentyfikowanego pochodzenia (zapytaj-Męża), kapcie balkonowe i czyste, suche ubrania.

Dwie ostatnie pozycje związane są z nawykiem, który każe mi pozostawiać „niezałatwione sprawy” na wierzchu. I one są moją listą rzeczy do zrobienia. Wyobraź sobie, że nie masz w szafie wyznaczonego miejsca na rzeczy, wymagające zeszycia, tylko trzymasz je na wierzchu, żeby nie zapomnieć, żeby to załatwić… Jakiś sens w tym jest, ale tylko dopóty, dopóki te rzeczy nie leżą całymi dniami, wywołując poczucie winy, kiedy my może te dni spędzamy na sprawach ważniejszych niż cerowanie krótkich spodenek… zimą.

No to raz! Opróżniamy łazienki z przedmiotów nie-łazienkowych.

Teraz weź trzy spokojne, głębokie oddechy.

I zaczynamy zasadniczą część pracy!

Proponuję, abyś wzięła największą miskę łazienkową, może dwie, a może przeznaczysz na to miskę i jakąś płaską powierzchnię (pralka, część podłogi). Teraz zdejmij wszystkie przedmioty z otwartych półek i wyjmij wszystko z szafek – włóż do miski/misek, połóż większe rzeczy w wybranym miejscu.

Jeśli tak byłoby Ci łatwiej, dobrym pomysłem jest zgromadzenie rzeczy każdego członka rodziny oddzielne (miski) i wspólnych przedmiotów jako kolejnej kategorii. Możesz też odłożyć w jednym miejscu rzeczy, które będą przechowywane „na wierzchu” – na otwartych półkach. Nie pomiń tylko kwestii, które rzeczy sensownie jest trzymać na wierzchu – o czym napiszę później.

Jeśli w łazience przechowujesz środki do sprzątania – nie kładź ich razem ze szczoteczkami do zębów! Niech stanowią odrębną grupę.

Teraz jest dobry czas, abyś przetarła półki. Zaczynaj od góry (także na zewnątrz – góra szafki). Wyczyść półki zewnętrzne i te w szafkach, aby później potrzebne, ważne przedmioty wkładać na czyste i wyschnięte miejsce.

A czym myć półki w łazience? Tutaj będę kontrowersyjna: wilgotną szmatką. Bawełną namoczoną wodą z kranu. Półkom z ciemnych kafelków dobrze robi ocet – usuwa osady z kamienia. Po prostu dodaj odrobinę octu do wody – ja mam taką mieszankę w butelce z „psikadłem”.

Planując rozkład rzeczy w jakimkolwiek pomieszczeniu, staraj się jak najwięcej umieścić w zamkniętych szafkach, ewentualnie w ładnych pudełkach, koszykach. I nie na podłodze. Dzięki temu łatwiej utrzymasz czystość (choćby kwestia przekładania rzeczy podczas odkurzania), a także będziesz miała wrażenie spokoju i ładu w domu. A to ważne!

Rzeczy męża

No to zaczynamy z grubej rury. Ale ponieważ to mężczyzna na ogół jest wyższy i w związku z tym np. u nas dostał wyższe półki – taka kolejność prac wydaje się logiczna.

Jeśli tylko mąż nie ma nic przeciwko – a powinien być raczej wdzięczny! – zrób wstępny przegląd jego rzeczy. Niczego nie wyrzucaj, ale odłóż na bok puste opakowania, śmieci, przeterminowane kosmetyki i leki, rzeczy, które są zniszczone, nie spełniają już swojej funkcji, nadają się do wyrzucenia – później mu je pokażesz i niech sam zadecyduje, co dalej.

W drugiej kolejności przyjrzyj się przedmiotom pod kątem tego, czy mąż ich używa. Jeśli sądzisz, że leżą sobie nieruszane, znowu: zbierz te rzeczy w jedno miejsce i zapytaj później męża, czy ich używa, czy będzie ich używał…. Może zdecyduje się coś wyrzucić, oddać, albo… postanowi jednak używać (tzw. projekt denko).

Jak już będziesz odkładała do szafki przedmioty, z których mąż korzysta, sugeruję:

– w miejscach trudniej dostępnych np. w głębi półki umieszczaj rzadziej używane rzeczy, a te używane często – z brzegu

– idąc za radą Marie Kondo, odklej etykiety z opakowań, z których się da, oczywiście pod warunkiem, że informacje o produkcie nie są niezbędne. Na pewno możesz poodklejać etykiety z regularnie używanych szamponów, żeli pod prysznic, kremów, dezodorantów. Co to daje? Większy spokój umysłu, spokój psychiczny, gdy wchodząc do pomieszczenia czy otwierając szafki nie uderzają nas informacje – napisy, litery. Zresztą dlaczego Twoja łazienka miałaby być reklamą konkretnych produktów? Wystarczy Ci zielony żel pod prysznic, czy musi być oznaczony nazwą? Moim zdaniem też wyjęte z opakowań kostki mydła, ułożone jedna na drugiej wyglądają lepiej niż te same kostki w sklepowych opakowaniach. To gwoli wyjaśnienia tematu, który dotyczy i kosmetyków męża, i innych ludzi, i rzeczy wspólnych, i kuchni… Usuwaj napisy.

Czego mąż używa, tego używa, nie będę wnikać i rozkładać na czynniki pierwsze. Po prostu odłóż na półki rzeczy, z których on korzysta. Jeśli będziesz chciała, przedstaw mu zalety minimalizowania swojego stanu posiadania. Albo puść mu filmy panów TheMinimalists na Netflixie. Może wtedy nabierze ochoty, aby samodzielnie przejrzeć swoje rzeczy (nie tylko łazienkowe) i usunąć więcej.

Co mogę skomentować odnośnie zawartości męskich półek, to mogę polecić posiadanie maszynki do strzyżenia, jeśli tylko masz w domu męża, a może i synów. Nam zastępuje to fryzjera dla trzech głów. Oszczędzamy dzięki temu sporo zachodu, czasu i pieniędzy.

Rzeczy kobiety

reklama – stała współpraca ambasadorska

Czas na Twoje rzeczy.

Przejrzyj swoje kosmetyki i przyrządy, zadając sobie pytania:

czy tego używam?

czy użyłam tego w ciągu ostatniego roku / pół roku / miesiąca?

czy to lubię (konsystencję i działanie kremu, kolor produktów do makijażu, zapach…)?

Zostaw tylko to, czego będziesz używać, bo tego potrzebujesz oraz to, czego używasz z regularnością i… radością.

Oczywiście usuń produkty przeterminowane, których nie chcesz używać.

Jeśli nazbierało Ci się sporo rzeczy jednej kategorii np. szczotek do włosów, pędzli do makijażu, jakiegoś rodzaju kremu czy odżywki do włosów – poświęć temu chwilę czasu i swoją uwagę. Może wystarczy jedna szczotka? Może z pewnego rodzaju pędzli do makijażu zostawisz jeden, najlepszy? Jeśli trudno Ci podjąć decyzję, zostaw na półce jedną szczotkę, a pozostałych jeszcze nie wyrzucaj. Spakuj je np. do piwnicy i określ czas. Jeśli przez ten okres nie odczujesz potrzeby użycia innej szczotki niż ta jedna pozostawiona w łazience, możesz pozbyć się tych z piwnicy.

