
Marzycie czasem o życiu podróżnika? Ja zdecydowanie tak i zdecydowanie nie tylko czasem. Od lat bliskie były mi książki podróżników, ze względu na moje zainteresowania antropologią i religią. Szukałam tego, co znaczy być człowiekiem. Co jest wspólne dla nas wszystkich, a co jest kulturową nadbudówką, być może zupełnie niepotrzebną. Obecnie doszłam do etapu duszenia się życiem w mieście (wspominałam tu). Osiadłego życia na wsi też bym nie zniosła. Dzisiejsza Europa mnie brzydzi. Droga mnie woła. Nie wiem, kiedy na nią wejdę. Ale nie potrafiłam, będąc w Toruniu, ominąć Muzeum Podróżników im. Tony Halika. Mimo skąpych i niezachęcających informacji o tym miejscu w internecie.
Muzeum Podróżników znajduje się na toruńskiej starówce. Powstało, a nawet było rozbudowywane dzięki darom Elżbiety Dzikowskiej – towarzyszki podróży i drugiej żony Tony’ego Halika. W Muzeum znalazło się dużo przywiezionych z wypraw lokalnych strojów, biżuterii, przedmiotów codziennego użytku. Do tego duże, nasycone kolorami zdjęcia, wielkie banery z fotografiami i ciekawostkami, informacje o odwiedzonych miejscach i spotkanych społecznościach, ekrany z fragmentami filmów z podróży Halika. Są także sale poświęcone wielkim podróżnikom zagranicznym i polskim.
Muzeum Podróżników – czy warto się wybrać? Moja ocena
Wiecie co? Muzeum zachwyciło mnie przede wszystkim pod względem estetycznym. Wróciła ta Ula z dawnych czasów, która rysowała, malowała, interesowała się architekturą. I piała z zachwytu. Bo Muzeum Podróżników jest piękne. Żywe kolory plakatów. Pomyślano o wyglądzie ścian. Każda sala wygląda spójnie – musiała powstawać według planu. A te seledynowe drzwi, okna i futryny – nie mogłam oderwać wzroku! Przecież nikt nie musiał myśleć o takich detalach, projektując muzeum. A jednak ktoś wziął je na warsztat i dopieścił.
Co do treści i przekazu Muzeum oceniam jako… stratę czasu. Być może to przez mojego dwulatka, który chciał wtedy koniecznie być gdzieś indziej. Mnie jednak w podróżach i podróżnikach pociągają relacje tych ludzi. Historie, opowieści, antropologia, trochę strony praktycznej wypraw. Czy atmosferę podróży można przekazać na kilku czy kilkudziesięciu plakatach oraz w gablotach z koszulami i biżuterią? No nie. Wchodzenie w przeżycia podróżników dla mnie możliwe jest tylko przez książki. Współcześnie można znaleźć też ciekawe blogi w tym temacie.

Wartość Muzeum okien dwulatka: „Kamyki są!”
Do tego znaczna część Muzeum oparta jest na historiach wypraw Halika, więc wolałabym, żeby nazwano to miejsce Muzeum Tony’ego Halika, a nie Muzeum Podróżników.
Takich wniosków obawiałam się po zapoznaniu się z informacjami o Muzeum w internecie, jednak wolałam wydać te 8 zł niż żałować, że tam nie zajrzałam.
Ale mam jedno fajne spostrzeżenie w duchu antykonsumpcjonizmu, prostego życia i życia poza schematem
Otóż wyobraźcie sobie, że Tony Halik wraz z pierwszą żoną, Pierrette, przemierzyli obie Ameryki, co zajęło im ponad 4 lata. W tym czasie żona urodziła syna, Ozanę. Był to przełom lat 50. i 60. XX wieku.
Teraz zgadujcie:
Ile usg w czasie ciąży miała Pierrette?
Czy używali nawilżanych chusteczek dla niemowlaka?
Gdzie kupili leżaczek-bujaczek dla malucha?
Jaki typ fotelika samochodowego dla dziecka wybrali?
Jakiej marki kosmetyki do pielęgnacji pupy kupowali?
Czy Ozana miał karuzelę nad łóżeczkiem?
Ile kaszek w proszku i dań w słoiczku dla dzieci zużywali tygodniowo?
W którym mieście szukali dla 13-miesięcznego malca szczepionki na różyczkę?
Dodam jeszcze, że wcześniej para myślała, że jest bezpłodna. I dopiero gdy opuścili cywilizację, poszli za swoimi sercami, pooddychali naturą – ich ciała i dusze przyjęły dziecko.
Domyślam się, że Ozana rósł na mleku matki, a potem na normalnym jedzeniu bez wszystkich wynalazków niezbędnych noworodkowi i niemowlakowi. Domyślam się, że Pierrette nie używała poduszki ciążowej i nie robiła badań na obecność HIV. Domyślam się, że nie szczepili dziecka, a nawet jeśli, to nie przeciw tylu chorobom, ile wciska nam się dzisiaj.
I słuchajcie, niesamowite dla dzisiejszych lekarzy i marketingowców – dziecko przeżyło! Pan Ozana żyje i nie wygląda na opóźnionego w rozwoju z powodu braku plastikowych, hałasujących, wspomagających rozwój twojego dziecka zabawek.
Zauważcie, że każdy podróżnik to minimalista. Większość z nich ogranicza swój bagaż. Ale nawet ci, którzy ciągną za sobą po świecie kilka walizek i wynajmują tragarzy, musieli ograniczyć się w pewnych sferach życia. Chociażby w kwestii liczby utrzymywanych kontaktów albo ilości czynności, które zmieszczą w swojej dobie. Skoro muszą mieć czas na przemieszczanie się, zdobywanie informacji, zwiedzanie, rozmowy, może rezygnują ze smarowania się balsamami albo słuchania wiadomości, bo wszystkiego w dobie nie zmieszczą.
Można żyć szczęśliwie i normalnie, i bez wielu problemów.
Halikowie nie musieli sprzątać dziesiątek zabawek ani wynosić śmieci z nawilżanymi chusteczkami.
Ty też tak możesz.
Tylko trzeba pozwolić sobie na wyjście ze schematów.
Moi ulubieni autorzy-podróżnicy
Od razu podaję wam linki do księgarni:
Poniżej autorzy, publikujący swoje książki w serii firmowanej nazwiskiem Cejrowskiego: Biblioteka Poznaj Świat:
Danuta Gryka
Wojciech Cejrowski
Stefan Czerniecki
Barbara Dmochowska
W planach mam: Tony Halik
Linki do moich ulubionych blogów i kanałów podróżniczych znajdziecie tu.