Jeśli ilość kosmetyków jest taka, że nie zużyjesz ich w rozsądnym czasie, zastanów się, czy nie chcesz ich rozdać jakimś bliskim kobietom. Jeśli w ciągu roku zużywasz jedno opakowanie odżywki do włosów, a w szafce masz ich sześć… Nie wkładaj wszystkich z powrotem na półkę. Na pewno wszystkie nie są Ci niezbędne.

Co zostało u mnie? (To tylko przykład – każdy ma inne potrzeby, przyzwyczajenia, zachcianki i cele; na pewno można mieć i mniej niż ja, bo już miałam 😉 ).

– podpaski wielorazowe. Bardzo polecam. Cudowne jest to, że są ze mną od ponad trzech lat, przez który to czas nie musiałam podpasek kupować, uzupełniać zapasów. To jest sfera życia, której nie otwieram przed sklepami – one nie mają tu wstępu, ich wołania w tym temacie są bezzasadne, chybione

– maszynka do golenia + zapasowa (o ile podpasek czy tamponów w pewnym okresie używa każda z nas, o tyle golenie jest opcjonalne)

– olej z pestek malin, który stosuję latem na naprawdę mocno słońce typu dzień na plaży jako olejek przeciwsłoneczny, a jeśli zostanie mi otwarta buteleczka na jesień, używam go jak kremu – czyni skórę cudownie miękką

– perfumy – pozycja opcjonalna, ale ja akurat lubię zapachy; nie że codziennie

– odżywka do włosów, szampon, żel-pianka pod prysznic, krem propolisowy (mój hit na suchą skórę), mleczko do ciała, pomadka, żel-galaretka na oparzenia, ukąszenia i wszelkie niechciane zmiany na skórze – wszystko to z Forever

– jeszcze kilka sztuk kosmetyków kąpielowo-prysznicowo-maseczkowych i gąbka, bo lubię zapachy, peelingi i tak zwane „domowe spa” (górnolotna nazwa jak na matkę dzieciom). Kiedyś sobie tego nie kupowałam, bo eko, zdrowie i minimalizm. Ale zaczęłam sobie pozwalać na taką przyjemność i relaks, choć do życia niezbędne to nie jest

– makijaż: cienie, róż, kredka, tusz. Tego zestawu używam od większego dzwonu, natomiast korektorów, pudrów, kremów bb, podkładów i tym podobnych szpachli w ogóle nie mam. Mąż się nie rozwiódł, rodzina nie wyklęła, ludzie się ze mną spotykają

– zmywacz do paznokci – pamiętaj, lakieru możesz nie mieć, ale mąż zawsze może wyskoczyć z potrzebą pt. „zmywacz” do jakichś swoich brudnych męskich spraw i jeśli nie posiadasz, wtedy usłyszysz „kobieta, a zmywacza nie ma” (a lakier trzymam w piwnicy i używam do… malowania kluczy – oznaczam niektóre kolorem, żeby szybciej wyławiać je z całego pęku)

pasta do zębów bez fluoru. Świetnie pielęgnująca dziąsła i pozostawiająca na zębach śliską warstewkę (propolis), dzięki której bakterie mają mniej przyjaznych miejsc – przylepionego osadu – by się zadomowić

– olejki eteryczne – do kąpieli. Przyjemne i podobno zdrowotne. Moim zdaniem, gdy dodasz ich do prania, sprzątania podłogi itp. zastosowań w domu – wietrzeją tak szybko, że praktycznie w ogóle nigdy ich nie czuć [aktualizacja z ostatnich dni: zamiast kupować olejek sosnowy, idź do lasu, weź z ziemi spadnięte gałązki z igłami, zagotuj igły w garnku i dodaj tę wodę do kąpieli – i jesteś eko, bo bez procesu produkcji, przesyłek ani plastikowych zakrętek)

dezodorant bez soli aluminium (dlaczego nie antyperspirant – pisałam tutaj)

O, i takie generalne porządki, ponieważ oczekujemy po nich efektu tip-top, są też tym czasem, kiedy uzupełniamy zapasy, jak cukier w cukiernicy. Mi akurat dezodorant „wyszedł” i czas od nowa zamieszać sobie w słoiczku co trzeba.

– pęseta – raz na parę tygodni / miesięcy się przydaje

– wielorazowy bawełniany płatek kosmetyczny (oficjalnie: wielorazowa wkładka laktacyjna) – nakładam na niego olej kokosowy i w ten sposób zmywam robiony raz na miesiąc makijaż

– nitka dentystyczna – używam oderwanego kawałka, aż się zedrze i do niczego nie nadaje. Podobnie jak używam szczoteczki, aż się zedrze i nie nadaje. I majtek. I skarpet. I sukienek. I kubków.

– grzebień drewniany lat 10+ – szczotki to jednak nie moja historia

– 2 gumki do włosów – tylu używam na bieżąco, a jakiś zapas, by zdarte zastąpić nowymi, trzymam w garderobie

Rzeczy dzieci

Nie trzymamy niczego, czego się nie używa.

My mamy:

– zapasowe szczoteczki do zębów (bez opakowań)

– zapas dziecięcej pasty do zębów

Rzeczy wspólne i zapasy

Pozostawiamy tylko to, czego używamy przynajmniej raz w roku. Odklejamy etykiety, jeśli nie interesują nas żadne informacje.

U nas są to:

– kosmetyczka, 1 mała – tyle mamy od zawsze i żyjemy

– olejek do opalania – bo nie wszyscy są wyznawcami oleju malinowego

– psikadło na komary

– krem Nivea – nie używamy, ale bywa, że z raz w roku ktoś potrzebuje

– mąka ziemniaczana – taka zasypka bywa potrzebna na delikatne, wilgotne miejsca

– korek do umywalki – szczerze? Głupio wyrzucić. To jest rzecz, którą trzymam „na wszelki wypadek”

– patyczki do uszu + zapas

– waciki – chyba jedynie do dezynfekcji telefonu Męża po pracy 😀

mydło w płynie, jedno z najlepszych naturalnych na świecie – nagradzane, a ponieważ wciera się to w ręce kilkanaście razy dziennie codziennie, skład jest ważny

– mydła w kostce

– opakowanie nitki dentystycznej + zapas

– nożyczki do paznokci

– przedłużacz – do maszynki do strzyżenia

– suszarka do włosów.

Jeśli są kosmetyki, których nie chcesz używać, ale chcesz zużyć, zrobić tzw. projekt denko, ustaw te rzeczy na wierzchu, żebyś miała je na widoku – jeśli chcesz ich używać codziennie lub w szafce, ale z brzegu, łatwo dostępne.

Rzecz o zapasach

Może z początku nie brzmi to minimalistycznie, ale ja mocno polecam kupowanie i trzymanie zapasów pewnych rzeczy, które na bieżąco zużywamy. Dotyczy to kosmetyków i produktów higienicznych. Radzę pójść raz a dobrze do sklepu, wziąć cztery pasty do zębów, dwa szampony, piętnaście mydeł, dwie paczki patyczków do uszu, tyle papieru toaletowego, ile możemy przechowywać itp.

Wygląda to nieminimalistycznie. Choć w zasadzie kupujesz rzeczy, które na pewno zużyjesz.

Za to pomyśl sobie, że przez kilka miesięcy nie musisz raz w tygodniu, robiąc listę zakupów, sprawdzać, czy aby nie kończy Wam się mydło, papier toaletowy, pasta do zębów. To jest wielka ulga dla naszej uwagi, tak dzisiaj obciążanej. Kilka spraw z głowy.

Tekstylia

Przechowujesz ręczniki w łazience? Ja tak, i bardzo polecam. Kiedyś trzymałam je w garderobie… Wysuszone po praniu wynosiłam z okolic łazienki do szafy. A kiedy potrzebowałam świeżego ręcznika, wędrowałam z łazienki do garderoby i z powrotem…

Jeśli tylko masz taką możliwość, przechowuj rzeczy tam, gdzie ich używasz. Ręczniki – w łazience.

Ile ręczników potrzebujesz? Dwóch dużych na jednego człowieka. Jeden w użyciu, drugi w praniu (a potem czysty, gotowy na wymianę za nieświeży). Jeśli upierasz się, że potrzebujesz oddzielnego ręcznika do twarzy, rąk czy stóp – poświęć temu chwilę czasu. Podłub w sobie, szukając odpowiedzi: dlaczego? Dlaczego potrzebujesz dodatkowego ręcznika do czegośtam? Skąd to się wzięło? Ty czujesz tę potrzebę czy przeniosłaś to od kogoś innego jako „zasadę”?

Ręczniki gościnne? Jak przychodzą goście, wyciągnij im jeden z upranych. I już.

Szlafrok. U nas tylko ja go mam i to dopiero od pół roku. Lubię nakładać go wieczorem na piżamę, a że wieczorem działam jeszcze po umyciu, a zanim pójdę spać, a przez 9 miesięcy w roku jest chłodno – używam go wtedy co wieczór.

W szafce z ręcznikami mam też starą, wytartą poszewkę na jaśka, której używam, gdy do prania wrzucam delikatne lub plątliwe rzeczy.

Szafka pod zlewem

Tutaj trzymam środki czystości, ścierki, gąbkę – to wszystko omówię w innej części tego cyklu.

Na wierzchu

W każdym pomieszczeniu staram się trzymać zasady, że na wierzchu może leżeć to, czego używamy codziennie. Warto zadbać, by te przedmioty miały swoje miejsce na tym wierzchu i wyglądały estetycznie (płyny, proszki, kosmetyki można przełożyć do innych opakowań), bo przecież patrzymy na nie każdego dnia. Niech towarzyszy nam poczucie porządku, ładu.

U nas na wierzchu są:

– szczoteczki do zębów, kubki do płukania i pasta do zębów – dzieci

– małe lusterko, które dzieci ustawiają sobie do mycia zębów – nie dosięgają do dorosłego

– pasta do zębów Męża

– olej kokosowy

– szczoteczki do zębów dorosłych w kubku

– szampon i żel Męża

– mydło do rąk

– skrawki mydła – przydają się czasem do doczyszczenia, zaprania czegoś, a kiedy robi się ich za dużo, to albo wyrzucam, albo ścieram i dodaję do proszku do prania

– sól epsom do kąpieli (nie idzie do szafki ze względu na ciężar)

– proszek do prania i płyn do płukania (gdybym miała w pobliżu pralki szafki, które utrzymają taki ciężar, oczywiście chowałabym je)

– 3 miski do prania, duża i 2 średnie. Można mieć i mniej, ale biorąc pod uwagę obecność w domu dzieci, biorąc pod uwagę zimy, podczas których miska nieraz jest pojemnikiem na buty mokre/zapiaskowane po dworze, biorąc pod uwagę, że w trakcie okresu przez te kilka dni jedna miska jest zajęta przez moczące się podpaski…

– wiadro na mopa (wiadro i dwie mniejsze miski mieszczą mi się w dużej misce i tak je przechowuję

– papier toaletowy.

Przegląd rzeczy wykorzystaj też do tego, by zoptymalizować wygodę i estetykę ich przechowywania np. przesyp/przelej do ładniejszych opakowań.

Dla mnie był to pretekst, by wiadra z kilogramami soli epsom i sody oczyszczonej, które stały na podłodze, wynieść w inne miejsce, a w łazience pozostawić jedynie puszkę sody w szafce i słoik soli epsom na otwartej półce.

Na podłodze

Na podłodze ma nic nie być! – Tak brzmi ideał i z nim nie dyskutuję. W praktyce próbuję mieć na podłodze jak najmniej. Chociażby miski i wiadro na mopa trzymam na półce.

Pilnowanie, by podłoga była możliwie pusta ułatwia utrzymanie czystości. Porządek w rzeczach (brak nadmiaru i sensowne ułożenie) to jedno, a czystość powierzchni to drugie. Wokół ustawionych na podłodze rzeczy lubią gromadzić się kurz i paprochy. Po pustej podłodze natomiast łatwiej i skutecznie przejedzie odkurzacz czy mop.

U nas na podłodze, oprócz pralki są:

– stołeczek dla dzieci przy umywalce

– kosz na rzeczy do prania

– mop (w kącie za pralką, więc nie przeszkadza w myciu podłogi)

– wiaderko z proszkiem do prania.

Co wynikło z mojego przeglądu łazienki? A jestem minimalistką od lat i nie trzymam rzeczy niepotrzebnych, przeglądy robię regularnie.

W szafkach znalazłam jedną rzecz, która nie powinna tu być: pampers. Już nie używamy. Dołączy do paki i oddamy komuś z maluszkami.

Do śmieci trafiają:

– 2 szczotki do włosów (z dzika i plastikowa)

– opakowania po szczoteczkach o zębów, kartonowe pudełka po olejkach

– etykiety

– tekturka od maszynki do golenia.

Zajrzyj jeszcze do kosza na pranie i zrób to zaległe ręczne.

Sprzątanie

Raz na pół roku: Przegląd rzeczy, półki zamknięte przetrzeć, prać wkład kosza na pranie.

Co jakiś czas: Półki zewnętrzne, usunąć śmieci, wanna, umywalka, ubikacja, dziecięce nocniki czy nakładki, lustro, fronty ciemnych szafek.

Najczęściej: Podłoga.


Dotychczas opublikowane teksty z cyklu Ułatw Sobie Dom:

Jeśli interesują Cię kolejne części cyklu, możesz zapisać się do newslettera – dam znać o nowych tekstach (nie wysyłam spamu, piszę maila ok. raz w miesiącu).

Jeśli podałabyś ten tekst dalej znajomym lub poleciła gdzieś w sieci – będę wdzięczna. Im więcej sygnałów, że ktoś to czyta, tym bardziej chce się pisać 🙂

Zainteresowana minimalizmem? Zerknij na to:
ebook Dlaczego warto poeksperymentować z minimalizmem właśnie teraz? – darmowy za zapis do Newslettera
karty pracy Upraszczacz życia, stworzone w oparciu o najpopularniejsze teksty na blogu, dotyczące minimalizmu.

Lubię poznawać Czytelników i wiedzieć, do kogo piszę. Napisz śmiało komentarz albo odezwij się do mnie gdzieś w internetach 🙂

styl życia
faza sezon Panny wrzesień energia miesiąca

O czym jest wrzesień albo ♍ archetyp Panny

Witajcie w kolejnym tekście z serii energia miesiąca, czyli w początkach fazy kolejnego znaku zodiaku, okresu wędrówki Słońca przez znak Panny.

Z tym archetypem jestem za pan brat, bo to mój ascendent (Twoje co?!). Ogólnie rzecz biorąc, ascendent człowieka może być nawet bardziej widoczny w jego życiu niż Słońce. Także ja, poza byciem Panią Strzelec, jestem Panną.

Dlatego tyle pisałam o sprzątaniu, stąd minimalizm, dlatego zwracam uwagę na swoją formę, zdrowie. Stąd pedantyzm, dążenie do perfekcji, tabelki, strategie, procedury, organizacja. Tu leży też cichość, skromność, podważanie swojej wartości (bo dążymy do ideału, krytykujemy, wytykamy błędy). Z jednej strony służba innym i opiekuńczość, z drugiej – krytykanctwo i wysokie wymagania także wobec tych innych.

Teraz powiążę to Wam z wrześniem. Drugie skojarzenie będzie brzydkie, właściwie miałam wątpliwości, czy je publikować. Ale publikuję.

Otóż Panna to ten nowy rok szkolny. Czyste zeszyty, które postanawiamy prowadzić starannie, porządnie. Organizacja. Plan zajęć. Może powakacyjne postanowienia odnośnie diety czy ruchu.

Panna, wrzesień to wjazd nazistów, chorych psychicznie na perfekcjonizm, ultra dokładność, turbo szczegółowość i żeby wszystko ująć w tabelki.

To był mój strumień świadomości, moje żywe przykłady i skojarzenia. Teraz wkleję swój tekst o Pannie, który napisałam kiedyś dla innego miejsca.

O czym jest archetyp Panny?

Symbol: dziewczyna. Być może jedyna dorosła osoba w całym zodiaku?

Panna to jeden z najinteligentniejszych znaków zodiaku.

Ostremu i żywemu intelektowi oraz mocnej intuicji towarzyszy metodyczność, sumienność i niezwykła precyzja w działaniu. Jakim działaniu? Otóż Panna to ten człowiek, który oceni, skategoryzuje i uporządkuje to, co zebrały pozostałe znaki zodiaku – to ją interesuje, tego potrzebuje, to widzi jako swoje zadanie.

Panna lubi analizować rzeczy i nie czuje się komfortowo, dopóki nie pozna wszystkich aspektów problemu, na którym aktualnie się skupia. I to wszystko po to, by później zastosować tę wiedzę w praktyce, wdrożyć w życie. Ludzie spod tego znaku analizują informacje, wiedzę oraz fizyczną stronę życia, by na pewno wykorzystać z pożytkiem to, co ma dla nich wartość.

Panny są bardzo praktyczne i pomysłowe. Chcą ulepszać rzeczy i rozwijać swoje umiejętności po to, by poprawić swój byt.

To ci ludzie, którzy układają skarpetki według jakiegoś systemu, którzy tworzą procedury i zgodnie z nimi działają. Dopóki… nie zaczną tej procedury ulepszać, modyfikować, aby działała jeszcze sprawniej.

W sposobie bycia Panny są z natury dość skromne, a często nawet nieśmiałe. Raczej introwertyczne i świadome siebie, choć nieraz zbytnio wobec siebie krytyczne. Często interesują się zdrowym stylem życia i go praktykują.

Na pewno można na nie liczyć. Pomogą w potrzebie i przy tym zrobią więcej niż muszą.

W negatywnym wariancie, praktyczne, krytyczne i nieustannie żywo myślące Panny mogą popaść w obsesję np. na punkcie porządku czy to w domu, czy w procedurach, dokumentach itd. Bywa że ze względu na swą umiejętność wyłapania błędów, stają się krytykanckie wobec innych, narzekające i nieprzyjemne.

Ze względu na dbałość o zdrowie i umiejętność wychwytywania odstępstw od normy, mogą mieć tendencję do hipochondrii.

Panna to ta dziewica, pielęgniarka, która pracuje bez wytchnienia, nie rzucając się w oczy.

Panny często będą rozwijać umiejętności, które pomogą im poprawić siebie i swoje najbliższe otoczenie. Namacalne osiągnięcia są dla nich ważne i pokładają w nich wielką dumę.

Zazwyczaj określani jako perfekcjoniści, są bardziej zainteresowani posiadaniem solidnej kontroli nad swoim środowiskiem. Zanurzają się jednak w najmniejszych szczegółach, aby wzbogacić swoje zrozumienie tego, jak coś działa.

Żywioł: Ziemia.

Skojarzenia: praktyczność, rozsądek, pomocna.

Co robić w panniastym wrześniu?

– sprzątać, sprzątać, sprzątać! Porządkować, oddzielać skarby od śmieci, kategoryzować, organizować, ustawiać. Może z pomocą moich artykułów z serii Ułatw Sobie Dom?

– układać plany, strategie, procedury

– ustalić nowe nawyki, rutyny w różnych obszarach: od przyziemnej codzienności składania skarpet lub wklepywania kremów, przez pracę, po zdrowie – dietę i ruch*

– zatroszczyć się o kogoś

– zatroszczyć się o siebie – racjonalnie przeanalizować swoje wady, zalety i możliwości oraz fakty i może… przestać się tak krytykować?

– zorganizować sobie odporność na przyszłe miesiące, regularnie popijając tabletki (nie kawą!) – polecam:

reklama – stała współpraca ambasadorska

* Mając pełną świadomość, że za kilka tygodni wjedzie Waga, później Skorpion, Strzelec i tak dalej z ich własnymi priorytetami i te plany oraz nawyki zechcą się pójść odłożyć na zakurzoną już półkę 😉

Dobrego sezonu Panny!

.

Przeczytaj również:

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia
higiena jamy ustnej to nie tylko mycie zębów

Higiena jamy ustnej to nie tylko mycie zębów

Dzisiaj tekst z konkretnymi punktami do odhaczenia każdego dnia. Higiena jamy ustnej. Moja mała obsesyjka. Mąż się śmieje, że non stop szczotkuję zęby. Rzeczywiście możliwe, że myję je dłużej niż biorę prysznic. Bo zwyczajnie nie lubię ubytków i plomb!

Po kolei. Pewnie każdy chciałby mieć zdrowe zęby, w kieszeni pieniądze, których nie wziął dentysta, no i może znośny oddech, żeby móc się całować z Dżordżem Klunejem czy inną Sandrą Bullock, jeśli nadarzyłaby się okazja.

No więc sprawdź, czy codziennie odhaczasz wszystkie punkty.

Poranna higiena jamy ustnej

Co robimy po wstaniu i zrobieniu siusiu:

1 | Czyszczenie języka

Można to robić łyżeczką lub specjalnym ustrojstwem, kupionym w drogerii. Trzeba po prostu ściągnąć nalot, a trochę się tego zbiera. Z bakteriami. A to dlatego, że podczas snu ślinianki niemal nie pracują, czyli proces oczyszczania jamy ustnej poprzez ślinę jest wtedy wstrzymany.

I wyczyść ten język naprawdę od razu po siusiu. Jeśli to połkniesz, żołądek przepali bakterie. Ale czy chcesz to połykać?

2 | Mycie zębów

Po wstaniu, nie po śniadaniu. Niech punkt wyżej obrzydzi Ci Twoją poranną jamę ustną na tyle, żebyś naprawdę po otwarciu oczu najpierw zajęła się porządnie buzią, wymiotła wszystko, co nie pachnie i nie wygląda dobrze.

Jaką pastę do zębów wybrać?

Jak dla mnie – przede wszystkim bez fluoru i bez substancji mocno ścierających.

Dlaczego bez fluoru? A dlaczego z? Znasz badania, które potwierdzają zasadność dodawania fluoru do pielęgnacji zębów? Czy tak się utarło, że flułor to higiena jamy ustnej, podobnie jak cukier krzepi?

Ja słyszałam, że:

  • fluor jest trucizną
  • połknięcie fluoru jest na tyle niebezpieczne, że tego tematu dotyczy pół etykiety, pełnej ostrzeżeń typu w razie połknięcia jedź do lekarza
  • fluor wchodzi w zębach w miejsce wapnia, a naturalnym jest, żeby w zębie jednak był wapń, czyli coś tu kombinujemy z naturą – czy w korzystnym kierunku?
  • brzydkie ludzie w czasie wojny kazały dodawać w obozach pracy fluor do wody niewolników, bo ponoć działa on na mózg tak, że człowiek robi się bierniejszy, posłuszniejszy i się nie buntuje.

reklama – stała współpraca ambasadorska

Ja używam tej pasty:

aloesowa pasta do zębów bez fluoru (2)

Ponieważ zawiera aloes i propolis pszczeli, działa przeciwzapalnie i bakteriobójczo, a do tego regeneruje komórki. Pomaga eliminować bakterie, które powodują próchnicę.

Do tego i aloes, i propolis mają właściwości odżywiające i naprawiające komórki, czyli robią bardzo dobrze dziąsłom.

Podczas każdego mycia zębów uwzględniamy też resztę jamy ustnej:

myjemy wewnętrzne strony policzków, to co pod językiem oraz podniebienie.

Mój sposób na domycie ósemek – ponoć są ludzie, którzy nie mogą do nich dosięgnąć i nic z tym nie robią. A wystarczy wejść w posiadanie najmniejszej szczoteczki do zębów, takiej dla dwulatka. Mała, krótkie włosie – dotrze w głębsze zakamarki niż dorosła.

Jesteśmy przy poranku. Przypomnę więc, że po śniadaniu też myjemy zęby i zakamarki!

Wieczorna higiena jamy ustnej

Mam nadzieję, że od południa udało Wam się umyć zęby jeszcze z raz!

1 | Nitkowanie

Nadal wiele osób nie nitkuje zębów. Moja dentystka mówi, że jak masz nie nitkować, to możesz w ogóle nie myć.

Myć 3 powierzchnie zęba, a 2 pozostawiać losowi i bakteriom…

Mnie też się nie chce, ale…

Jeśli jeszcze nie nitkujesz zębów, to zacznij. Utrzymaj ten nawyk z pięć dni i gwarantuję Ci, że kolejnego po prostu nie dasz rady wejść do łóżka z tym, co będziesz czuła w buzi bez nitkowania. To po prostu już jest ble uczucie.

Jeśli nie wierzysz w sens czyszczenia powierzchni międzyzębowych, możesz zrobić tak: umyj zęby. Miej je świeże, miętowe czy jakie tam lubisz. I teraz wjedź nitką między trzonowce. Wyjedź. Poczujesz taki ble kwas. Bo on tam został.

Porządek musi być, dokładnym trzeba być – mówi mój ascendent w Pannie!

2 | Mycie zębów

Po nitkowaniu myjemy zęby. Oraz wewnętrzne strony policzków, podniebienie, język, pod językiem…

A które mycie zębów, o jakiej porze, jest najważniejsze?

W sumie… każde.

Z punktu widzenia chemii, nocą, gdy wydzielanie śliny jest mocno ograniczone, ślina nie usuwa i nie neutralizuje bakterii. Stąd ważne, by myć zęby przed spaniem – by jak najmniej bakterii zostało na noc, kiedy straże nie działają oraz zaraz po wstaniu – by usunąć bakterie po okresie ich najmocniejszego, bo niemal swobodnego namnażania.

Z punktu widzenia fizyki natomiast ważne, by czyścić zęby po posiłkach. Dlaczego? Bakterie łatwiej przyczepiają się do chropowatych powierzchni niż do śliskiego szkliwa. Także gdy mamy kamień lub osad z jedzenia na zębach, ułatwiamy im działanie.

W tym miejscu warto nadmienić, że pasta do zębów z propolisem nie tylko pomaga wyczyścić zęby podczas szczotkowania, czyli te osady pousuwać, ale pozostawia też na zębach śliską warstewkę, która już na wstępie utrudnia życie bakteriom, a do tego utrudnia przyklejanie się kolejnego osadu w ciągu dnia.

Dodatkowo dla higieny jamy ustnej

Poza tym, co wyżej, dla higieny jamy ustnej i zdrowia zębów możesz rozważyć:

  • płukanie jamy ustnej olejem – Internet jest pełny wskazówek na ten temat,
  • unikanie cukru,
  • mycie zębów po każdym posiłku, czyli… niepodjadanie.

Chwiluś, chwiluś. Nie napisałaś o płukaniu drogeryjnym płynem do płukania?

Ano nie napisałam. Jako wieloletnia minimalistka, zainteresowana ekologią i mechanizmem turbokonsumpcjonizmu wciąż pamiętam informację, że znane płyny na literę L. zostały stworzone do mycia podłóg w przestrzeniach przemysłowych. Płyn tam nie zdał egzaminu, ale że był wyprodukowany i inwestor chciał mieć zwrot… to wymyślono alternatywne zastosowanie, by wcisnąć produkt na rynek i odzyskać włożoną mamonę.

A poza codziennym szurandem tkanka zębów potrzebuje też dostawać z krwi odpowiednie ilości składników, by zachować swoje funkcje i najlepszy możliwy stan.

Sporo tego jest, czego zęby potrzebują, witamin i minerałów.

Jeśli masz wątpliwość, czy dostarczasz w swojej diecie wszystkiego, czego potrzebują zęby, możesz przez jakiś czas wspomóc się preparatami.

Oto zestawy witamin i minerałów proponowane, by zapobiegać chorobom zębów:

  • pyłek pszczeli (ok 1,57 zł na dzień przy 2 tabl. dziennie) na zmianę z
  • Daily (ok. 3,44 zł na dzień)
  • sok z miąższu aloesu ze względu na obecność witaminy C oraz kompleksowe wspomaganie jelit, które przyczynia się do większej wchłanialności potrzebnych składników z jedzenia i suplementów.

O tym, jak sprawić, by składniki suplementów rzeczywiście wchłaniały się do naszego ciała, służyły nam i uzdrawiały, a nie w wuce lądowały, pisałam tutaj.

Bibliografia:

  • Enrique Garza, O zdrowie zadbaj sam,
  • Giulia Enders, Historia wewnętrzna. Jelita – najbardziej fascynujący organ naszego ciała (możesz kupić używaną i wesprzeć gotówką jakąś Ankę, a nie wielkie, źle ludziom robiące korpo, do tego aparat państowy poprzez podatki od sprzedaży i dyrektorów w innym kraju).

Żyj długo i zdrowo – sto lat to dopiero start!

Nie jestem lekarzem ani specjalistą medycznym. Informacje zawarte w moich tekstach są wyłącznie opinią i nie zastępują porady lekarskiej.

w miarę zdrowy styl życia
Mapa Nieba Eben Alexander, recenzja, cytaty, myśli

Dobra książka + rozkminki blondynki o życiu, śmierci, niebie, fizyce i duszach

Jakiś czas temu przeczytałam, tak szczerze to przeleciałam, omijając spore fragmenty, książkę Wędrówka dusz Michaela Newtona. Obraz, jaki nakreśliła, pozostał we mnie. A książka jest o tym, co dzieje się z nami po śmierci. Jeśli wierzyć autorowi.

Przy okazji niedawnej wizyty w bibliotece szybko chwyciłam z półki tytuł, traktujący o podobnej tematyce. Choć tu chodzi o spotkania z wyższym światem niekoniecznie połączone bezpośrednią ze śmiercią człowieka, przeżywającego taką wędrówkę. Są tu świadectwa ludzi, którzy przebywali w śpiączce lub podobnych trudnych stanach ciała, ludzi czuwających przy chorych czy umierających bliskich oraz ludzi po przeżyciu śmierci bliskich.

Mapa nieba to druga książka autorstwa Ebena Alexandra. W pierwszej, zatytułowanej Dowód, której nie znam, ten neurochirurg opowiada historię swoich wędrówek po innych światach, których doświadczył podczas śpiączki. Lekarz i naukowiec naszych czasów, człowiek szkiełka i oka. Ględzi o różnych stopniach światów duchowych (jak u Dantego), aż po Jądro, w którym jest Om. Czyli On. Albo Ty.

Dlaczego wzięłam się za taką lekturę? Jako Strzelca, interesują mnie Prawda i wiedza. Mam też jakąś wrażliwość, intuicję, a może tylko zdrowy rozsądek, który mówi mi, że ilość zer na koncie to nie wszystko i że to życie to nie wszystko, i że nie jesteśmy tylko materią, maszyną czy zwierzęciem, które czuje, bo hormony, a potem kaput i nic nie ma.

Prawdy nie widzę ani w modleniu się do pieniądza, ani w celibacie, ani w odmawianiu dla jego bolesnej męki.

Zjazd z głównego tematu na religię katolicką

W religii katolickiej, poza instytucjonalnością, która zawsze prowadzi do paranoi, sztywności i przeczenia samej sobie, przeszkadza mi to koncentrowanie się na krzyżu. Gdyby nawet uznać historię Jezusa, przedstawianą przez katolików, za prawdziwą, uważam, że krzyż można postawić na marginesie. Nie wymazywać, ale i nie modlić się do niego.

Od lat powtarzam: rodziłam dwójkę dzieci. Bolało tak, że wolałabym nie być wtedy w swoim ciele. Była krew, pot, łzy, cierpienie, męka, ból, nad którym nie panowałam. Dałam nowe życia. Mam dzieci. I żadnemu nie każę co wtorek czy co niedzielę celebrować mej krwi i nie jeść z tej okazji mięsa.

Bóg też jest na tyle zdrowy psychicznie, że już dawno zapomniał o tym, że jego ciało przez parę godzin bolało jak skurwysyn i tylko cieszy się ze swoich dzieci, kibicuje im, kocha i pomaga, a jak zbłądzą i bluźnią, to też kocha i przytula.

Napisałam już dawno zapomniał o tym, że jego ciało bolało? Chyba że nie zapomniał, bo kuźwa katoliccy kapłani codziennie w magicznym rytualne wzywają go znów do tablicy na narzędzie tortur, robią mu śmierć i zmartwychwstanie. Jeśli jesteś katolikiem w stopniu większym niż wigilijny piernik i wielkanocny sernik, to powinieneś wiedzieć, co odbywa się na ołtarzu. Nie pamiątka, jak prosił Jezus. Tylko realna powtórka. Mogłabym dłużej, ale nie będę teraz, bo tekst jest o czymś innym.

Znów temat główny

Także wracając, prawdy nie widzę ani w modleniu się do pieniądza, ani w celibacie, ani w odmawianiu dla jego bolesnej męki.

Brakuje mi w dzisiejszym świecie odwołania do tej transcendencji, duchowości, wyższych wartości, istnienia innych światów, wymiarów, życia po śmierci, miłości (nie związku kobiety i mężczyzny), dobroci, Boga. Bo moim zdaniem to wszystko istnieje. Jesteśmy i istotami materialnymi, cielesnymi, fizycznymi, i jakąś świadomością, duchem, duszą, umysłem. I ta nasza druga część też ma np. swoje potrzeby. Leżenia przez godzinę ze śpiącym dzieckiem, gapienia się w gwiazdy, kontemplowania przyrody, bycia w samotności, czucia i praktykowania miłości wykraczającej poza ty mi to, to ja ci to, on tak, to ja nie.

Chodzi mi o to wszystko, co miały i nadal mają kultury pierwotne. A może po prostu bliższe źródła. Budują domy, łowią ryby, kłócą się, sprawdzają kierunki wiatru i wiedzą, jak dobrze zbudować łódkę i upędzić bimber, ale jednak modlą się, tańczą, łączą z przodkami, szanują przyrodę, bo w każdym jej elemencie widzą albo życie, albo duszę, albo symbol.

Eben Alexander śmiało ocenia, że nigdy w historii nie odeszliśmy jeszcze tak bardzo od pamiętania o świecie duchowym w imię badania i cenienia jedynie materii. Która, co dowiedli twardzi naukowcy ze sto lat temu, wcale nie jest twarda i jest energią, w dodatku zmienianą przez świadomość, a nie tylko przez twarde prawa fizyki. Tak. Materia jest jakby pustką. Potencjałem. I myśl może ją kształtować (elo, afirmacje!).

reklama – stała współpraca ambasadorska

Czyli chciałabym, żebyśmy pamiętali i na co dzień mówili spokojnie i otwarcie o tym, że ten świat to nie wszystko oraz o sprawach związanych z miłością i etyką. I żeby to nam zbalansowało, zluzowało to przywiązanie do materii i obsesyjne przejmowanie się nią. Jak umrzesz, to umrzesz. Jak zachorujesz, to zachorujesz. Jak się zawali, to się zawali. Jak upadniesz, to wstaniesz, a jak nie wstaniesz, to sobie poleżysz ( ostatnie zdanie to słowa Jacka Walkiewicza, którego żona, Monika, tak jak ja działa w Forever).

Mapa nieba – cytaty i myśli, które chcę zapamiętać

Nie sądziłem, że kiedykolwiek doznam takiego ukojenia. Nie używając słów, przekazała mi, że ktoś mnie kocha, opiekuje się mną, a wszechświat jest o wiele większym, lepszym i piękniejszym miejscem, niż mógłbym to sobie wyobrazić. Jestem niezastąpioną częścią całości (tak samo jak każdy z nas), a smutek i strach, jakich kiedykolwiek doświadczyłem w przeszłości, były wynikiem tego, iż zdarzyło mi się zapomnieć o tym najważniejszym fakcie.

I ja, i każda z Was, i każdy człowiek, choćby myślał o sobie jako o przegranym, beznadziejnym itd., jest tu absolutnie potrzebny, jest widziany i kochany – taki, jaki jest.

Być kochaną tylko za to, że jestem – chciałabym. Pisałam już o tym.

Eben Alexander Mapa Nieba, Dowód - cytat, fragment, recenzja
Eben Alexander Mapa Nieba, Dowód - cytat, fragment, recenzja

Wierzę, że niebo czyni nas ludźmi, dlatego jeżeli brak nam wiedzy o tym, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy – czyli o naszej prawdziwej ojczyźnie – życie nie ma sensu.

Z listu do autora: Śmierć to największa z przygód. Zdumiewa mnie, że zachodnia cywilizacja do tego stopnia wypiera jej istnienie ze swojej świadomości. Być może właśnie to zjawisko tłumaczy tak liczne u nas przypadki nieprzystosowania społecznego.

To my oddaliliśmy się od prawdziwego wszechświata, powróciliśmy do niego i znów się od niego oddaliliśmy. Ale nigdy nie znajdowaliśmy się aż tak daleko i przez tak długi czas jak teraz.

Bo szczęśliwie żyć na ziemi można tylko w świetle nieba.

Jeśli człowiek szuka spełnienia tylko tutaj, idzie za tutejszym sukcesem, to chociażby eksploatuje planetę, widząc w niej pojedyncze zasoby, a nie żywy ekosystem.

Ciało to nie ograniczenie, ale narzędzie do sprowadzania możliwości rzeczywistości duchowej na ziemię.

Jesteśmy otoczeni miłością. Nie jesteśmy anonimowi. Przynależymy do wyższego porządku wszechświata.

Być może nie spełnią się w tym życiu wszystkie pragnienia mojej duszy. Ale spokojnie. będą mogły się spełnić w wyższym świecie.

Taniec, muzyka, dźwięk, koło – pierwotne, ważne, łączą nas z wyższym światem.

Aldoul Huxley: człowiek musi znaleźć sposó istnienia w świecie, jednocześnie nie utożsamiając się z nim.

Pochodzimy z innych wymiarów i jest nam pisane kiedyś do nich powrócić. – Czy to nie piękna wizja?

Ten świat nie jest wszystkim, co istnieje. Chociaż wydaje się kompletny, stanowi zaledwie maleńką część świata wyższego rzędu. Tym większym światem rządzi miłość, a my wszyscy znajdujemy się w drodze do niego, do naszego prawdziwego domu […].

Czeba medytować. Wyciszać pędzący, pracowity Koziorożcowy mózg, by usłyszeć tego obserwatora, to wyższe ja.

Tyle bezpośrednio z książki. A że połączyła mi się z własnymi wieloletnimi lekturami, obserwacjami i przemyślenia, to powstała

część druga dla Czytelniczek wspierających bloga 🙂

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia
dezodorant bez aluminium czyli jak zapobiegać chorobom piersi

2 proste kroki, przeciwdziałające chorobom piersi

jak zapobiegać chorobom piersi? Ja nawet nie chcę wymieniać nazwy tej choroby, która męczyła sporo kobiet na przestrzeni ostatnich lat i wiele z nich zabrała z tego fascynującego świata.

Bywa, że choroba wdaje się w piersi. Najczęściej kobiece.

Dzisiaj wymienię dwa kroki, związane z naszymi codziennymi (nie)działaniami, które są skorelowane ze znacznie mniejszą zachorowalnością piersi.

Foto – moja półka w łazience. Sama używam tego, co sprzedaję.

1 | Zdejmij stanik

Czytałam, że wśród kobiet nienoszących biustonosza odsetek zachorowań na najgorsze choroby piersi jest mniej więcej taki, jak u mężczyzn. Zatem bardzo warto!

Ja, zwolenniczka życia jak najbardziej naturalnego, wygodnego i nawet leniwego, może piszę to z łatwością, bo praktykuję od jakiegoś czasu.

Ale czy kobiecie ze średniej statystycznej łatwo jest po prostu zdjąć biustonosz?

Pewnie dzielimy się gdzieś na pół.

Jedna połowa wychowała się na sztywność i nawet śpi w staniku.

Druga połowa pierwsze co robi po wejściu do domu np. po pracy, to zdejmuje krępujący stanik.

Zatem:

Jak zapobiegać chorobom piersi, czyli jak nie nosić stanika?

Ja, kobieta wolna, matka w edukacji domowej, pracująca trochę na kompie, większość dni spędzająca wedle własnej woli i w domu, po prostu chodzę bez stanika. Jeśli przyjdzie listonosz czy ktoś niespodziewany – nakładam szybko sweterek, żeby fakt posiadania przeze mnie niepodpartego niczym biustu oraz normalnych brodawek sutkowych nie rzucał się w oczy.

Jeśli lecę na szybko np. do piwnicy czy schować rowery dzieci sprzed wejścia do środka i mogę kogoś spotkać, znów – szybko sweterek lub kurteczka.

Jeśli idę „do ludzi” – czyli do ludzi 😉 , sklepu, na spacer i jest pora roku, że bez swetra i nie w kurtce, wtedy dopiero zakładam biustonosz.

Ale kupiłam sobie w sklepie sportowym taki określony jako „do tańca”. Miękki. Bez fiszbin. Nie kształtujący. Podtrzymuje, zasłania, ale w miarę nie dusi. Choć w domu bez jest i tak lepiej.

Drogie Dziewczyny,

Biustonosz uciska i przez to tworzy zastoje, zatory i inne utrudnienia w okolicach piersi, pach, przewodów limfatycznych.

Ściśnij sobie drutem łydkę w połowie wysokości na dwa miesiące i zobacz, jak tam sytuacja 😉

2 | Wyrzuć antyperspirant

Większość antyperspirantów na rynku zawiera sole aluminium (glinu), które przyczyniają się do powstawania najgorszych chorób piersi. Ponieważ metale zatykają kanaliki potowe, w tych okolicach tworzą się torbiele i cysty…

Ja przez ponad dziesięć lat jako dezodorantu (nie antyperspirantu) używałam oleju kokosowego wymieszanego z sodą oczyszczoną. Sam olej kokosowy jest przeciwbakteryjny, choć moim zdaniem on jest tu głównie nośnikiem, formą, a robotę dezaktywowania zapachu robi soda.

Mieszałam sobię ten kokos z sodą, więc najlepiej wiem, jak to może nie chcieć się mieszać.

reklama – stała współpraca ambasadorska

Ostatnio leń we mnie wypróbował więc produkt gotowy, oparty na naturalnych składnikach i oczywiście nieznający aluminium. Gotowy dezodorant w sztyfcie na bazie żelu aloe vera.

Aloes ma oczywiście właściwości nawilżające i kojące dla skóry oraz przeciwbakteryjne – ogranicza namnażanie się bakterii, powodujących nieprzyjemny zapach.

Ale poza tym aloes usuwa też metale ciężkie, czyli powoli odblokowuje te biedne, latami zapychane kanaliki potowe. Na zdrowie!

Dezodorant ma naprawdę przyjemny, delikatny zapach, odpowiedni dla obydwu płci. Nie brudzi ubrań i na ogół wystarcza na minimum pół roku. Takie duże opakowando:

naturalne kosmetyki czy warto (5)
Dezodorant

Ponieważ aloes pielęgnuje i regeneruje skórę, można używać po goleniu czy depilacji. Koi drobne uszkodzenia. Znaczy duże też, ale pod pachą raczej nie stłuczesz się jak na kolanie, ani nie pokroisz jak na palcu 😉

Rzeczywiście, odkąd go używam, nie miałam żadnych problemów ze skórą pod pachami. Wcześniej bywało, że gdzieś krostka, coś czerwonego, coś bolało.

Podsumowując: nie rób sobie krzywdy! 🙂

Żyj długo i zdrowo – sto lat to dopiero start!

Nie jestem lekarzem ani specjalistą medycznym. Informacje zawarte w moich tekstach są wyłącznie opinią i nie zastępują porady lekarskiej.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

w miarę zdrowy styl życia
w czym pierzesz mózg umysł

W czym pierzesz… swój mózg?

To, czym i kim się otaczamy, ma na nas wpływ. Zgodzisz się? Jeśli masz wokół siebie narzekaczy – możesz widzieć świat w ponurych barwach. Jeśli wszystkie kobiety w Twoim otoczeniu sprzedają ubrania po dzieciach na Vinted, jest duża szansa, że zrobisz to samo, a na pewno to rozważysz. Gdy wszyscy wokół Ciebie wybierali kierunek studiów, pewnie nie wpadłaś na to, by na studia w ogóle nie iść. I tak dalej. Pewnie trudno jest chwalić się pięcioma przygodami łóżkowymi z różnymi facetami koleżankom ze wspólnoty neokatechumenalnej.

Dziś mamy o tyle lepiej, że otaczają nas nie tylko ludzie dostępni w pobliżu, z krwi i kości, czy książki, ale mamy Internet, w którym gada do nas wielu ludzi i których możemy sobie dowolnie włączać lub wyłączać. Ja kiedyś wyłączyłam na tyle, że nie uchwyciłam momentu, kiedy nam się premier zamienił z baby na chłopa.

Teraz tak. Wpływa na nas otoczenie, ludzie i informacje, których słuchamy. Możemy sobie te źródła nadawania wybierać, co w efekcie da nam określone przeświadczenia odnośnie rzeczywistości, schematy myślenia, a dalej działania. A tymi działaniami tworzymy nasze życie.

Tak, właśnie dochodzę do internetowego pierdololo afimacyjno-manifestacyjnego i ja chcę o nim.

Jak durnie by to pierdololo nie brzmiało w ustach niektórych głoszących, jak oderwane by nam się nie wydawało wyobrażanie sobie, powtarzanie jakichś zdań, ignorowanie twardych faktów… to właśnie to pierdololo doprowadziło mnie to tego, że dzisiaj jestem kimś innym niż rok temu. Kimś bardziej zadowolonym z siebie.

To właśnie słuchanie babek gadających od rzeczy i przepisywanie śmiesznych zdań, a nie żmudne działania i mądre książki, pozwoliły mi się pootwierać, uwierzyć w siebie i wyciągnąć ręce po pieniądze, po początki swojej niezależności finansowej i nie tylko.

Od wiosny rok temu słuchałam Marty Manterys. Uczyłam się innego myślenia, którego oczywiście nie da się – będąc mną – wtłoczyć w siebie z dnia na dzień, zastępując nim wszystko to, jak myślałam wcześniej. Do tego regularnie robiłam wyzwanie Marty tzn. codziennie pisałam pewne rzeczy w zeszycie. Ot, chociażby to, że mój miesięczny zysk wynosi x, choć realnie poza 25 zł miesięcznie z bloga i sprzedażami z Vinted nie zarabiałam nic i nie widziałam w twardej rzeczywistości perspektywy na szybką zmianę.

Na jakieś pół roku odeszłam w ogóle od tych tematów i praktyk. To jest jednak trochę zachodu, a efekty były… efekcikami.

Prawdziwe owoce zbieram teraz od wiosny. Wtedy powróciłam do afirmacji i tego otwartego sposobu myślenia.

reklama – stała współpraca ambasadorska

Bach, zgłosiłam się do wykonywania zleceń.

Bach, dołączyłam do firmy, sprzedającej kosmetyki i suplementy na bazie naturalnych składników.

Bach, zarabiam miesięcznie pisaną rok wcześniej – rok wcześniej nierealną – kwotę x i więcej.

Pewnie afirmacyjne pierdololo ma swoje słabe strony i nielogiczności. Pewnie robię to wciąż po omacku, a mogłabym celniej (po kursach?). A i tak mam efekty.

Także nie każę Ci afirmować czy przyciągać. Ale jeśli kiedyś pytałabyś się, czy w to w ogóle wchodzić, czy warto, powiem: warto spróbować.

I powiem: słuchaj, mów, pisz, a jeśli nie widzisz efektów, dalej słuchaj, mów, pisz. W końcu wciagnie Cię na drugą stronę lustra.

Pozostańmy w kontakcie! Raz w miesiącu wyślę Ci maila z listą nowych tekstów -> zapisuję się .
Dostaniesz tajne hasło do ebooka o minimalizmie 🙂

styl życia